Solniczka – instrukcja obsługi

Naprawdę niezły był podrzucany sobie przez moich znajomych na „fejsie” wywiad z „Plus Minus”, który przeprowadził Michał Płociński z dominikaninem o. Maciejem Ziębą.

26.09.2016

Czyta się kilka minut

Sensowne odpowiedzi o. Macieja to jedno, mnie w tej rozmowie najbardziej urzekły jednak pytania. „Podobała się ojcu droga krzyżowa odprawiona podczas Światowych Dni Młodzieży, która była pełna popisów akrobatycznych i baletowych, przeplatana reklamami dzieł charytatywnych?”, „A dlaczego praktycznie nie mówiono o cierpieniu, grzechu, zagrożeniach ze strony osobowego źródła zła? Nie chciano nikogo urazić?”, „Ale czy Kościół rzeczywiście ma naśladować popkulturę? Przypadkiem nie powinien trochę odcinać się od współczesnej rzeczywistości, być raczej solą o wyrazistym smaku?”, „Może Kościół przestaje trochę rozumieć młodzież, może nie jest ona wcale tak nowoczesna, postępowa, jak niektórym się wydaje… Wie ojciec, dlaczego tak popularne są ostatnio zawody mundurowe? Z badań wynika, że młodzi ludzie szukają jasnych zasad w świecie, który uległ totalnemu rozmemłaniu”, „Przypadkiem tego miłosierdzia nie jest ostatnio za dużo w nauczaniu Kościoła, a za mało właśnie nauczania o zapłacie za grzechy i karze wiecznej?”. I tak dalej.

„Odcinać się od współczesnej rzeczywistości, być raczej solą o wyrazistym smaku”. Kocham, uwielbiam wręcz tę wizję: Kościół jako wielka, dumna solniczka. Oto stoi na upaćkanym stole, ludzie przy nim gadają, memłają, tańczą, robią akrobacje i balety. Solniczka jest ponad to. Zna swoją wartość i oni też ją znają. Ale boją się jej, bo lubi podnosić raban. Że przecież gdzie z solą do mięsa czy zupy, przecież ona się w nich rozpuści! A musi zachować słoność niepokalaną aż po życie wieczne! Owszem, gdyby ktoś chciał – solniczka ma ofertę: śmiało, zapraszamy, ludzie – jedzcie sól! Sól sama w sobie jest przecież tak cudownie wyrazista, po co brukać ją jakimś łososiem z grilla albo ziemniaczkami?

Z ludźmi, którzy z Ewangelii wyczytali, że powołaniem Chrystusowego ucznia jest bycie stróżem solniczki – trudno się rozmawia, ale czynić to warto, można z tego bowiem wziąć naukę dla siebie. Chyba w każdym z nas (robocza teza na podstawie wieloletnich obserwacji) tkwi mechanizm, który ujawnia się (amatorska supozycja niedokończonego psychologa) w cytowanych wyżej pytaniach dziennikarza. Każdy z nas ma swoją strefę komfortu, swój „klub czystych”, półpięterko, z którego spogląda na tłuszczę. Nie ma wielkiego znaczenia, czy czuję się świętszy, bo jestem tradsem (a ci poganie przyjmują komunię na rękę), czy też źródłem mojej delikatnie skrywanej satysfakcji jest to, że nie słucham Radia Maryja (a tamci patrzą w ojca Tadzia niczym w świeżo malowane wrota). To sekciarstwo. Szatańska robota, którą od założenia świata jest dzielenie: ludzi z Bogiem oraz między sobą.

Dobry znajomy, mądry biskup zaskoczył mnie ostatnio dwuzdaniowym kazaniem do Ewangelii o Jezusie, który przyszedł nie do zadowolonych z siebie, ale do tych, co się źle mają. Powiedział: „Gdyby Pan Jezus przyszedł dziś do Episkopatu Polski, z kim zjadłby obiad? Założę się, że z arcybiskupem Wielgusem”. Współpracował? Nie współpracował? A jakie to ma znaczenie? Źle się ma. Nie wiem, czy w sensie zdrowotnym, psychicznym – nie mam na ten temat danych i żadnego z abp. Wielgusem kontaktu, ale przecież nie o to tu chodzi. Chodzi o to, że logika Jezusa, logika Królestwa wymyka się naszemu poczuciu: prawa, sprawiedliwości, czystości. Mamy Pana, który jadałby pewnie z o. Rydzykiem i z „Tygodnikiem”, z narodowcami i uchodźcami, z gejami i antygejami, z abp. Jędraszewskim i bp. Rysiem, z katolewem i katoprawem, z matkami, które dokonały aborcji, z autorami dwóch najnowszych projektów ustaw w tej sprawie (które nawzajem się zniosą), z Tomaszem Terlikowskim i Barbarą Nowacką – z każdym. Bo każdy tak czy siak, w takim czy innym stopniu potrzebuje prawdy, miłości, ukojenia. Pytanie, które stawia Jezus, nie dotyczy przynależności ideowej, poziomu czystości duszy, rąk czy mózgu, lecz gotowości na spotkanie: czy pozwolisz, bym dziś zatrzymał się w twoim domu?

I soli – z naszej kulawej perspektywy – naprawdę bez opamiętania. Nie lęka się o siebie, o to, że w zetknięciu z innością straci, rozdrobni tożsamość. Dlatego Jego Kościół nie może stać obok świata. On ma zrobić to, co zrobił Chrystus. To, co robi się z ziarnem, które trzeba zetrzeć, by powstał z niego chleb. Z winogronem czy oliwką, które trzeba wycisnąć, by powstało wino czy oliwa. Nie zmienię świata, myjąc stale ręce, zrobię to, oddając zań swoje życie. Od razu albo po kawałku, latami: codziennie dając ludziom więcej, niż od nich biorę. Nie chodzi o to, by zmienić świat w jedną wielką Wieliczkę i Kłodawę, ale by z każdym krokiem, gestem i oddechem przybliżać Królestwo: stan najpierw zamierzony przez Boga, w którym cały świat jest Kościołem, a Kościół całym światem. Nie solnym słupem ani do mdłości słodkim lizakiem – wydobywa z siebie swój własny, najwyższy potencjał.

Cóż więc czynić? No jak to co? Solić! Zgadzam się z kolegami, którzy w mundurach, na poważnie (bez tańców), głoszą światu Dobrą Nowinę o karze wiecznej, grzechu i obecności szatana: niedosolenie osiąga w naszych czasach niespotykane rozmiary. W mojej ocenie najlepszym sposobem zabezpieczenia małej trzódki przed wyginięciem jest jednak nie inwestycja w ochronę, tylko powiększenie stada. Najlepszym sposobem ocalenia solniczki jest kupienie stu pięciu kopalń soli w okolicy. Zamiast adorować się w podgrupach i podkreślać nieznaczące różnice, trzeba razem robić ekspansję: szukać nowych złóż, najmować więcej ludzi. A troszcząc się stale o wysoką jakość przyprawy, pamiętać, że – by zadziałała – trzeba jej, niestety, użyć. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Polski dziennikarz, publicysta, pisarz, dwukrotny laureat nagrody Grand Press. Po raz pierwszy w 2006 roku w kategorii wywiad i w 2007 w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne. Na koncie ma również nagrodę „Ślad”, MediaTory, Wiktora Publiczności. Pracował m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2016