Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Liturgiczna lektura „Dziejów Apostolskich” zawiodła nas ostatnio do Samarii. Tam zobaczyliśmy „tłumy, [które] słuchały z uwagą i skupieniem słów Filipa, ponieważ widziały znaki, które czynił” (Dz 8, 6). Dobrze jest popatrzeć do greckiego tekstu. Otóż, w oryginale czytamy o tym, że tłumy z uwagą zwróciły się ku temu, co Filip mówił, (dosł.) „pod jednym Tchnieniem ku słuchaniu go i widzeniu znaków, które czynił”.
„Pod jednym Tchnieniem” – tak można przetłumaczyć użyte przez św. Łukasza słowo homothymadon, oddawane na innych miejscach „Dziejów” najczęściej polskim: „jednomyślnie” (np. „trwali jednomyślnie na modlitwie...” – Dz 1, 14). Homothymadon składa się z dwóch słów: homos (to znaczy: „jeden”, „ten sam”) oraz thymos (czyli „dech”, „siła”, „pragnienie”). Słowo to podsuwa wyobraźni obraz jednego muzycznego akordu, który wydają razem różne instrumenty, uruchamiane tym samym tchnieniem: ktoś (Ktoś) dmie jednocześnie w różne instrumenty, uzyskując piękny, harmonijny dźwięk.
Otóż, owo „jedno tchnienie [Tchnienie]” uruchamia Samarytan ku słuchaniu słów Filipa i ku postrzeganiu jego czynów. To ono (Ono) właśnie sprawia, że słuchają z uwagą, i że patrzą ze zrozumieniem – widząc w czynach Filipa „znaki”. Owo „Tchnienie” to nic innego, tylko – tak myślę – Duch Święty, który działa w Samarytanach, otwiera ich uszy i oczy, dotyka serc i prowadzi do wiary. Co więcej – już na tym etapie – przekształca ich z „tłumu” w „jedno” – w Kościół, który jest wspólnotą nie jakąkolwiek, tylko wspólnotą w Duchu Świętym.
Wszystko to wydaje mi się niezwykle ważne, szczególnie w odniesieniu do kolejnej perykopy, w której czytamy, iż na wiadomość o „Samarii, która przyjęła Słowo Boże” Kościół jerozolimski wysłał do niej Piotra i Jana. Ci zaś – gdy tam przybyli – modlili się nad nimi, „by otrzymali Ducha Świętego”; a potem „wkładali na nich ręce, a oni otrzymywali Ducha Świętego” (Dz 8, 14-17).
To znów: bardzo ważny tekst, „klasyczny” w odniesieniu do sakramentu bierzmowania. Czytany jednak w harmonii z poprzednim, pozwala nam rozumieć, iż Samarytanie – dzięki posłudze Apostołów – otrzymywali i przyjmowali Ducha, który w nich działał już dużo wcześniej – w nich, to znaczy w każdym indywidualnie i między nimi razem. Duch nie przyszedł w ich życie dopiero wraz z sakramentalnym znakiem. Był aktywny i mocny także na drodze do wiary. Oni sami pewnie Go nie rozpoznawali, ale św. Łukasz, widząc i opisując, co się stało, łatwo Go rozpoznał. To prawda, o której może zaświadczyć pewnie każdy, kto kiedykolwiek kogokolwiek prowadził do chrztu, czy – szerzej – do sakramentów inicjacji, czy – jeszcze szerzej – po prostu do wiary. Duch jest pierwszy; Duch uprzedza; Duch jest przed nami w ludziach, do których my dopiero wychodzimy. Nie przynosimy im Ducha; raczej odsłaniamy Jego obecność i działanie. On jest uprzedzającą Łaską i Miłością. I to widać.©