Nieudany eksport rewolucji

Sto lat temu na Węgrzech powstało „czerwone” państwo. Gdyby połączyło się z Rosją bolszewicką, historia Europy wyglądałaby inaczej.

25.03.2019

Czyta się kilka minut

Béla Kun (w środku, z gazetą) wraz z członkami węgierskiego rządu, Budapeszt, kwiecień 1919 r. / BEW
Béla Kun (w środku, z gazetą) wraz z członkami węgierskiego rządu, Budapeszt, kwiecień 1919 r. / BEW

Jesienią 1918 r. Węgry znalazły się w sytuacji dramatycznej. Przegrana w I wojnie światowej była oczywistością, a rysujące się skutki klęski wydawały się poważniejsze dla Austro-Węgier niż dla Niemiec.

Od pół wieku Węgry były częścią zreformowanej monarchii. W 1867 r. przekształciła się ona w Austro-Węgry, a cesarz Franz Joseph dodatkowo koronował się w Budapeszcie na węgierskiego króla Ferenca Jozsefa. 30 lat wzrostu gospodarczego dało węgierskim elitom doskonałe samopoczucie i pozwoliło na mocarstwowe marzenia. Monumentalne budowle, szerokie aleje, Park Tysiąclecia Osiedlenia się w Ojczyźnie, mosty, metro, słynne nocne życie – były powodem do dumy. Węgry były wielkie.

Teraz to się kończyło, a wśród przyczyn upadku starego świata – obok klęski wojennej – były też stosunki narodowościowe. W 1918 r. Madziarzy stanowili w Królestwie tylko 40 proc. ludności. Stąd ciągłe starania Budapesztu o asymilację mniejszości: Rumunów, Słowaków, Serbów. Madziaryzacja była brutalna, ambicje mniejszości tłumiono. Historia tego czasu, widziana ich oczami, to ciąg antywęgierskich dążeń wyzwoleńczych. A Wielka Wojna i przegrana bloku niemiecko-austriackiego stworzyły szansę na realizację ich marzeń.

Najważniejsze dla przyszłości Węgier były relacje węgiersko-rumuńskie. Jednym z głównych celów wojennych Rumunii – może głównym, który zdecydował o włączeniu się w 1916 r. Bukaresztu do wojny po stronie Ententy – było przyłączenie Siedmiogrodu (Transylwanii). W rumuńskiej interpretacji ziemie te były kolebką narodu; tylko w połączeniu z Wołoszczyzną i Mołdawią naród rumuński mógł żyć wolny i suwerenny. Dla Węgrów zaś były to tereny odwiecznie węgierskie. Było oczywiste, że jakieś terytoria państwa węgierskiego zostaną teraz przyłączone do Rumunii. Nie było jasne, jak duże.

Bolszewizm na eksport

Tymczasem nieco wcześniej, z rozkazu Lenina, z Rosji na Węgry ruszyła grupa kilkunastu aktywistów bolszewickich narodowości węgierskiej, z myślą o „eksporcie” rewolucji na Europę. Dotarli do Budapesztu 24 listopada 1918 r. – wkrótce po tym, jak Budapeszt, Wiedeń i Berlin poprosiły Ententę o rozejm. Głównymi postaciami tej grupy byli Béla Kun, Tibor Szamuely i Mátyás Rákosi. Kun to przyszły symbol węgierskiej rewolucji, Szamuely za kilka tygodni proklamuje „czerwony terror”, a Rákosi po 1945 r. zostanie komunistycznym dyktatorem Węgier.

Béla Kun miał wtedy 34 lata. Pochodził z zasymilowanej żydowskiej rodziny z Siedmiogrodu, przed wojną pracował w firmie ubezpieczeniowej i był radykalnym publicystą. Powołany w 1914 r., dwa lata później dostał się do rosyjskiej niewoli i trafił do obozu jenieckiego na Syberii, gdzie uległ fascynacji uproszczoną wizją świata bolszewików.

Po rewolucji lutowej roku 1917, gdy jeńcy węgierscy (było ich pół miliona) otrzymali wolność i mogli opuścić obozy, Kun dotarł do Petersburga. Zaczął zamieszczać artykuły w bolszewickiej „Prawdzie”. Zwrócił na niego uwagę Lenin. Wkrótce Kun organizował już Węgierską Sekcję w partii bolszewickiej. Okazał się wzorcowym ideologicznym dogmatykiem bez oporów moralnych. Liczyła się dla niego tylko doktryna i polityczna wizja. Był pozbawiony empatii, ludzkie cierpienie go nie interesowało.

Gdy w 1919 r. jego bolszewicki rząd będzie upadać, Kun ucieknie do Rosji. Jako „specjalista” od zarządzania odległymi prowincjami, zostanie przez Lenina mianowany szefem Sowietu na Krymie. Urzędowanie zacznie od tego, że zarządzi egzekucję „białych”, wziętych do niewoli po zdobyciu Krymu przez bolszewików; zamordowano wtedy 10 tys. ludzi. Później będzie zajmował się w Moskwie przygotowaniem przyszłej rewolucji w Europie Zachodniej (tj. wywiadem i dywersją). W 1938 r. popadnie w niełaskę Stalina, zostanie aresztowany i rozstrzelany.

Chwilowa republika

Ale na razie mamy jesień 1918 r. W obliczu klęski w Budapeszcie – w środowisku elity ziemiańsko-arystokratycznej – formuje się opozycyjna grupa. Chce wyprowadzić kraj z wojny i zminimalizować straty terytorialne. Czołową jej postacią jest hrabia Mihály Károlyi, właściciel ziemski i liberał. W październiku demonstranci na ulicach Budapesztu żądają, aby to on został nowym premierem Królestwa. 31 października kończący urzędowanie cesarz Austrii i król Węgier Karol powołuje Károlyiego na premiera, a 13 listopada zwalnia Węgrów z lojalności wobec monarchii.

Károlyi zaczyna urzędowanie od proklamowania 16 listopada republiki i ogłoszenia niezależności od Austrii. Ten moment można uznać za węgierską rewolucję roku 1918: odbyła się pokojowo i nie miała nic wspólnego z komunistami.

Nowe państwo stoi wobec wielkich problemów. Brakuje żywności, rozpada się administracja (także poczta i koleje), elektrownie mogą stanąć. Zwycięska Ententa nie interesuje się sytuacją Węgier.

W tych dniach grupa przysłana z Moskwy ogłasza powstanie Węgierskiej Partii Komunistycznej, ale nie uzyskuje społecznego poparcia. Realizując polecenia Lenina o konieczności „zaktywizowania walki klasowej”, 20 lutego 1919 r. komuniści organizują demonstrację przed redakcją socjaldemokratycznego dziennika „Népszava” („Słowo Ludu”), pod hasłem potępienia socjaldemokratów jako rzekomych „zdrajców robotniczej sprawy”. Z całą świadomością dążą do pogłębiania niepokojów i spowodowania zamieszek, które pociągną ofiary. Widzą w tym szansę na sprowokowanie rewolty.

W trakcie demonstracji ginie czterech policjantów, broniących redakcji przed wtargnięciem. Reakcją władz jest decyzja o aresztowaniu 48 aktywistów komunistycznych, w tym Kuna. Policja bije zatrzymanych, dziennikarze to widzą i piszą o tym. Opinia publiczna, dotąd antykomunistyczna, jest pełna sympatii dla aresztantów, żąda ich uwolnienia. W efekcie połowa zostaje zwolniona, a pozostałym zapewnione zostają specjalne warunki: otwarte cele i nieograniczona możliwość wizyt oraz prowadzenia korespondencji. Sami komuniści wspominali później, że z aresztu zrobili partyjny sekretariat.

Oddanie władzy

Tymczasem, broniąc stanu posiadania Węgier, premier Károlyi decyduje się na posunięcie oryginalne: wobec braku szans na satysfakcjonujące ustalenia na konferencji w Wersalu rząd węgierski postanawia... oddać władzę radykalnej lewicy – bolszewikom. Mimo niechęci głównych sił politycznych do komunizmu, w przekazaniu im władzy widzą one jedyną szansę na uniknięcie złych (dla Budapesztu) rozwiązań z Wersalu.

Logika tego kroku jest następująca: Węgry nie są w stanie odrzucić dyktatu zwycięskich mocarstw, ale przejęcie władzy przez komunistów stwarza taką możliwość – bolszewicy znani są z awanturnictwa i nieprzestrzegania prawa. Niezależnie od tego, jak rozwijać się będą dalej wydarzenia, być może uda się uniknąć podpisu „normalnego” rządu pod traktatem o kapitulacji.

W międzyczasie armia rumuńska wykorzystuje rozkład państwa i administracji węgierskiej, przekracza linię frontu z czasu wojny, posuwa się na zachód i opanowuje stolicę Siedmiogrodu. Zatrzyma się dopiero 25 stycznia 1919 r., na rozkaz z Paryża.

Gdy 20 marca szef francuskiej misji wojskowej w Budapeszcie przedstawia rządowi Węgier notę w sprawie linii delimitacyjnej między Rumunami i Węgrami, Károlyi postanawia wykorzystać okazję, noty nie przyjąć i błyskawicznie oddać władzę radykalnej lewicy. Zwolnieni komunistyczni przywódcy – w porozumieniu z uległymi wtedy wobec nich socjaldemokratami – powołują wspólną Rewolucyjną Radę Rządową.

Jest 21 marca, godzina 22. Rankiem następnego dnia nowy rząd, wzorując się na rosyjskich bolszewikach i ich pierwszych aktach, wydaje manifest zatytułowany „Do Wszystkich, do Wszystkich”. Informuje w nim, że Węgry odrzucają dyktat Ententy, i że jedynie „dyktatura proletariatu” może obronić Węgry.

Czerwony terror

Károlyi nie odegra już później żadnej roli, a po kilku tygodniach z rządu usunięci zostają także socjaldemokraci. Komuniści węgierscy w szybkim tempie wprowadzają to, co wcześniej zaprowadziła w Rosji władza Lenina: nacjonalizację gospodarki, wywłaszczenia ziemian, zamykanie kościołów, reglamentację żywności.

Z Budapesztu na prowincję rozjeżdżają się grupy (de facto bandy), same nazywające się „chłopcami Lenina”. Idąc za wzorem czekistów, uwielbiają występować w skórzanych kurtkach, a jako węgierską specyfikę noszą długie białe szaliki. „Chłopcy” wyrzucają ziemian z domów, tworzą państwowe gospodarstwa rolne (ku rozczarowaniu chłopów, którzy marzyli o otrzymaniu rozparcelowanej ziemi), profanują kościoły.

Oficjalnie ogłoszony zostaje „czerwony terror”, rzecz jasna w obronie rewolucji. Komisarz spraw wewnętrznych Tibor Szamuely zapowiada, że powiesi się wszystkich przeciwników republiki sowieckiej. Mówi, że „rewolucja potrzebuje krwi”: „krew wzmocni nasze serca, krew doprowadzi nas do prawdziwego komunizmu”. W ciągu 133 dni istnienia Węgierskiej Republiki Rad zapada 500-600 wyroków śmierci.

Kun z dumą deklaruje: „Nie ma dla mnie różnicy między działaniem moralnym i niemoralnym. Rozróżniam jedynie jeden punkt widzenia: czy dane działanie jest czy nie jest dobre dla proletariatu”. Władze rozwiązują Akademię Nauk (jako reakcyjne centrum), wprowadzają cenzurę wszelkich druków, a także obowiązek pracy dla wszystkich powyżej 18. roku życia (dla porządku trzeba dodać, że zakazano pracy powyżej 8 godzin dziennie i różnicowania zarobków dla kobiet i mężczyzn).

Przez pierwszy miesiąc nowe władze cieszą się pewnym poparciem. Ale już wkrótce postępowanie komunistów wzbudza strach i nienawiść do nich w szerokich rzeszach społeczeństwa. Skutkiem ubocznym tego stanie się olbrzymi wzrost antysemityzmu, gdyż bardzo dużą część komunistycznego aparatu władzy tworzą Żydzi.

Komuniści są zarazem nieudolni: nie potrafią zapewnić funkcjonowania państwa, nie umieją rozwiązać problemu zaopatrzenia w żywność. W rolniczym kraju (wcześniej Węgry nazywano „spichlerzem ck monarchii”) panuje głód, ceny rosną w niesamowitym tempie. Odpowiedzią władz są „brygady aprowizacyjne”, które siłą zabierają rolnikom zapasy żywności i ziarno na przyszły zasiew.

Wojna środkowoeuropejska

Już następnego dnia po powstaniu w Budapeszcie komunistycznego rządu, 23 marca, Lenin wydaje rozkaz o podjęciu akcji na rzecz połączenia Rosji Sowieckiej i Sowieckich Węgier. Jeszcze tego samego dnia komisarz spraw zagranicznych Cziczerin wysyła depeszę do Kuna, w której informuje o decyzji Lenina. Bolszewicy na Ukrainie podejmują ofensywę w kierunku rzeki Zbrucz, dawnej granicy austriacko-rosyjskiej (od 1921 r. będzie to granica Polski z Rosją sowiecką).

Rząd Kuna prowadzi powszechną mobilizację do węgierskiej Armii Czerwonej i rozbudowuje ją do 200 tys. ludzi. Ducha walki wśród żołnierzy (zmęczonych Wielką Wojną) mają budzić odwołania do węgierskiego patriotyzmu, do anty­rumuńskości i antysłowackości.

20 maja 1919 r. węgierska Armia Czerwona zaczyna ofensywę na Słowację. Cel operacyjny: połączyć się z bolszewicką Armią Czerwoną na terenie Galicji (tj. już Polski). Spychając wojska czecho­słowackie, do końca maja „czerwoni” Węgrzy opanowują Koszyce, a na początku czerwca docierają kilkanaście kilometrów od polskiej Muszyny i Krynicy. Kilka tysięcy żołnierzy czeskich, przypartych do granicy, musi przejść do Polski (zostają internowani). W zajętym Preszowie 16 czerwca bolszewicy proklamują Słowacką Republikę Rad, której „przekazują” władzę, „bolszewicy słowaccy” zaś ze swej strony „ogłaszają decyzję” o przyłączeniu się do Węgierskiej Republiki Rad.

Cudzysłowy są tu zasadne, gdyż cała ta akcja jest farsą. Słowacką Republikę ogłoszono w Preszowie, gdyż węgierscy bolszewicy nie chcieli, by powstał jakikolwiek związek ze Słowacją największego miasta wschodniej Słowacji – Koszyc (chcieli je anektować). A że nie mieli do dyspozycji słowackich komunistów, na szefa „państwa” mianowali czeskiego bolszewika Antonína Janouška.

Tymczasem już wcześniej, do końca kwietnia, bolszewicka Armia Czerwona dociera do Zbrucza. Tu się zatrzymuje: Lenin obawia się w tym momencie konfliktu z Polakami i Rumunami. W tych dniach Wojsko Polskie prowadzi zwycięską ofensywę, która definitywnie zniszczy Zachodnioukraińską Republikę Ludową, a wojska rumuńskie opanowują Pokucie. Gdyby siły bolszewickie poszły dalej – z nadzieją, że połączą się z „czerwonymi” Węgrami – mogłyby znaleźć się w polsko-rumuńskich kleszczach.

Zatrzymany marsz Armii Czerwonej

Zachowały się depesze Kuna, w których prosi bolszewików o jak najszybsze wejście na Węgry. Komisarz ­Szamuely leci nawet samolotem do Moskwy, na rozmowy z Leninem o pomocy. Ale dla rosyjskich bolszewików – związanych wojną domową – ważniejsze w tej chwili jest powstrzymanie „białych” nad Donem i opanowanie Besarabii (dziś to Mołdawia). W tym czasie na ich tyłach wybucha też bunt chłopsko-anarchistyczny Nestora Machny, co dodatkowo ogranicza możliwości operacyjne Armii Czerwonej.

25 czerwca 1919 r. na konferencji pokojowej w Paryżu zapada decyzja o tymczasowej akceptacji dla polskiej państwowości w Galicji Wschodniej, aż do Zbrucza. Lenin uznaje, że to ostatecznie wiąże mu ręce, i że lepiej zrezygnować z planów połączenia z „czerwonymi” Węgrami. Pogrobowcy węgierskiej komuny będą później zarzucać rosyjskim bolszewikom, że porzucili ich rewolucję.

Uczestnicy konferencji pokojowej w Paryżu są wstrząśnięci marszem węgierskich komunistów i ich aspiracjami terytorialnymi. Marszałek Foch w imieniu aliantów wystosowuje ultimatum do Węgrów: jeśli ich siły nie zaprzestaną działań na Słowacji, wtedy alianci podejmą interwencję wojskową i zajmą Budapeszt. Kun ulega – i między 30 czerwca a 4 lipca wycofuje swoje siły ze Słowacji. Ten odwrót podkopuje morale węgierskiej Armii Czerwonej – wszak duża część jej żołnierzy walczy z przekonaniem, iż bronią węgierskiej ojczyzny, a nie w imię komunizmu.

Regent na białym koniu

W tym momencie Béla Kun popełnia błąd, który zaważy na losie „czerwonych” Węgier: uznaje, że opuszczenie Słowacji poprawiło notowania węgierskie na konferencji paryskiej, i że wobec tego można sobie pozwolić – bez obawy o retorsje ze strony Focha – na zaatakowanie Rumunów i odbicie Siedmiogrodu.

20 lipca Kun wydaje rozkaz do ataku. Ale już po kilku dniach węgierska ofensywa się załamuje, a Rumuni przystępują do kontrataku. Gdy 1 sierpnia wojska rumuńskie są już 100 km od Budapesztu, ekipa Kuna ucieka do Wiednia (ma tam załatwiony azyl). 3 sierpnia Rumuni wkraczają do Budapesztu.

Armia rumuńska będzie okupować wschodnie Węgry do 14 listopada. Dwa dni później do Budapesztu uroczyście wjedzie na białym koniu admirał Miklós Horthy – były adiutant cesarza, mianowany regentem Królestwa Węgier (prawnie wciąż istniejącego). Horthy przeczekał okres rządów Kuna pod opieką wojsk Ententy i Serbów w Szegedzie na południu Węgier. Teraz, po wejściu do stolicy, określa miasto jako „grzeszne”. W odpowiedzi na „czerwony terror” zaprowadzony zostaje „biały terror”: w latach 1919-21 na kary więzienia skazanych zostaje 15 tys. osób i zapada ponad 1000 wyroków śmierci. Władze zezwalają też na oddolne rozliczenia z bolszewikami, jak publiczna chłosta na rynku wsi (Horthy będzie rządzić Węgrami aż do 1944 r.; umrze w 1957 r. na emigracji w Portugalii).

Sto lat później

Węgierska Republika Rad była pierwszą próbą rozszerzenia rewolucji bolszewickiej na Europę. Gdyby się udała, losy kontynentu, a może i świata potoczyłyby się inaczej. Kolejną próbę ekipa Lenina podejmie już wkrótce: w 1920 r., poprzez Polskę.

Po II wojnie światowej, gdy Węgry znajdą się w sowieckiej strefie wpływów, ich władze będą usiłowały uczynić z Republiki Rad jeden z dwóch mitów założycielskich dla komunistycznej władzy. Polityka Węgierskiej Partii Komunistycznej wobec historii będzie oscylować między „rewolucyjną czystością” bolszewików z 1919 r. oraz „narodowo-patriotyczną” pamięcią o Wiośnie Ludów w latach 1848-49 (w tej narracji XIX-wiecznych węgierskich liberałów będzie się przedstawiać jako niemal prekursorów socjalizmu).

Dziś na Węgrzech wciąż trwają dyskusje lewicy z prawicą o tym, co działo się 100 lat temu. Zwłaszcza, który terror – „czerwony” czy „biały” – był wtedy bardziej okrutny, oraz czy ten „biały” można usprawiedliwiać tym „czerwonym”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 13/2019