Rzadkie sito

Co dziesiąty mieszkaniec Norwegii jest imigrantem. Ale liberalna polityka imigracyjna, którą chlubią się władze, ma też ciemne strony. Imigracja, jeszcze niedawno nieporuszająca większości Norwegów, dziś jest w centrum społecznej dyskusji.

26.07.2011

Czyta się kilka minut

Podobnie jak w sąsiedniej Szwecji, także w Norwegii mnożą się dziś głosy, że "sito" imigracyjne było zbyt "rzadkie" - a w każdym razie na tyle "rzadkie", że przedostają się przez nie również ludzie bardzo niepożądani. Trudno ocenić, ilu ich może być w półmilionowej społeczności, która szybko się rozrasta - imigranci stanowią dziś już 10 proc. mieszkańców Norwegii (gdy dziesięć lat temu było ich ok. 6 proc.). Ale dwa spektakularne przypadki nakazywałyby ostrożność.

Pierwszy to Suhaila Andrawes. Jako Soraya Ansari zamieszkała w Norwegii w 1991 r., z mężem i córką. Parę lat później odkryto, że pod irańsko brzmiącym nazwiskiem kryje się terrorystka z Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny, uczestniczka porwania w 1977 r. samolotu Lufthansy, który został uprowadzony do Mogadiszu. Jako jedyna z czwórki porywaczy przeżyła atak niemieckich komandosów. Sąd w Somalii skazał ją na 20 lat więzienia, ale już po dwóch latach została zwolniona.

Po ujawnieniu jej tożsamości Andrawes została wydana przez Norwegię Niemcom i tam skazana ponownie na 12 lat. Odsiedziała trzy, z tego dwa w Norwegii, gdzie mieszka do dziś. Potraktowano ją humanitarnie, tak szybkie zwolnienie uzasadniając stanem jej zdrowia (to skutek ran odniesionych w Mogadiszu).

W tymże samym 1991 r. w Norwegii pojawił się iracki Kurd Nadżmuddin Farah Ahmed, znany jako mułła Krekar. To przypadek groźniejszy, bo dotyczy nie terrorysty na emeryturze, lecz człowieka, o którym wiadomo, że zdalnie kieruje organizacją terrorystyczną. Grupa Ansar al-Islam działa w irackim Kurdystanie, współpracuje z Al-Kaidą i jest znana z bezwzględności.

Krekar przyjechał do Norwegii z rodziną po pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej (1990-91) i otrzymał azyl jako prześladowany przez reżim Saddama. Ale choć rzekomo w Iraku groziło mu niebezpieczeństwo, wielokrotnie tam jeździł, łamiąc zasady azylu. Władze do dziś go nie wydaliły, uznając, że gdyby trafił do Iraku, mógłby tam zostać skazany na śmierć. Są zresztą na tyle pobłażliwe, że Krekara postawiono w stan oskarżenia dopiero niedawno - w związku z jego pogróżkami wobec eksminister Erny Solberg (skądinąd przychylnej otwarciu na imigrantów), która przed rokiem stwierdziła, że mułłę należy wreszcie deportować. Ponieważ w przeszłości Krekar groził Norwegii zamachami, w pierwszej chwili - gdy nie było jeszcze wiadomo, kto jest sprawcą masakry w Oslo i Ut?ya - właśnie ten wątek brano poważnie pod uwagę.

Halvor Tjonn, specjalista ds. imigracji z dziennika "Aftenposten", z którym rozmawiałam, krytycznie ocenia niedostatek kontroli. Norwegia należy do nielicznych krajów - przypomina - które przyjmują uchodźców na podstawie rekomendacji UNHCR, nie domagając się od nich dokumentów i nie wnikając w szczegóły ich życiorysów. Skutek jest taki, że aż 90 proc. uchodźców nie ma żadnych papierów. "Na razie - stwierdził Tjonn - wykryto dwie wątpliwe osoby, ale może ich być o wiele więcej. Skandynawia staje się schronieniem dla terrorystów, którzy przyjeżdżają z rodzinami i potem żyją tylko z zasiłków".

Jak Krekar, który przez 20 lat nie splamił się pracą. Wielu Norwegów to oburza. Także dlatego kwestia imigracji, która jeszcze dekadę temu większości z nich była raczej obojętna, dziś jest w centrum publicznej debaty. W jednym z sondaży połowa Norwegów chce zamknięcia granic dla imigracji, a większość twierdzi, że integracja imigrantów się nie powiodła.

Cokolwiek by nie sądzić o imigracji, można sobie wyobrazić, przed jak trudnym dylematem stanęli teraz Norwegowie: jak dyskutować

o imigracji i związanych z nią kłopotach, jakich używać argumentów, jakiego języka - po tym, co stało się w Oslo i na Utoya?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, współpracowniczka działu „Świat”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2011