Szaleniec w bieli a sprawa polska

Mój drogi Piołunie,

27.08.2013

Czyta się kilka minut

gdybym był haniebnie ułomną istotą ludzką, musiałbym napisać, że o mały włos nie dostałem zawału serca. Ale – na szczęście – po pierwsze, jestem nieśmiertelny. Po drugie, nie mam serca – w przenośni i dosłownie, jak to subtelnie lubię podkreślać. Zresztą z początku sprawa wydawała się arcygroźna, a skończyło się na kupie śmiechu i bezcennym poczuciu satysfakcji, że dobrze wykonujemy naszą piekielną robotę.

Otóż wyobraź sobie, że jak zwykle robiłem poranny przegląd najświeższych publicystycznych wykwitów w tym głupotą i niechęcią płynącym kraju. Leniwie łypię to tu, to tam – uradowany jak gospodarz, co wiosną posiał, a teraz z miedzy już tylko dogląda obfitych plonów. Aż tu nagle oczom własnym nie wierzę. Ale w tytule jak byk stoi, że następca przeklętego Rybaka, oberklecha rzymskiego Kościoła odpowiada... – i tu szacowna autorka wymienia pewną gazetę i księży, za którymi szczególnie nie przepada. Tak, tak – szaleniec w bieli miał im coś odpowiedzieć! Zwrócić się osobiście do kilku person spomiędzy Odry i Buga, czyli mojego i Twojego – by tak rzec – terytorium kanonicznego. Szybko przebiegam wzrokiem i czytam między innymi: „Są to ludzie wewnętrznie uciekający od krzyża, broniący granic swojej duchowej ciasnoty. Jako że brak im pokoju, są zmuszeni ogłaszać swój triumf, zaliczając do niego drugorzędne fakty i wtórne okoliczności, zawsze porównując się z kimś gorszym od siebie”. Hmm... jak zawsze staruch z watykańskiego wzgórza plecie androny w obłąkanym stylu Cieśli. Sensu głębszego w tym się nie doszukasz. Same życiowe pseudomądrości, na których wyjdziesz jak Zabłocki na mydle i wylądujesz w najlepszym razie pod mostem. Czyżby jednak oberklecha osobiście zainteresował się naszym poletkiem? Tą cudną krainą, gdzie diabeł czule mówi dobranoc? Chce wściubiać świątobliwy nos w nasze wyłącznie, drogi Piołunie, sprawy?

Czytam więc od początku, po kolei, wiersz po wierszu, akapit po akapicie... I jakaż ulga! To fragmenty jego dawnych książkowych wypocin o konflikcie w pewnym zakonie, daleko za Pirenejami, gdzie naszych towarzyszy w kuszeniu nie określa się tak prymitywnym mianem jak Boruta, Dusiołek czy Smętek.

Innymi słowy – wszystko pod kontrolą i głowa do góry. To było tylko klasyczne kasteciarstwo publicystyczne w wydaniu pobożnie katolickim. Znajdź trzy dowolne cytaty z oberklechy, byle mocne i soczyste – a potem połącz z trzema dowolnymi pacjentami, których nie znosisz. I to jest bardzo słuszna metoda, drogi Piołunie, którą powinniśmy nie tylko upowszechniać jak elektryfikację w Związku Sowieckim, ale i podnieść na wyższy poziom zaawansowania. Przecież to samo można robić ze słowami Nieprzyjaciela! Tylko dzieci i wariaci nie wiedzą, że grzmiąc o grobach pobielanych – Cieśla miał na myśli księdza B. oraz księdza L. Uwiązać zaś sobie kamień młyński u szyi i rzucić się w morze – radził księdzu P. wraz z redaktorami tygodnika X. To się dopiero nazywa egzegeza w błyskotliwym stylu. Bądź, jak zwykło się mówić w branżowym slangu sług Nieprzyjaciela: odczytywanie znaków czasu. Pytam się tylko, dlaczego jeszcze nikt tego nie odkrył i nie napisał? Do piór, kto w Cieślę wierzy! Za Nieprzyjaciela i Ojczyznę!

Jak to jednak w diabelskich szaradach bywa, sprawa ma drugie dno. Ukryty bonus. Otóż w takich sytuacjach dopiero dostrzegam, w jaką ciasnotę duchową i intelektualną udało nam się wcisnąć tylu ludzi. Nieprzyjaciel i Jego pomagierzy bajdurzą o dobru i złu, prawdzie i wolności, krzyżu i miłosierdziu, życiu i wieczności – a nasi pacjenci i tak widzą czubek własnego nosa. Zamknięty krąg ograniczony do kilku konkretnych ludzkich gąb, którym ślepo wierzą albo których równie ślepo nienawidzą. Jak to ich nazwał jeden z tubylczych gryzipiórków? Straszni mieszczanie?

Twój kochający stryj Krętacz

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2013