Somalia: w cieniu Iraku

Tym razem prezydent George W. Bush nie musiał wysyłać marines ani bombowców: rządy "afrykańskich talibów" w Somalii - występujących tam pod nazwą "Unii Sądów Islamskich" i chwalących się powiązaniami z Al-Kaidą - okazały się tak słabe, że wystarczyła kilkudniowa akcja wojskowa sąsiedniej Etopii, by rozpadły się one jak domek z kart.

08.01.2007

Czyta się kilka minut

W ciągu ostatnich lat wojska Etiopii (kraju w większości chrześcijańskiego) wielokrotnie przekraczały granicę z Somalią (kraju zamieszkałego przez ludność niemal w całości muzułmańską): rozpad somalijskiego państwa i trwająca od lat 90. nieustanna wojna domowa były dostatecznym powodem do niepokoju sąsiadów, którzy obawiają się, że anarchia i fundamentalizm przeniesie się i do nich. Ale dopiero ubiegłoroczne przejęcie władzy w Mogadiszu przez islamskich fundamentalistów, którzy zmusili do opuszczenia stolicy tymczasowy rząd i zaczęli zapowiadać, że z marszu zajmą również stolicę Etiopii - skłoniło Etiopczyków do kroków radykalnych.

Dziś wiceszef Al-Kaidy Aiman az-Zawahiri wzywa swych zwolenników do zamachów samobójczych, by uczynili z Somalii drugi Irak. Wezwanie raczej nie będzie skuteczne: niedobitki "afrykańskich talibów" uciekły w góry na południu kraju: okazało się, że silni byli oni nie siłą własną czy poparciem ludności, ale słabością innych - przede wszystkim słabością "upadłego państwa" somaliskiego. Inaczej też niż w Iraku, gdzie Syria i Iran sprzyjają destabilizacji, otoczenie Somalii - Uganda czy zwłaszcza Kenia, także zagrożona przez fundamentalistów - ich upadek przyjęło z ulgą.

Inna sprawa, że zlikwidowanie afrykańskiego "rozsadnika terroryzmu" (który zaowocował np. zamachami w 1998 r. w Kenii i Tanzanii) zależy nie tylko od sukcesu militarnego. W Somalii trzeba odbudować właściwie wszystko: struktury państwa, infrastrukturę, więzi społeczne. Tymczasem dziś działa tam tylko garść organizacji humanitarnych. Prezydent Somalii (ten legalny, choć bezsilny) prosi społeczność międzynarodową o przysłanie sił pokojowych. Zachód raz już się na Somalii sparzył; Uganda, RPA czy Nigeria wyrażają wprawdzie zadowolenie z akcji Etiopczyków, ale pomocy nie deklarują. Kto więc tam pojedzie?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2007