Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Komisja sprawiedliwości amerykańskiego Senatu wysłuchała 27 września sędziego Bretta Kavanaugha, nominowanego przez Trumpa do Sądu Najwyższego, i doktor Christine Blasey Ford (na zdjęciu), oskarżającej go, że w szkole średniej po pijanemu próbował ją zgwałcić. Ford wypadła wiarygodnie (przyznają to nawet niektórzy Republikanie); Kavanaugh był płaczliwy i zaczepny, a jego odpowiedzi wymijające. Ostatecznie komisja po linii partyjnej zdecydowała o zarekomendowaniu jego kandydatury – Senat miał nad nią głosować w następnym tygodniu. Republikanin Jeff Flake, jeden z nielicznych w partii krytyków Trumpa, zmienił jednak zdanie – zapowiedział, że nie poprze Kavanaugha w głosowaniu plenarnym, jeśli FBI nie przeprowadzi uzupełniającego śledztwa w sprawie stawianych sędziemu zarzutów. Demokraci domagali się tego od początku. Wynik śledztwa znany będzie za tydzień, ale nawet jeśli zarzuty się nie potwierdzą, to agresywne zachowanie Kavanaugha przed komisją budzi poważne wątpliwości, czy powinien on otrzymać dożywotnie stanowisko w najważniejszym sądzie kraju. W podzielonym Senacie Republikanie będą potrzebować każdego głosu. Klucz do nominacji Kavanaugha leży w ręku Flake’a oraz dwóch umiarkowanych republikańskich senatorek, Lisy Murkowski i Susan Collins, które nie zawsze głosują zgodnie z linią partii.©