Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wśród przyjemności z lektur miejsce wyjątkowe zajmuje ekstatyczna radość, jaką mi sprawia czytanie zarówno przekładów Małgorzaty Łukasiewicz, jak i jej esejów o literaturze. Przekłady są kongenialne, w dodatku nasze literackie miłości, z autorem „Czarodziejskiej góry” na czele, często bywają wspólne. Nie ma zaś nic bardziej ekscytującego niż to, kiedy ktoś zaprasza do wnętrza dzieła, które się zna i kocha, a nawet wielokrotnie czytało, po czym otwiera w nim tajemne drzwi i rozszyfrowuje kolejne ukryte znaczenia, albo wskazuje tropy prowadzące w okolice zupełnie nieoczekiwane.
Ogród o rozwidlających się ścieżkach? Tak, ale wędrówki tymi ścieżkami i komparatystyczne dygresje nie są pustym popisem erudycji ani grą przypadkowych skojarzeń. Zawsze służą lepszemu poznaniu i rozumieniu, podkreślają wagę szczegółu, który w literaturze naprawdę wybitnej nigdy nie jest nieistotny. Tłumacz jest czytelnikiem bodaj najwnikliwszym, stąd partie poświęcone przekładanym przez autorkę Robertowi Walserowi i W.G. Sebaldowi bywają szczególnie odkrywcze. Pamiętajmy jednak o tytule całości – „My, czytelnicy” – i o szkicu, z którego ten tytuł (pochodzący od Sebalda) wzięto.
„Literatura nieraz występuje w barwach świadectwa – pisze Małgorzata Łukasiewicz – w tym często jedynego, więc bezcennego świadectwa zdarzeń, które bez niej znikłyby z pola świadomości. Świadectwo ma wtedy często wymiar moralny (...). Rola świadka przypisywana jest jednak zazwyczaj autorowi, który bierze na siebie nie tylko zrelacjonowanie zdarzeń, ale i wiarygodność relacji. Otóż do tego toposu Sebald wprowadza coś nowego. Po pierwsze, świadkiem ma być czytelnik. Po drugie, przedmiotem świadectwa ma być nie rzeczywistość, lecz fikcja”. Znika granica dzieląca dwa światy. „Czytelnik mianowany świadkiem zyskuje na godności, ale chyba jeszcze poważniej zmienia się status literatury” – bo świat w niej przedstawiony „zostaje pod względem siły rażenia zrównany ze światem istniejącym wokół nas na co dzień”.
To jeszcze na koniec lista pisarzy, którzy są bohaterami esejów autorki. Najpierw Heinrich Heine, ważny krytyk niemieckich romantyków. Oczywiście Thomas Mann. Oczywiście Joseph Roth. Oczywiście wspomniani już Walser i Sebald, a także Kafka – jako czytelnik Walsera. Max Frisch i Elias Canetti. Oraz jedyny w tym gronie pisarz polski – Piotr Paziński. Piękna plejada! ©℗
Małgorzata Łukasiewicz, MY, CZYTELNICY, Biblioteka „Więzi”, Warszawa 2021, ss. 242