Różewicz stary i nowy

Minęły ledwie dwa lata z okładem od rozpoczęcia tej edycji i dwanaście zgrabnych tomów w czerwonym płótnie stoi już na półce. Trzy zajęła "Proza, trzy "Dramat, cztery "Poezja, dwa pozostałe to "Matka odchodzi i "Nasz starszy brat - rzecz o zamordowanym podczas wojny Januszu Różewiczu, z jego wierszami i listami.
 /
/

"Utwory zebrane", w ascetycznej i szlachetnej oprawie graficznej pomysłu Jana Stolarczyka, który jest redaktorem całości, przynoszą, jak to u Tadeusza Różewicza bywa, rozmaite zmiany kompozycyjne i tekstowe w stosunku do poprzednich wydań. A czwarty tom "Poezji", który się właśnie ukazał, kryje niespodziankę największą: ostatnią jego część stanowi nowy tom wierszy. "Zbiór »cóż z tego że we śnie« - pisze wydawca - jako kompozycyjna całość jest pierwodrukiem; część wierszy publikowana była w czasopismach". Także w "Tygodniku Powszechnym"; myślę o wierszu "Paul Valéry".

Nowy zbiór stanowi kontynuację poprzednich (tom czwarty obejmuje także "zawsze fragment. recycling", "nożyk profesora", "szarą strefę" i "Wyjście"), jest kolejną odsłoną rozrachunku Różewicza ze współczesną kulturą. Jest też świadectwem wewnętrznego dialogu, który nieustannie toczy się w tej poezji.

Jeden z takich dialogicznych tropów dotyczy "sporów przyjacielskich" - to cytat - prowadzonych z Miłoszem. Czwarty tom "Poezji" otwiera "poeta emeritus" (1996), wielkiej urody wiersz dedykowany autorowi "Ocalenia". Potem w "tajemnicy wiersza" (2000-2001) powraca spotkanie z Miłoszem w garderobie Ludwika Solskiego krakowskiego Teatru im. Słowackiego, gdzie Renata Gorczyńska przeprowadziła z oboma poetami rozmowę. Na końcu zaś, w zbiorze najnowszym, jest "Elegia" dedykowana "Pamięci Cz. M."; wieloznaczna, trochę ironiczna, w której podmiot wiersza utożsamia się z... kretem ("te czarne kopczyki / na zielonej łące / to jedyne pamiątki / po pracy bez końca / to moje pomniki / tęskniące do słońca"). Nie wiem, czy to skojarzenie uprawnione, ale przy lekturze przypomniałem sobie "strażnika-kreta" z Miłoszowego "Biednego chrześcijanina"...

Rozmaite wątki prowadzą nie tylko do innych wierszy minionej dekady, ale też głębiej w przeszłość, by wspomnieć tylko postać Ezry Pounda. Amerykański poeta, którego antykapitalistyczna pasja i bunt przeciw współczesnej cywilizacji poprowadziły w stronę faszyzmu, po wojnie zaś za mury domu obłąkanych, a którego Eliot w dedykacji na "Ziemi jałowej" nazwał za Dantem "lepszym majstrem", pojawia się u Różewicza po raz pierwszy w poemacie "Równina" (1954). W kontekście jednoznacznie negatywnym: "jakże długa i ciemna droga / a na końcu jej stoi / Ezra Pound zdrajca". Potem Pound powracał u Różewicza jeszcze dwukrotnie, by niedawno stać się bohaterem wiersza "jeden z Ojców kościoła poezji". Teraz jego portret jest wieloznaczny: "jestem rozdarty / kiedy o nim myślę // ten oślepiony Tejrezjasz / widział jasno / został ukarany / bo zobaczył nagą prawdę / Żywego boga / kapitalistycznego świata / Złotego cielca / karmionego mięsem armatnim / wysmarowanego krwią / najlepszych młodych / wybranych / Synów". Pound to "stary genialny głupiec"; on i Céline ("ten sukinsyn Céline", który "pouczał Niemców / jak powinni postępować z Żydami") "mimo wszystkich ułomności / wiarołomstwa zdrad / mieli jedną zaletę nie mieli / »dobrego smaku«".

Przełamywanie zasad "dobrego smaku", rozbijanie konwencji, zaskakiwanie czytelnika wprowadzaniem tonu konwersacyjnego, sparodiowanej mowy potocznej, groteski czy kpiny, jest u Różewicza narzędziem diagnozy współczesności i polemiki z nią. Jak w poemacie "Credo", w którym Książę tego świata, "wielki / Sponsor Mecenas" rozdaje nagrody: "grosik dla powieścio-pisarza / grosik dla poety męczennika / błazna śpiewającego / w ognistym piecu cenzury / grosik od bogini zwycięstwa / od petrarki od herdera / od goethego i büchnera / dla kundelka i Homera / trzy oskary dla King-Konga / miliard dla Harry portera". To świat, w którym "wyssali z nas duszę rozum / przez rok okrągły / obowiązuje strój karnawałowy", świat fałszywy.

Co może w takim świecie zrobić poeta? Tylko jedno: zacząć od nowa. Pisze Różewicz: "pochylony nad mętną / gnuśną pełną odchodów / rzeką życia i śmierci / próbuję // czerpię z morza mowy / przelewam sto razy / z próżnego w puste // zmęczony zasypiam wtedy bóg rzeki - poezji / czysty zimny porywający ucieka // budzę się z grudką / błota w zaciśniętej dłoni / w blasku słońca / w świetle księżyca widzę złoto / złoto złoto złoto // g... rozpylone w kosmosie / w »nieskończoności« // zaczynam od początku / zaczynam od końca // zaczynam jeszcze raz". (Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2006, s. 400.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2006