Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie przejmuję się tym hejtem” – komentował prymas Wojciech Polak reakcję na swoją rozmowę „Kościół nie miesza się do polityki”, opublikowaną tydzień temu w „TP”, choć jednocześnie był zdziwiony, że otwarcie na „przybysza” wciąż w Polsce nie kojarzy się z Ewangelią. Czy pomijając bycie świadectwem zdziczenia obyczajów, hejt ten na coś jeszcze wskazuje – zwłaszcza jeśli autorami są osoby przyznające się do wiary? Agresja często skrywa lęk pojawiający się wtedy, gdy ogarnia nas poczucie zagrożenia podstawowych wartości. Jakim wartościom zagraża biskup wzywający do pomocy uchodźcom?
Hejtowały głównie osoby przyznające się do środowisk narodowo-katolickich. Dla tych środowisk katolicyzm to przede wszystkim religia narodowa – najważniejsze spoiwo społeczne i wyznacznik tożsamości. Biskup, który otwarcie na „obcych” uznaje za treść Ewangelii, stanowi zagrożenie.
Henryk Elzenberg pytał: kiedy religia staje się niemoralna? I odpowiadał: wtedy, gdy staje się narzędziem służącym innym celom niż zbawienie. To oczywiście zbyt idealistyczne podejście – religia katolicka służy także innym celom niż zbawienie i tego nie zmienimy. Jest czymś naturalnym, że katolicyzm daje również poczucie bezpieczeństwa, zakorzenia w tradycji, wzmacnia tożsamość kulturową, zaspokaja potrzeby kultu i przynależności do wspólnoty. Staje się on jednak swoją karykaturą, jeśli owe inne cele zaczynają dominować nad Ewangelią. ©℗