Ruskie po włosku

Nie popełniono przestępstwa. Bar Mleczny nie był miejscem artystycznej zbrodni. Claudio Monteverdi nie został zhańbiony.

22.06.2010

Czyta się kilka minut

Było pysznie. Pod względem kulinarnym musiało. Przecież chłodnik i ruskie pierogi w kultowym Barze Mlecznym na ul. Grodzkiej w Krakowie nie mają sobie równych. Muzycznie też było całkiem smacznie, choć momentami dania mogły być lepiej doprawione i przygotowane z większą dbałością o tradycyjną recepturę.

W koncertowy wieczór kolejka przypominała najlepsze czasy prosperity krakowskiego lokalu. Tyle tylko, że listę kolejkową zastąpiły zaproszenia, klientela zachowywała się nad wyraz kulturalnie, obsługa z Janem Peszkiem w roli majordomusa reprezentowała konieczny, acz subtelny dystans wobec barowych gości, a duszną atmosferę polowania na wolne miejsce przy stoliku podgrzewały dochodzące z wnętrza fanfary inicjujące "Orfeusza" Claudia Monteverdiego. Bo to właśnie muzyka barokowego mistrza, starannie dobrane kameralne madrygały i wyimki z drammi per musica, miały stanowić główne danie "barokowej uczty". Oprócz chłodnika i pierogów, rzecz jasna.

***

Zaskakujący kontekst, w którym Jan Tomasz Adamus, szef Capelli Cracoviensis, umieścił dzieła włoskiego kompozytora, mógł przysporzyć barokowym purytanom wielu kłopotów. Niesłusznie. Nie popełniono bowiem przestępstwa, Bar Mleczny nie był miejscem artystycznej zbrodni, a Monteverdi nie został zhańbiony. Włoskie madrygały, owe urocze świeckie wokalne miniatury, nigdy przecież nie miały brzmieć w przepastnych salach koncertowych dla strojnie przyodzianej publiczności. Była to raczej muzyka towarzysząca, przeznaczona do wykonań domowych, śpiewania w gronie przyjaciół lub wspólnego słuchania podczas długiego biesiadowania. Stąd nierzadko w tych swoistych wytworach ówczesnej popkultury dowcipne teksty, pełne erotycznych aluzji i sprośnego humoru. Choć trzeba przyznać, że zwykle uroczo oraz inteligentnie udźwiękowione.

I tym tropem podążył Adamus oraz Cezary Tomaszewski, autor koncepcji reżyserskiej wieczoru. Co ważne, rozproszeni wśród konsumentów śpiewacy: Katarzyna Oleś-Blacha, Sebastian Kaniuk, Krzysztof Kozarek, Karol Kozłowski, Bogdan Makal oraz teorbista Michele Pasotti i Jan Tomasz Adamus, który przy klawesynie czuwał nad całością, weszli w zaproponowaną konwencję gładko, świetnie się przy tym bawiąc.

Wieczór został podzielony na dwie części. W pierwszej - nazwijmy ją chłodnikową - zabrzmiały madrygały miłosne, w tematyce namiętne i żarliwe, pełne wyznań niechcianych mężów i odrzuconych kochanków. Na drugą - z pierogami w roli głównej i towarzyszeniem kefiru i kompotu - złożyły się fragmenty "Koronacji Poppei", które w interpretacji śpiewaków stały się elegią na śmierć... pierogów.

Sporo więc w interpretacji artystów było ironii ukrytej w afektowanych frazach, spiętrzeń absurdalnych gestów i groteskowych figur. Jakkolwiek wszyscy śpiewacy wywiązywali się z aktorskich zadań dobrze, muzycznie zachwycił tylko Karol Kozłowski. W trudnych dla idealnej intonacji warunkach zatłoczonego baru, jego głos brzmiał pewnie, zarazem ciepło i szlachetnie, a solowe ustępy artysta rysował klarownie, konsekwentnie i przekonująco. Zadziwiająco dobrze sprawdziła się także w repertuarze barokowym Maria Peszek, która gościnnie zaśpiewała partię wodnej zjawy w "Lamento della Nimfa". Partyturę Monteverdiego odczytała po swojemu, nie godząc się z tradycją wykonawczą, barwą surową, nieokrzesaną i nieskalaną klasyczną emisją. Co okazało się doświadczeniem ciekawym.

***

Od kilku miesięcy szefostwo Capelli Cracoviensis podejmuje próbę pobudzenia uśpionego i po części sfrustrowanego zespołu. Jakość produkcji stopniowo się polepsza, a przez nieszablonowe akcje artystyczne, granie koncertów w nowych miejskich przestrzeniach, wizerunek niegdyś zasłużonego ansamblu ulega odświeżeniu. "Barokowa uczta" była strzałem w dziesiątkę. Kolejnym. Oby tak dalej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Muzykolog, publicysta muzyczny, wykładowca akademicki. Od 2013 roku związany z Polskim Wydawnictwem Muzycznym, w 2017 roku objął stanowisko dyrektora - redaktora naczelnego tej oficyny. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2010