Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kiedy dwudziestolatek z galicyjskich Brodów zamieszkał w Wiedniu, dwumilionowa stolica wielonarodowej monarchii habsburskiej była szóstym co do wielkości miastem świata i kwitnącym ośrodkiem kultury. Wkrótce wybuchła Wielka Wojna, która miała przynieść koniec dualistycznego państwa, a wielką metropolię sprowadzić do poziomu siedziby władz niewielkiej republiki, budującej od nowa swoją tożsamość. Joseph Roth, student Uniwersytetu Wiedeńskiego, potem żołnierz ochotnik, zaczął publikować w roku 1915. Pierwsze jego teksty prozatorskie znalazły się w wydanej teraz po polsku książce, zasadniczą jej część stanowią jednak felietony drukowane od kwietnia do grudnia 1919 r. na łamach dziennika „Der Neue Tag”.
Roth był jednym z redaktorów tego pisma, obok postaci tak znanych jak Alfred Polgar, Egon Erwin Kisch i Leo Perutz. Stał się ironicznym i lirycznym zarazem komentatorem wiedeńskiej codzienności epoki politycznej katastrofy, powojennej nędzy i społecznych niepokojów. Nazywa złośliwie Wiedeń „miastem nieograniczonych możliwości i ograniczonych – nie tylko przez wzgórze Kahlenberg – horyzontów” i wnikliwie wychwytuje tytułowe znaki czasu. Oto miejsce operetki zajmuje film, a odbicie gwałtownych przemian dostrzec można na giełdzie filatelistycznej. Rozpad monarchii wzbogacił albumy całego świata. „Duch zysku zbija kapitał na bankructwie państw. Znaczek umarł. Niech żyją znaczki!”.
Rewolucja dotarła niemal do bram miasta: Węgierska Republika Rad komunisty Béli Kuna upadła 1 sierpnia 1919 r. Kilka dni później dziennikarz wyrusza w podróż przez Niemieckie Węgry Zachodnie, czyli dzisiejszy Burgenland, ziemie Korony Węgierskiej zamieszkałe w większości przez ludność niemieckojęzyczną. Traktat z Saint-Germain przyzna je Austrii – jedynie miasto Ödenburg (Sopron) pozostanie przy Węgrzech. Roth pokazuje kraj dzielony na nowo granicami, których sensu nie rozumieją sami jego mieszkańcy. Najbardziej poruszył mnie fragment dotyczący Deutsch-Kreuz (właściwie Deutschkreutz), jednej z siedmiu autonomicznych gmin żydowskich powstałych w wieku XVII z inicjatywy księcia Esterházy’ego. Ortodoksyjna enklawa przypomina autorowi wiedeńską dzielnicę Leopoldstadt (a pewnie i galicyjskie sztetle). Wspomniana w reportażu kilkusetletnia synagoga istnieć będzie jeszcze tylko dwie dekady. Nazistowski gauleiter Burgenlandu postara się, by została, jak inne, zburzona, a mieszkańcy Siedmiu Gmin, którzy nie zdążyli wyemigrować, zginą. To już finał dopisany do tej książki przez historię. ©℗
JOSEPH ROTH, WIEDEŃSKIE ZNAKI CZASU. FELIETONY Z LAT 1915–1919. Przeł. Małgorzata Łukasiak-Zięba, wstęp Jacek Purchla. Wydawnictwo Austeria, Kraków-Budapeszt 2016, ss. 360