Święto wyklętych

Wojewoda, prezydencki minister, wicemarszałek Sejmu i prezes IPN zaszczycili mszę i marsz upamiętniający żołnierzy wyklętych w Krakowie.

27.02.2017

Czyta się kilka minut

​Z Wawelu na Błonia poszli też kibice – obiecywali jak zwykle nieistniejącym komunistom zawiśnięcie na drzewach oraz wyrażali marzenie o Polsce „białej, bez Araba i pedała”. Ktoś mógłby usprawiedliwiać oficjeli, że uroczystość miała charakter otwarty, a ich obecność na czele marszu nie oznacza zgody na wszystko, co wykrzykuje się w jego ogonie. Byłoby to jednak krzywdzące dla nich, zakładałoby bowiem, że są aż tak naiwni i niezorientowani, by nie wiedzieć, że od kilku lat uproszczony kult wyklętych został zagarnięty przez nowego chowu agitatorów stadionowo-nacjonalistycznych, żołnierze ci bowiem (wcześniej zwani adekwatnie, ale mniej efektownie niezłomnymi) stanowią znacznie lepszy wzorzec osobowy dla uczestników antydemokratycznych bojówek niż np. powstańcy warszawscy.
1 marca to państwowe święto wyklętych, można by zatem uznać, że – jak to ze świętami bywa – nie jest to najlepszy moment na roztrząsanie zawiłości ocen i cieniowanie biografii. Byłoby to może sensowne, gdyby przez pozostałe 364 dni instytucje reprezentowane pod Wawelem (zwłaszcza Instytut prezesa Szarka) dawały dowody, że prowadzą intensywną akcję formacyjną, która odbierze narodowcom możliwość tworzenia sobie zbyt łatwych idoli.
Generał Okulicki w rozkazie rozwiązującym AK pisał: „Walki z Sowietami nie chcemy prowadzić, ale nigdy nie zgodzimy się na inne życie, jak tylko w całkowicie suwerennym, niepodległym i sprawiedliwie urządzonym społecznie Państwie Polskim. (…) Dalszą swą pracę i działalność prowadźcie w duchu odzyskania pełnej niepodległości Państwa i ochrony ludności polskiej przed zagładą. (…) W tym działaniu każdy z Was musi być dla siebie dowódcą”. Mądry namysł nad tym, że kształt późniejszej Polski to właśnie suma tych jakże różnych modeli „dowodzenia samym sobą”, byłby dobrym przygotowaniem do oddania godnej czci żołnierzom wyklętym w dniu ich święta. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2017