Rzeczy

U mnie w pracy stoją worki na ubrania. Pod biurkiem znajduję buty w nie moim rozmiarze. Kiedyś myślelibyśmy o ubraniach, czy są ładne. Teraz zastanawiamy się tylko: czy są ciepłe? Dokąd poszły z nimi w świat?

13.12.2021

Czyta się kilka minut

Borys Fiodorowicz „Cicha Noc”, 2021 r. /
Borys Fiodorowicz „Cicha Noc”, 2021 r. /

Paulina: – Zmieniają się jak pogoda. Gdy zaczynałam, w magazynie były śpiwory do minus pięciu stopni. Trzy tygodnie później już do minus dwudziestu pięciu.

Helena: – Spływa pomoc zmasowana. Tysiące ludzi w kraju, wypełniając codzienne domowe obowiązki, myślami są blisko nas. To trudne – być blisko takimi myślami.

Kamila: – Stąd, przez okno, też inaczej patrzę na Puszczę. Zawsze piękna jest tu jesień, potem czeka się pierwszego dnia ze śniegiem, żeby wyjść na sanki. W tym roku patrzę i widzę głównie termometr. Minus sześć. Czy mają suche skarpety?

Monika: – Tu jest dużo bagien, pod śniegiem niewidocznych. Czasem sami w nie wpadamy.

Kamila: – Minus sześć. Czy mają zapałki, żeby rozpalić małe ognisko?

Woda, dar

Małgorzata: – Najpierw trzeba nakarmić. Podać zupę, ciepłą, słodką herbatę. Ciepłe jedzenie. Energetyczne batony, które zabiorą ze sobą. Ciepłe rękawiczki, skarpety, spodnie, bieliznę termiczną, kurtkę i buty. Śpiwory i wodoodporne nakładki na nie. Folie rozgrzewające, które zakłada się pod kurtki...

Katarzyna: – Podgrzewacze do rękawiczek...

Paulina: – Patrzysz na te wszystkie rzeczy i myślisz, co może się wydarzyć. W jakim są stanie.

Małgorzata: – Plastry do opatrzenia obolałych stóp, pudry, maści, termometr. Mężczyzn częstujemy papierosem, kobietom dajemy podpaski i inne środki higieny osobistej.

Anna: – Przez 30 lat nasza fundacja kupowała sprzęt medyczny, rentgeny i tomografy warte miliony złotych. Teraz kupujemy ogrzewacze do rąk, koce, skarpety. Okazuje się, że kubek ciepłej herbaty ma taki sam wymiar jak tomograf.

Małgorzata: – Czy to dar? Darem byłoby dać im schronienie. To forma podtrzymania przy życiu. Rzeczy, które im się należą.

Helena: – Nikt z nas nie był w sytuacji, że przez cztery dni spijał tylko rosę z liści albo wodę z bagien. A tu podchodzisz do grupy i słyszysz najpierw po arabsku ma’. Wody. Jakoś mi do tej wody nie pasuje słowo „dar”. Oni to powinni mieć.

Magdalena: – Spotkaliśmy się, zorganizowaliśmy się niezależnie, w wielu miejscach kraju. Może dlatego, że uznajemy się za część wspólnoty, obywateli państwa, które nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań?

Paulina: – Skala jest gigantyczna. Przyjeżdżają całe palety plecaków. Gdy zgłasza się zapotrzebowanie na konkretną rzecz, w ciągu góra trzech dni jest już w magazynie. Dwieście powerbanków. Setki telefonów.

Małgorzata: – Mam wrażenie, jakby wszyscy, którzy pomagają wolontariuszom idącym do lasu, byli dla nich 24 godziny na dobę.

Rozumienie świata

Kamila: – W Borku i Hajnówce ludzie zorganizowali się szybko. Zaczęli wynosić swoje rzeczy z domu, nie oczekując nic w zamian. Ani nie pytając, do kogo trafią.

Paulina: – W pierwszej połowie listopada na ulicach Białowieży złapano siedmiu chłopaków. Wiadomo było, że zostaną wywiezieni z powrotem do lasu. W ciągu kilku minut z domów naokoło wybiegli ludzie z rzeczami. Nie tylko z jedzeniem.

Paulina: – Spotykam ludzi, którzy chcą dawać pieniądze, tak prywatnie. Gdy komuś psuł się samochód, zdarzało się, że laweciarze i mechanicy rezygnowali z pieniędzy.

Magdalena: – U nas w Cieszynie granica jest oczywistym elementem rozumienia świata. Od początku wiedzieliśmy, że trzeba zareagować. Pierwszy impuls: stanąć na naszym polsko-czeskim moście. Zaznaczyć się w przestrzeni miasta. Pokazać, że jesteśmy.

Helena: – Dziś była pani z Poznania, tylko na chwilę, przywieźć rzeczy, potem wróciła do domu, do swoich dzieci. Krótka rozmowa z kimś, kto nie godzi się na bezsilność, nawet nie patrząc na to, jak to jest odbierane. Byliśmy po nocy poszukiwań 4-letniej Eileen. Ta pani powiedziała, że gdy jechała przez pół Polski, przyszła jej też do głowy myśl, żeby zostawić rzeczy i szukać jej w lesie.

Misie

Kamila: – Taka scena. Na podłodze w domu dzielę ubranka dziecięce na rozmiary. Przychodzi mój 3,5-letni syn. Pyta, dla kogo to robię. „Dla dzieci, które nie mają domu” – ­odpowiadam. „Jak nie mają domu, to nie mają gdzie odpocząć?” – pyta. „Nie mają gdzie. Nie mają też ubranek”. „A czy mają zabawki?”. Za chwilę syn przynosi swojego ulubionego dinozaura. Mówi, że odda go jakiemuś chłopcu bez zabawek. „Ja go lubię, to może ten chłopiec też go polubi” – mówi.

Monika: – Było to dziwne i straszne, kiedy pomyślałam, że komuś może się przydać moja kołderka dziecięca. Z czasu, gdy sama byłam dzieckiem. Moja osobista, którą, no wiesz...

Elżbieta: – Wzrusza mnie, gdy do naszego punktu przyjeżdżają rodziny z dziećmi. Pokazują, jak należy się dzielić. Każde dziecko witam w dwójnasób. Staram się, żeby mu było u nas miło.

Monika: – Dajemy misie. Dzieciom, zwłaszcza tym najmłodszym. Jako namiastkę bezpieczeństwa, domu, aby poprawić nastrój. To używane misiaki, które razem z ubraniami przysyłają ludzie z całej Polski.

Helena: – Znajoma przywiozła malutkiego misia, swoją przytulankę z dzieciństwa. Bardzo dla niej ważną. Wtedy nie było jeszcze wielu interwencji i dzieci nie spotykało się w lesie zbyt często. Ale trzy dni później Klara pojechała na interwencję do rodziny z dwójką małych chłopców. Jeden z nich miał dziecięce porażenie mózgowe. Jakoś w ostatnim momencie spakowała ze sobą tę przytulankę.

Darowany czas

Paulina: – Sąsiaduję okno w okno ze Strażą Graniczną. Gdy zaczynałam pomagać, najpierw poszłam do nich. Powiedziałam, że będę pomagać w lesie, i że możemy się tam spotkać, po przeciwnej stronie. Odpowiedzieli: pewnie, pomagaj, tylko nie rób nic głupiego.

Kamila: – Dzieli nas tutaj ta sytuacja. Czy powinno się pomagać, czy powinno się „stanąć murem za polskim mundurem?”. Władza przedstawia to tak, jakby współczucie migrantom oznaczało występowanie przeciw funkcjonariuszom. Ale policjantom i strażnikom granicznym też mogę coś dać. Nic mnie przecież nie kosztuje, żeby temu, kto setny raz mnie kontroluje, wciąż mówić na koniec „miłego dnia”.

Paulina: – Straż czasem podaruje czas. Moja koleżanka zadzwoniła kiedyś na komendę, mówiąc, że ma grupę, która chce złożyć azyl, ale potrzebuje jeszcze dwóch godzin. „Dobrze, przyjedziemy za dwie” – usłyszała.

Dokąd poszły?

Natalia: – Pamiętam blender. Kiedyś w Warszawie zgłosiła się do nas pani uchodźczyni z pytaniem, czy pomożemy jej znaleźć blender. Zaczęła się wśród nas dyskusja: blender to nie jest towar pierwszej potrzeby. Udało się go jednak ­zorganizować. Gdy go przekazywałam, okazało się, że potrzebuje go, bo jej syn ma schorzenie układu pokarmowego i powinien jeść rozdrobnione jedzenie. Dla niej to był arykuł pierwszej potrzeby.

Monika: – Pamiętam dobrą, górską kurtkę, którą dała żona pana zmarłego na covid.

Katarzyna: – Pamiętam zupy. Często konsultowane z dietetykami, żeby były kompletne i jednocześnie zdrowe dla osób, które mogły nie jeść przez kilka dni. Zawekowane, dokładnie rozlane, opisane, dostajemy je czasem z drugiego końca Polski. Przyszły też ręcznie robione batoniki z daktylami i orzechami, zawinięte w folię śniadaniową i z doczepionymi karteczkami, na których ktoś napisał: „Jesteś wielka”, „kocham cię”. Dary z Francji opisano: „Karawana bez granic”.

Kamila: – Są też nieoficjalne magazyny. Czasem za drzwiami stoją worki na ubrania. Pod biurkiem buty w nie moim rozmiarze. Kiedyś myślelibyśmy o ubraniach, czy są ładne, czy są modne. Teraz zastanawiamy się tylko: czy są ciepłe? Dokąd poszły z nimi w świat?

Nie przestać

Anna: – To fantastyczne, że jest tak wielu ludzi, którzy chcą pomagać. Choć mają często różne podejście do polityki, w tym do ochrony granic.

Magdalena: – Może podświadomie czujemy zagrożenie, że można przestać być człowiekiem? Chrześcijaństwo mówi o zatwardzaniu serc. Że można iść w jakimś dobrym kierunku, ale potem nagle przestać. W psychoterapii jest termin „wyparcie” – wypieramy jakąś rzeczywistość, ponieważ jest trudna. Ale mówią nam mędrcy psychoterapeuci i mędrcy teologowie, że to jest pozbawianie się człowieczeństwa. Że wtedy jest w nas mniej z człowieka.

Katarzyna: – To było niedawno. Nocna interwencja, trójka Syryjczyków, dajemy im żywność i ciepłe ciuchy. Miejsce nie jest komfortowe, blisko drogi, więc trzeba się spieszyć. Ale chwilę żartujemy. Na pożegnanie jeden z nich mówi, że chce mi coś zostawić. W ciemności nocy wkłada mi coś do dłoni, żegnamy się. Dopiero później widzę, że to metalowo-płócienna bransoletka z krzyżem i Chrystusem w koronie cierniowej. ©℗

Dziękuję za rozmowy: Katarzynie Nowak, wolontariuszce Grupy Granica; Paulinie Szymurze, mieszkance Białowieży; Helenie Żółtowskiej, wolontariuszce Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie; Kamili Plis, sołtysce wsi Borek k. Hajnówki; Monice Toporek, wolontariuszce Grupy Granica; Małgorzacie Grygierczyk ze stowarzyszenia Salam Lab; Annie Orzech, rzeczniczce prasowej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy; Magdalenie Szczeponek-Kłodzie z inicjatyw Granica dla Granicy i Ewangelicy dla Granicy (Cieszyn); Elżbiecie Paszkowskiej, dyrektorce Podlaskiego Oddziału Okręgowego Polskiego Czerwonego Krzyża w ­Białymstoku; Natalii Gebert z inicjatywy Dom Otwarty (Warszawa).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 51-52/2021