Pokolenie Utøya

Dwa lata temu przeżyli masakrę na wyspie Utøya. Dziś postanowili kandydować do parlamentu. Mówią, że chcą walczyć o wartości, z powodu których omal nie zginęli.

29.07.2013

Czyta się kilka minut

Rocznica masakry na wyspie Utøya, 22 lipca 2013 r. / Fot. Aleksander Andersen / SCANPIX / REUTERS / FORUM
Rocznica masakry na wyspie Utøya, 22 lipca 2013 r. / Fot. Aleksander Andersen / SCANPIX / REUTERS / FORUM

22 lipca 2011 r. w centrum Oslo, przed budynkami rządowymi, nastąpił wybuch; zginęło osiem osób. Nadal nie było jeszcze wiadomo, czy był to atak terrorystyczny, gdy przebrany za policjanta zamachowiec – Anders Breivik, wówczas 32-letni – dotarł na oddaloną o 40 km od norweskiej stolicy wyspę Utøya. Tradycyjnie, także tego lata, odbywał się obóz młodzieżówki socjaldemokratycznej Partii Pracy. Podczas metodycznego, trwającego półtorej godziny „polowania” Breivik zamordował 69 osób. Młodych lub bardzo młodych.

Tragedia była – i nadal jest – dla Norwegów szokiem. Tym bardziej że mordercą okazał się klasyczny „miły chłopak z sąsiedztwa”. W 2012 roku Breivika skazano na 21 lat więzienia (najwyższa możliwa kara), ale nie zamknęło to wcale sprawy – i z konsekwencjami zbrodni nadal muszą się uporać nie tylko rodziny ofiar oraz ocaleni, ale także właściwie cały kraj.

W tym roku, po raz kolejny, w poniedziałek 22 lipca oddawano hołd ofiarom. Na brzegu jeziora, naprzeciw wyspy Utøya, znów zebrali się działacze młodzieżówki Partii Pracy, bliscy zabitych i politycy. Premier socjaldemokrata Jens Stoltenberg mówił, że jest dumny, iż młodzi ludzie nie wyrzekli się swych ideałów – tych, które Breivik postrzegał jako zagrożenie.

Również w tych dniach w norweskich mediach pojawiła się informacja, że około 30 młodych ludzi spośród tych, którzy przeżyli masakrę, zamierza startować we wrześniowych wyborach parlamentarnych.

UTØYA W BIOGRAFII

O tym, jaki wpływ zbrodnia Breivika – dokonana, przypomnijmy, w proteście przeciwko wielokulturowości i liberalizmowi, które jego zdaniem uosabiała rządząca Partia Pracy – będzie miała na norweską scenę polityczną, zastanawiano się właściwie od pierwszych chwili po tragedii. Dotąd jednak nie wyglądało na to, aby dokonała się jakaś rewolucja. Wprawdzie zmniejszyło się poparcie dla populistycznej Partii Postępu, która nie stroni od haseł antyimigracyjnych, ale to było właściwie wszystko. W minionych dwóch latach rządząca nadal Partia Pracy wcale nie mogła liczyć na większe zaufanie i poparcie.

Jeśli można mówić o wyraźnym wpływie wydarzeń z 22 lipca 2011 r., to nie na norweski krajobraz polityczny, ale na młode pokolenie. – Trzeba pamiętać, że nie tylko zginęło wtedy 69 osób na Utøyi i osiem w Oslo, ale że wiele zostało rannych, a inni byli w śmiertelnym niebezpieczeństwie – mówi „Tygodnikowi” Øyvind Strømmen, norweski dziennikarz zajmujący się ekstremizmem, a także kandydat do parlamentu z ramienia Partii Zielonych. – Norwegia to mały kraj, z jedynie pięciomilionową populacją. A to znaczy, że wielu z nas zna bezpośrednio kogoś, kto został w jakiś sposób przez to dotknięty. Szczególnie tak jest z młodymi ludźmi, którzy są aktywni politycznie.

– Na Utøyi celem byli młodzi politycy z jednej z głównych partii, a to oznacza, że będziemy mieli parlamentarzystów, którzy przeżyli ten zamach – mówi Strømmen. – Możemy też mieć ministrów, a pewnego dnia nawet premiera, którego częścią osobistego doświadczenia jest tamten atak. Młodzi ludzie z całego politycznego spektrum będą to traktować jako punkt odniesienia. I to będzie coś znaczyć.

POWAŻNA GENERACJA

„Ktoś starał się mnie zabić z powodu tego, w co wierzę. Będę więc o to walczyć” – tak Vegard Grøslie Wennesland, szef młodzieżówki Partii Pracy, wyjaśniał decyzję o starcie w wyborach. Wydaje się, że powszechne jest przekonanie, iż tak powinno być: że młodzi ludzie powinni się zajmować polityką, być aktywni, że to wręcz ich obowiązek. Mówi się o „alvorsgenerasjonen”: poważnym pokoleniu, czyli o młodych, którzy zarówno działają aktywnie w polityce, jak też poważnie traktują kwestie zasad i ideałów. A jest to też pierwsze pokolenie – zresztą w skali sporej części Europy Zachodniej – którego poziom życia może być niższy od poziomu życia ich rodziców.

– Rzecz znamienna: po 22 lipca kilka młodzieżówek różnych norweskich partii politycznych odnotowało napływ nowych członków. Jakby ta tragedia uświadomiła wielu ludziom, że muszą poważniej zaangażować się w politykę. To wcale nie dotyczy tylko młodzieżówki Partii Pracy – mówi Strømmen. Zapewne właśnie dlatego prawie nie ma komentarzy, jakoby młodzi socjaldemokraci chcieli wykorzystać tragedię w kampanii wyborczej. A jeśli już się pojawiają, to tylko na portalach społecznościowych, choć i tam nie cieszą się poparciem. Strømmen zauważa, że 22 lipca 2011 r. był tragedią narodową, a nie tylko jednej partii.

Poza tym Norwegia jest przyzwyczajona do bardzo młodych polityków, więc dwudziestolatkowie na listach wyborczych nikogo nie dziwią. Obecny premier Stoltenberg trafił do parlamentu, gdy miał 32 lata, a przewodnicząca konserwatystów Erna Solberg w wieku 28 lat.

NORWEGIA NADAL UFNA

Dwa lata temu przewidywano również, że zamach Breivika zmieni nie tylko norweską politykę, ale w ogóle kraj. Ale tak się nie stało: Norwegowie nie stali się mniej ufni i nadal obdarzają instytucje państwowe i siebie nawzajem sporym zaufaniem – w sytuacji, gdy silne społeczne zaufanie to cecha w ogóle wyróżniająca Norwegię na tle Europy. Z badań przeprowadzonych przez Instytut Badawczy Norstat i opublikowanych na stronie „The Nordic Page” wynika, że po masakrze na Utøyi jedynie co piąty obywatel czuje się bardziej zagrożony. Zdaniem prof. Arne Johana Vetlesena, filozofa z uniwersytetu w Oslo, to dość zaskakujący wynik. I choć można go postrzegać jako coś pozytywnego, to jednak nie powinno się popadać w naiwność: Vetlesen uważa, że zagrożenia ideologią Breivika nie można ignorować ani w Norwegii, ani w innych krajach.

Przed skrajnymi ruchami ostrzegał też premier Stoltenberg podczas rocznicowych uroczystości: „Żadni ekstremiści nie odstraszą nas od swobodnego poruszania się, wolnego myślenia i mówienia. Nasze wartości są naszą najsilniejszą bronią przed przemocą i terrorem”.

– Zawsze jest jakieś ryzyko, w innych krajach Europy widzimy, np. podczas ostatnich ataków na meczety w Wielkiej Brytanii, że przemoc ze strony prawicowych ekstremistów to autentyczne zagrożenie. Inni ekstremiści też stanowią niebezpieczeństwo, np. skrajni islamiści. Ale prawicowy ekstremizm w Norwegii to głównie zjawisko internetowe – mówi Øyvind Strømmen. – Internet, gdzie ten ekstremizm jest szczególnie widoczny, to oczywiście część prawdziwego świata. Ale myślę, że w Norwegii w najbliższym czasie prowokacje czy akcje ekstremistów będą miały ograniczony zasięg. Raczej małe demonstracje niż brutalne ataki.

***

22 lipca 2011 roku nie zmienił Norwegów, nie nauczył cynizmu ani nieufności. Pytanie, czy wpłynie na wybory – pierwsze po tragedii. Dziś wzrost poparcia odnotowują opozycyjni konserwatyści, a nie Partia Pracy: w sondażach obie formacje idą niemal łeb w łeb, z małą przewagą konserwatystów (29:31 proc.). Ale z wydarzeniami sprzed dwóch lat ma to niewiele wspólnego – i jeśli zmieni się rząd, to raczej dlatego, że po ośmiu latach rządów socjaldemokratów Norwegowie chcą czegoś nowego.

Wątpliwe jest też, by wyborczą szalę mogli przechylić „ocaleni z Utøyi”; tym bardziej że tylko kilkoro z nich umieszczono na tyle wysoko na listach, że mają szansę na mandat. Ale z każdym rokiem można się w polityce spodziewać większej liczby osób, które doświadczenie politycznego terroru będą mieć wpisane w życiorys – nie tylko jako doświadczenie osobiste, ale też pokoleniowe. A to zostawia ślad. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2013