Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Mieszczuchy wyjechane na wywczasy, rozpaczliwie łapią cień opalenizny w okolicach cieków wodnych, na obszarach otwarcie piaszczystych, w pobliżu mniej lub bardziej akustycznych akwenów – a miasto leży odłogiem u mych stóp. Czyli spacery w plenerze „metropolitalnym”, wszak centrum centralnej Polski, serce serca Europy, miasto Warsa, Sawy i dwóch mniej więcej milionów innych warszawiaków. Z góry przepraszam wszystkich czytelników za wielce niszowy koloryt, nie chcę nikogo urazić w lokalną dumę, przepraszam, że po Hożej i Rozdrożu, a nie po delcie Dietla czy starorzeczu Starowiślnej, że nie gram w palanta na Plantach – tak się złożyło, że mój Heimat warszawski, miasto moje, a w nim... pustka.
Pustka pozytywna, o której już napomknąłem, fantastyczna pustka na Rozbrat i na Bagateli, śródmiejska zaduma kanikuły, bo moja ulica jest w sercu miasta – jak śpiewał swego czasu o innym mieście inny Paweł Kukiz... ale także i pustka negatywna, czyli ziejący, niestety chyba nieodwołalnie brak: dziury po antykwariatach i księgarniach. Chodzę właściwie po trasie cmentarnej, od grobu księgarni do grobu antykwariatu, w myślach odmawiając litanię tytułów kupowanych kiedyś książek. Od stacji do stacji smuteczek. Nawet nie ma co wyliczać: mało co się ostało. Kilka dni temu zniknął antykwariat na Hożej – latarnia morska moich spacerów ostatnich 33 lat. Źle znoszę ten cios, jestem z lekka pozbawiony błędnika. W życia wędrówce, na połowie czasu, straciłem z oczu szlak niemylnej drogi. Zrobią kolejny bank, jak wszędzie, konsumenci dostaną dedykowany pakiet finansowych instrumentów tudzież korzystnie denominowany kredyt na życie. Niewidzialna ręka rynku pogładzi po główkach i pokaże trzeci palec. Oczywiście, racjonalnie rzecz biorąc, wiem, dlaczego tak się dzieje. Wszyscy wiemy. Internet zabija życie, i tyle.
Ale nie wolno się pogodzić z nieubłaganym, trzeba błagać. Litery dają miastom sens, nadają im wyraz. Bez liter miasto sczeźnie. Władze miast powinny to wiedzieć i coś zrobić, żeby ocalić sens tego wszystkiego. Inaczej spustoszenie. ©