Romowie są w domu

Pod koniec lutego Słowacy będą wybierali nowy parlament. Kampania toczy się jednak nie wokół programów partii, ale tego, czy krajowi grozi brunatna fala.

10.02.2020

Czyta się kilka minut

Annamária, romska dziewczyna, która wygrała bieg na 750 m w Moldavie nad Bodvou, 2018 r. / CENTRUM VOĽNÉHO ČASU CVRČEK
Annamária, romska dziewczyna, która wygrała bieg na 750 m w Moldavie nad Bodvou, 2018 r. / CENTRUM VOĽNÉHO ČASU CVRČEK

Kiedy w ubiegłym roku wybory prezydenckie wygrała Zuzana Čaputová z nowej partii Postępowa Słowacja (PS), uznano to za sygnał, że Słowacja wybiera liberalny, proeuropejski, otwarty kierunek polityczny. Już wtedy jednak pojawiały się ostrzeżenia, że ludzie rozczarowani dotychczasową sceną polityczną, niszczoną przez kolejne skandale korupcyjne i przykłady nadużycia władzy, mogą głosować na nowe ugrupowania liberalne, ale mogą też wybrać partie ekstremistyczne. Bo one również obiecują rozliczenie z establishmentem i – odmiennie zapewne rozumiany – porządek.

Ugrupowaniem, które efektywnie zbiera te głosy, jest Partia Ludowa – Nasza Słowacja (L’SNS) Mariana Kotleby. Ugrupowanie faszyzujące, otwarcie odwołujące się do tradycji słowackiego państwa księdza Jozefa Tisy, satelity nazistowskich Niemiec w czasie II wojny światowej. W sondażach partia Kotleby jest już na drugim miejscu (ok. 13 proc.), za rządzącą partią socjaldemokratyczną Smer-Sociálna Demokracia (18 proc.). W poprzednich wyborach zdobyła ponad 8 proc. głosów i 14 mandatów. Teraz idzie po więcej.

Brunatna linia

Jeszcze kilka tygodni temu sądzono, że wybory odbędą się w cieniu procesu oskarżonych o zlecenie i zabójstwo dziennikarza Jána Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kušnírovej. Ich śmierć dwa lata temu wyprowadziła Słowaków na ulice i doprowadziła do dymisji premiera Roberta Ficy. Wydawało się, że każdy dzień rozprawy ujawniający powiązania świata przestępczego z politykami czy wymiarem sprawiedliwości jest dla rządzących obciążeniem. Nieoczekiwanie jednak ciężar kampanii przesunął się w inną stronę. Nowa linia podziału przebiega między Kotlebą i jego zwolennikami a tymi, którzy postanowili się im przeciwstawić. I to już teraz, nie czekając, aż kotlebowcy staną się jedną z głównych sił w parlamencie.

W styczniu w miejscowościach, gdzie odbywały się mityngi wyborcze L’SNS – m.in. w Koszycach czy Lewoczy – zorganizowano antyfaszystowskie protesty. Uczestnicy mieli transparenty z przekreśloną swastyką i takie hasła jak „My jesteśmy tu w domu”, „Nasi dziadkowie z faszystami nie dyskutowali”, „Nie pozwólmy złu zwyciężyć”. Byli to w znacznej części mieszkańcy, działacze lokalnych inicjatyw obywatelskich czy ­NGO-sów, ale też miejscowi Romowie. Ci ostatni protestowali tańcząc i śpiewając. Była też grupa polityków z koalicji Postępowa Słowacja/Razem (PS/Spolu), wśród nich Irena Biháriová, wiceprzewodnicząca PS, prawniczka i Romka. Już kilka miesięcy temu zapowiadała, że nie odda ekstremistom ulic. Jak podkreślała, nie chodzi o konfrontację, lecz o sprzeciw wobec propagandy kotlebowców. O pokazanie swojej niezgody, ale też dotarcie do ludzi, którzy na Kotlebę głosują, o rozmowę z nimi i próbę zrozumienia ich motywacji.

Romski wybór

Romowie na antyfaszystowskich demonstracjach to nowe zjawisko. Z jednej strony nie powinno to dziwić, bo w słowniku kotlebowców „cygański pasożyt” czy „cygański terrorysta” zadomowił się na dobre. Teraz, kiedy Kotleba rośnie w siłę, Romowie mają prawo zacząć się naprawdę bać. „Musieliby być ślepi i głusi, żeby nie dostrzec takiego zagrożenia” – mówił w wywiadzie dla „Denníka N” streetworker Braňo Oláh, pracujący w terenie z Romami. Z drugiej jednak strony, Romowie wcześniej nie angażowali się w tego typu obywatelski aktywizm i raczej nie interesowali się polityką. Dlaczego zatem teraz wyszli na ulice?

– Po prostu mają już dość – mówi „Tygodnikowi” Elena Gallová Kriglerová z Centrum Badań nad Etnicznością i Kulturą (CVEK). – Są celem neonazistów już od dawna. Dotychczas raczej nie wychodzili poza swoje środowisko, a teraz to zrobili, są widoczni. Jesteśmy przyzwyczajeni, że Romowie są przedmiotem polityki innych, działań wobec nich. Tymczasem teraz sami stają się aktorami zmiany. Myślę, że to bardzo ważne.

Udział w protestach to nie wszystko. Chodzi o to, by Romowie poszli głosować. Inicjatywa Opre Roma prowadzi kampanię „Twój wybór to twój głos”. Braňo Oláh potwierdza zaś, że Romowie rzeczywiście pytają go o wybory i programy partii.

– Przede wszystkim chcą mieć pewność, że dana partia jasno odetnie się od faszystów. Że powie, że z nimi nigdy [nie będzie współpracować] – mówił.

Irena Biháriová przyznała, że sama była zaskoczona tym, ilu Romów bierze udział w antyfaszystowskich protestach. Zwróciła też uwagę na coś bardzo ważnego – na chwilę, gdy w Sobrancach wszyscy zebrani wołali „Romowie są nasi”.

– Mogę sobie wyobrazić, że to także wiele znaczyło dla Romów. W końcu poczuli, że są częścią „wspólnej sprawy”, że ktoś się z nimi liczy, że mają wśród większości sprzymierzeńców – wyjaśniała.

W naszym imieniu

Romowie są jedną z największych i zarazem najbardziej wykluczoną słowacką mniejszością etniczną. W ponad pięciomilionowym kraju mieszka ich, według różnych szacunków, między 100 tysięcy a 450 tysięcy. Dotyka ich masowe niemal bezrobocie, segregacja w szkołach, uprzedzenia. Wielu mieszka w osadach na wschodzie kraju, bez prądu i kanalizacji. I tak jest od lat. Problemy pozostają nierozwiązane.

– W sensie technicznym, ekonomicznym może jest jakaś mała zmiana na lepsze, poprawiły się warunki życia, ale jeśli chodzi o sferę publiczną, Romowie nadal są niemal niewidoczni – mówi Kriglerová. Najważniejsze pozostaje zrównanie szans edukacyjnych romskich dzieci.

W 2018 r. Słowację obiegło zdjęcie 13-letniej Annamárii, Romki, która wygrała bieg na 750 metrów w Moldavie nad Bodvou. Stała na podium, wyraźnie odróżniając się od dziewczynek, które przybiegły jako druga i trzecia. Nie tylko dlatego, że była znacznie od nich drobniejsza. Na nogach miała zniszczone, stare baletki. Innych butów po prostu nie miała, biegła w takich i w takich wygrała. Zdjęcie stało się symbolem nierówności szans romskich dzieci.

Zdaniem Ireny Biháriovej, przez ostatnich 30 lat politycy nie rozumieli przyczyn, dla których Romowie znaleźli się na marginesie społeczeństwa: „Nic o tym nie wiedzą. I dlatego (...) nie byli w stanie rozwiązać problemu. Długo nie było nikogo, kto by mówił o nas i w naszym imieniu: o etnicznych Romach, którzy przeszli przez integrację lub kulturową asymilację, ale swoje pochodzenie widzą jako część swojej tożsamości. Czas na zmianę”.

– Biháriova może być jednym z powodów, dla których Romowie zaczynają aktywizować się politycznie. Jest ważną osobą, bardzo widoczną. To dla nich dobry przykład – uważa Elena Kriglerová.

Aby Słowak był panem

31 stycznia w Trnawie spotkanie kotlebowców i uczestników antyfaszystowskiego protestu potoczyło się inaczej niż wcześniejsze spotkania i obie strony obwiniają się o przemoc. Grupa zwolenników Kotleby przyszła na miejsce w maskach na twarzy. Ich przeciwnicy mieli mieć prowokujące hasło „Skończycie jak Tiso” [Jozef Tiso został po wojnie skazany i powieszony – red.]. Z obu stron miały lecieć grudy ziemi i plastikowe butelki. Po mityngu grupa działaczy PS/Spolu została napadnięta i pobita.

Socjolog Michal Vašečka podkreśla ryzyko konfrontacji z faszystami. „Kiedy przyjdzie do rozbijania mityngów, to wygra ten silniejszy, brutalniejszy” – mówi, a w jednym z wywiadów przywołuje przykład z Niemiec z lat 30., gdzie naziści ścierali się na ulicach z socjaldemokratami czy komunistami. Jego zdaniem, sytuacja jest jednak poważna, a poparcie dla L’SNS może jeszcze wzrosnąć. Zwłaszcza gdy do urn pójdą wyborcy dotąd nieaktywni czy niezdecydowani.


Czytaj także: Pan na Bańskiej: Dariusz Kałan o Martinie Kotlebie


Tymczasem partia Kotleby mogła być zdelegalizowana, ale w ubiegłym roku sąd odrzucił wniosek w tej sprawie, dochodząc do wniosku, że zagrożenie demokracji z jej strony nie jest bezpośrednie. Bo co prawda zasiada ona w parlamencie, ale nie ma dość mandatów dla przeprowadzenia ustaw.

Pytanie, czy po tych wyborach – albo jeszcze kolejnych – może się to zmienić. A wśród celów kotlebowców jest np. taki: „aby był Słowak na Słowacji panem, a nie niewolnikiem w służbie cudzoziemców, imigrantów i mniejszości narodowych”.

Zmiana – ale jaka?

29 lutego kotlebowcy mogą zdobyć więcej mandatów niż poprzednio, ale ważniejsze są inne pytania: o to, kto z kim będzie w stanie utworzyć rząd. Bo żadna z partii nie ma raczej szans na samodzielne rządy. Jaki będzie zatem wynik partii liberalnych? Czy pozwoli im utworzyć wspólny gabinet? To potwierdziłoby liberalny profil Słowacji. Ale jeśli wygra rządzący od lat Smer, to czy zdecyduje się na cichą, nieoficjalną koalicję z Kotlebą? Już teraz wiadomo jednak: kotlebowców, nawet jeśli będą w parlamencie izolowani, nie będzie można zignorować. Część Słowacji brunatnieje.

A co z Romami?

– To, co się teraz dzieje, ich aktywizacja, to dobry znak – mówi Elena Kriglerová. – Ale to tylko początek. Powinna po nim nastąpić współpraca i akceptacja ze strony większości. Tak by w sferze publicznej czuli się na swoim miejscu. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 7/2020