Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
I choć formalnie zaproszenie dotyczy całego klubu, bije w oczy, że wybrano formę, która ostentacyjnie pomija jego szefa, Romana Giertycha - przeciwnika wchodzenia do rządu. Zresztą wicepremier Dorn wprost stwierdził w TVN, że najlepiej byłoby, gdyby Liga weszła do rządu, a Giertych stał się posłem niezrzeszonym.
Cel PiS-u jest w tej operacji jasny: skłonić Ligę do koalicji. Jak się da, to całą, jak nie, to przynajmniej część. Ważne, jaką część, bo tych 5-7 posłów, którzy rozpoczęli negocjacje, to za mało, by razem z głosami dogadanych już PiS i Samoobrony utworzyć większość absolutną. Jeśli nie pozyska się całej lub prawie całej Ligi, obecność w koalicji PSL stanie się koniecznością. Jego liderzy na to liczą, chwilowo zwlekają, a w razie kłopotów PiS-u, podniosą cenę.
Po jesiennych wyborach Liga walczyła o przetrwanie. Logika polaryzacji politycznej oraz poparcie Radia Maryja dla PiS-u sprawiły, że LPR-owi grozi albo wypadnięcie ze sceny parlamentarnej (jeśli uzyska poniżej 5 proc. w następnych wyborach, a obecnie ma 2 proc.), albo status ubogiego krewnego żyjącego na łasce potężnego Jarosława Kaczyńskiego. Roman Giertych próbował rozpaczliwie zażegnać to niebezpieczeństwo, mnożąc sygnały dla opinii publicznej o suwerenności Ligi. To się nie udało. Pozostaje już tylko walka o jak najlepszy wariant statusu ubogiego krewnego.