Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego” (Mt 5, 20). Potrzebujemy koniecznie usłyszeć to zdanie Jezusa – my, którzy ze sprawiedliwości uczyniliśmy najważniejszy punkt odniesienia. Sami najchętniej uważamy się za sprawiedliwych („ogólnie w porządku”); zdecydowanie też domagamy się sprawiedliwości (tzn. uznania wszystkich naszych praw i roszczeń); zasadniczo jesteśmy też przekonani nie tylko o swoim prawie, by osądzać innych, ale również o tym, że czynimy to sprawiedliwie – bo w ogóle wszystkim należy „wymierzyć sprawiedliwość”.
Pan mówi nam w przywołanym na wstępie zdaniu, że to, w jaki sposób egzekwujemy sprawiedliwość – tak wobec siebie, jak i wobec innych – może nam otworzyć lub zatrzasnąć przed nosem drzwi do Królestwa niebieskiego.
Jaka to sprawiedliwość? Raczej nieprzystająca do naszych wag i odważników. „Kto by rzekł bratu: Bezbożniku, podlega karze piekła ognistego” (Mt 5, 22). Piekło za jedno słowo? Już słyszę komentarze: „semicka przesada”, „taka hiperbola” albo (powszechniejsze) „straszenie piekłem”.
Tymczasem to nie jest „semicka przesada”, tylko inna miara: sprawiedliwość „większa”. O ile większa? O co większa? Odpowiedź brzmi: o całego Jezusa. Dla nas miarą sprawiedliwego postępowania jest Jezus, a nie tak czy inaczej zapisane prawo (nawet Prawo). Punktem odniesienia jest to, w jaki sposób Jezus je rozumie i w jaki sposób je „wypełnia” („Nie przyszedłem znieść Prawa, ale je wypełnić”). Pięknie to kiedyś wyraził Benedykt XVI: „Torą Mesjasza jest sam Mesjasz”.
Nasza sprawiedliwość musi być większa o całego Jezusa od sprawiedliwości tych, którzy odwołują się do takiego czy innego kodeksu. Przykład?
Pada zaraz w następnych czterech wersetach: „Jeśli niesiesz dar swój przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar twój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj. Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie wydał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: Nie wyjdziesz stamtąd, dopóki nie zwrócisz ostatniego grosza” (Mt 5, 23-26).
Jak widać, celem Jezusowej sprawiedliwości nie jest wcale, by orzec, kto jest winien – wydać i wykonać „sprawiedliwy” wyrok („odsiedział i zapłacił”); celem Jezusowej sprawiedliwości jest pojednanie między braćmi. Przy czym polskie „pogódź się” z trudem oddaje greckie isthi eunoon, tzn. „stań się (w pełni) dobrze myślącym o swoim przeciwniku”. Wtedy wypełni się Boża sprawiedliwość. Wtedy razem będziecie mogli złożyć dar na ołtarzu. Wtedy też razem wejdziecie do Królestwa niebieskiego. ©