Rokita: nie idę głosować

Nie planuję uczestnictwa w tych wyborach - deklaruje na łamach "TP" Jan Rokita. -Rachunek jest prosty: oddanie głosu jest uczestnictwem w legitymizowaniu status quo, brak udziału - w delegitymizacji. A ja status quo partyjnej polityki polskiej odrzucam i chcę jego zmiany. Więc logicznie i uczciwie - nie głosuję.

04.10.2011

Czyta się kilka minut

- Nie przekonały Pana ani pozytywne zachęty, ani strach przed Kaczyńskim lub Tuskiem? - pyta prowadzący rozmowę z Rokitą Cezary Michalski - Nie boi się Pan ani powrotu "prawie Putina", ani dalszych rządów "Targowicy"?

"To są oczywiście nonsensy, zawracanie głowy - odpowiada były poseł i kiedyś jedna z najważniejszych postaci PO. - Znam dobrze Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. Wiem, czego się mogę po nich spodziewać, a czego nie, nie mam przekonania o ich politycznej wielkości, a z ich rządami nie wiążę wielkich nadziei dla Polski. Ale Polska nie ma powodów do strachu przed ich władzą. Niemal wszystko, co słyszymy od polityków i czytamy w gazetach, naznaczone jest grzechem jakiejś niebywałej przesady. Przesada jest metodą walki o władzę, ale też uczyniła naszą politykę infantylną".

Rokita twierdzi także, że polityka nadal istnieje, ale jest prowadzona poza wiedzą i rozpoznaniem opinii publicznej. "Natomiast to, co się odbywa na powierzchni: w mediach, w kampaniach wyborczych, nawet w Sejmie - to świadomie tworzone na nasz użytek iluzje.

Te iluzje służą jednemu celowi: mają pobudzać nasze namiętności, mają zaciemnić światło naszego rozumu, mają osłabić naszą zdolność osądu polityki i polityków, i ostatecznie z obywateli przekształcić nas w pełnych wściekłości i fanatyzmu partyjnych zelotów (...). Chodzi o to, by na widok politycznego oponenta ludzie wpadali w złośliwy rechot, za którym jednak czaić się musi także nieokreślony lęk".

Niedawny prominentny polityk PO, dziś pozostający z dala od bieżącej polityki, kreśli również prognozy tego, co może wydarzyć się po wyborach, jeśli Donald Tusk zdoła szybko powołać rząd - czy Jarosław Kaczyński pozostanie wtedy liderem PiS, i jak wyglądałaby koalicja PO z Palikotem. Stwierdza także, że ewentualna koalicja PO z SLD może oznaczać prawdziwy koniec "rządów osobistych Donalda Tuska": będąc zmuszonym do koalicji z lewicą, Tusk będzie miał do czynienia nie tyle ze słabym Napieralskim, co z postaciami o ogromnej, dowiedzionej wielokrotnie woli politycznej suwerenności - z Millerem i Kwaśniewskim.

Więcej w najbliższym numerze "Tygodnika Powszechnego" - w kioskach od środy, 5 października.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2011