Protokoły mędrców Hollywoodu

Z wybitnej książki polski wydawca zrobił antysemicką karykaturę.

26.08.2011

Czyta się kilka minut

Okładka książki prof. Biskupskiego "Nieznana wojna Hollywood przeciwko Polsce 1939-1945" ze wstępem Stanisława Michalkiewicza / wyd. Fijorr Publishing /
Okładka książki prof. Biskupskiego "Nieznana wojna Hollywood przeciwko Polsce 1939-1945" ze wstępem Stanisława Michalkiewicza / wyd. Fijorr Publishing /

Wydana przez prestiżową University Press of Kentucky książka prof. M.B.B. Biskupskiego pt. "Hollywood’s War with Poland 1939-1945" jest, przynajmniej z punktu widzenia polskiego czytelnika, jedną z ciekawszych pozycji filmoznawczych ostatnich lat. Autor analizuje w niej przeważnie negatywny wizerunek Polski i Polaków, jaki był kreślony w amerykańskich filmach tytułowego okresu. Umieszcza ów wizerunek w szerokim kontekście politycznym i kulturowym, wskazując m.in. na znaczące poparcie, którego hollywoodzcy potentaci udzielili ugodowej wobec Stalina polityce Franklina D. Roosevelta. Jest to kawałek historii kina amerykańskiego bardzo słabo znany nad Wisłą (mało kto wie na przykład, że w rok po subtelnie komunizującej "Casablance" [1942] ten sam reżyser Michael Curtiz nakręcił otwarcie prosowiecką "Misję do Moskwy" [1943], w której sugerowano m.in. całkowitą zasadność stalinowskich czystek).

Książka prof. Biskupskiego rzuca światło na fascynujący splot historycznych okoliczności, w tym między innymi na fakt, że producenci hollywoodzcy - w znakomitej większości Żydzi z Europy Wschodniej - mieli negatywny wizerunek Polski i nie krępowali się umieszczać go w swoich filmach [zob. wywiad obok]. W całej książce nie ma ani śladu antysemityzmu, a jedynie znakomity warsztat historyka, badającego komplikacje szczególnego czasu, jakim było amerykańskie zaangażowanie w II wojnę światową, jeszcze zanim Związek Radziecki wyrósł na zimnowojennego wroga numer jeden.

Bardzo się ucieszyłem, kiedy kilka dni temu odkryłem, że książka Biskupskiego - dotąd znana mi tylko w wersji angielskiej - ukazała się właśnie w polskim przekładzie (pod ciut doprawionym tytułem: "Nieznana wojna Hollywood przeciwko Polsce 1939-1945"). Radość ustąpiła jednak miejsca oburzeniu, kiedy przeczytałem zamieszczony w polskim wydaniu wstęp Stanisława Michalkiewicza, nasycony bezwstydnym i jadowitym antysemityzmem - całkowicie obcym duchowi książki prof. Biskupskiego.

Michalkiewicz zdołał upchnąć na kilku stronach ogromną liczbę stereotypów i potwarzy: sugeruje m.in., że cechą dystynktywną żydowskiej kultury jest szczególna skłonność do fałszowania i mitologizowania prawdy historycznej (nie wspominając jednocześnie słowem, że ta sama skłonność jest właściwa każdej bez wyjątku kulturze, i że bez niej na jego domowej półce nie stałyby egzemplarze "Trylogii" Sienkiewicza). Autor poddaje m.in. skrupulatnej dekonstrukcji biblijną opowieść o aniele niszczycielu obecnym w Egipcie przed ucieczką Izraelitów (ciekawe, co by powiedział na równie zdroworozsądkową analizę historii niepokalanego poczęcia...?). W tym samym tekście znajdujemy zdumiewającą sugestię, jakoby "Protokoły mędrców Syjonu" były autentyczne (Michalkiewicz pisze filuternie, że pogłoskom o ich nieprawdziwości "nie wypada zaprzeczać", ale jednocześnie kwalifikuje wszystkie stwierdzenia asekuracyjnymi "ponoć" i "może"). Na koniec autor funduje czytelnikom paranoiczną egzegezę (nieobecnych w pracy Biskupskiego) "Gwiezdnych wojen", określając zakon rycerzy Jedi mianem "wyselekcjonowanego genetycznie sanhedrynu" (s. 19).

Autor wstępu posuwa się tak daleko, że zarzuca prof. Biskupskiemu niedostatek dociekliwości i grzech zaniechania - jego zdaniem, amerykański badacz nie dość mocno drąży kwestię żydowskiej skłonności do naginania prawdy - i to "z ostrożności bądź innych powodów".

Po przeczytaniu wprowadzenia złapałem się za głowę i napisałem do prof. Biskupskiego (którego nigdy wcześniej nie znałem). Okazuje się - uwaga - że wstęp został umieszczony przez wydawcę (Jana M. Fijora) całkowicie samowolnie. Biskupski dowiedział się o istnieniu tego tekstu w momencie otrzymania egzemplarzy autorskich. Zrozpaczony jego lekturą autor otrzymał e-mail od Fijora, w którym ten stwierdził ze zdziwieniem, że przecież Michalkiewicz jest "wybitnym i szanowanym autorem", więc o co ta cała wrzawa. Warto dodać, że tekst Michalkiewicza został przez Fijora umieszczony między "Przedmową" i "Wprowadzeniem" autorstwa Biskupskiego, a nazwisko tego ostatniego widnieje dodatkowo na lewej górnej paginie w całym tekście Michalkiewicza. Wrażenie integracji paszkwilu polskiego publicysty z akademicką książką amerykańskiego autora jest więc całkowite. Co więcej - o zamiarze umieszczenia jakiegokolwiek wstępu prof. Biskupski nie został nawet poinformowany!

Tak oto jedna z bardziej wartościowych publikacji filmoznawczych ostatnich lat - przynajmniej dla badaczy wątków polskich w kulturze popularnej - została zbrukana obsesyjnym antysemityzmem (maskowanym rzekomą obywatelską troską) Stanisława Michalkiewicza, autora m.in. "Studiów nad żydofilią".

Prof. Biskupski opublikował na stronie wydawnictwa Fijora następujący komentarz:

"Moja książka poświęcona jest polityce Stanów Zjednoczonych wobec sprawy polskiej podczas drugiej wojny światowej. Polityka ta wynikała przede wszystkim ze znaczenia Związku Radzieckiego dla Waszyngtonu. Rosja była Amerykanom potrzebna, sprawa polska komplikowała harmonijne stosunki z Moskwą, więc Polska stała się kłopotliwa. Ta polityka Roosevelta była postrzegana przychylnie przez lewicę w Hollywood. Lewica ta współdziałała więc z administracją waszyngtońską z krzywdą dla Polski i Polaków, nawet tych urodzonych w Stanach Zjednoczonych. Najbardziej antypolskim scenarzystą był Howard Koch, który napisał scenariusz »In Our Time«, będący bardzo ostrym atakiem przeciwko Polsce. Koch był także autorem scenariuszy filmów »Casablanca«, który - o dziwo - pomija całkowicie Polaków, oraz »Mission to Moscow«, który przedstawia Polskę w złym świetle. Koch był protestantem anglosaskiego pochodzenia. »Why We Fight« - przykład antypolskiej propagandy - był dziełem Franka Capry, włoskiego katolika. »Wilson« - nudny i haniebny film nie wspominający o Polsce i Paderewskim - był zrobiony przez Darryla Zanucka, amerykańskiego młodego człowieka ze Środkowego Zachodu o protestancko-szwajcarskim pochodzeniu. Problem, o którym piszę, nie wynika ze stosunków polsko-żydowskich. W Hollywood było wielu Żydów, także bardzo wpływowych. Czy hollywoodzcy Żydzi polskiego pochodzenia byli przychylnie nastawieni do Polski i wspominali ich przeszłość tamże z sentymentem? Prawdopodobnie nie. Ale problem ten leży na marginesie mojej książki. Nie ma ona nic wspólnego z historią Żydów czy z »Gwiezdnymi Wojnami«. Jest ona książką o polityce, o wojnie i o Polsce w oczach Amerykanów - tak żydowskiego, jak i nie-żydowskiego pochodzenia".

Fijor, jak dotąd - w dwa dni po publikacji komentarza - nadal nie zaszczycił go odpowiedzią.

Do dziś, tj. do 26 sierpnia, komentarz ów pozostaje bez odpowiedzi Fijora, z zastępczym kuksańcem w moją stronę na pocieszenie (chronię ponoć czytelników "TP" przed "absmakiem", jaki mógłby w nich wywołać artykuł Michalkiewicza - o absmaku samego Biskupskiego nie ma mowy). W międzyczasie, już w kilkanaście godzin po tym, jak zwróciłem uwagę na całą sprawę na swoim "Tygodnikowym" blogu, uruchomiła się zwyczajowa spirala nienawistnych komentarzy. Część z nich pojawiła się pod oryginalnym postem, a część na stronie forum.michalkiewicz.pl.

Obok klasycznych inwektyw pod moim adresem (pośród których najdotkliwszą był "szpicel", a najzabawniejszą sugestia, jakobym rutynowo "skrzykiwał znajomych na pejsbuku" [sic!]), pojawiły się między innymi teorie, wedle których niedawne trzęsienia ziemi w USA były bezpośrednią konsekwencją żydowskiego spisku. W takich momentach muszę mocno szczypać się w przedramię i przypominać sobie powtarzane do upadłego zdanie: "W Polsce nie mamy antysemityzmu...".

Cała sytuacja raz jeszcze przypomina, jak głębokie są bruzdy dzielące nasze społeczeństwo. Wystarczy, że Biskupski wspomni w swojej książce o negatywnym obrazie Polski, jaki wielu amerykańskich Żydów miało w latach wojennych, a już cała jego praca ulega formalnemu zwerbowaniu do szeregów tropicieli wszechwładnego Wielkiego Sanhedrynu. Próżno szukać takiego wykroczenia w polskich kodeksach prawnych, ale to, czego dopuścił się polski wydawca "Nieznanej wojny..." jest rodzajem intelektualnego kidnapingu.

Tak jak Biskupskiego "porwano" na pokład statku pod banderą "Spisek Żydowski", tak mnie wrzucono automatycznie na pokład łajby o nazwie "Pożyteczny Idiota" bądź "Lewak" (to ostatnie określenie powinno szczególnie ubawić moich znajomych z "Krytyki Politycznej", dla których od dawna jestem "reakcyjnym krytykiem filmowym"). Raz jeszcze okazuje się, że pole minowe kwestii drażliwych jest w Polsce tak gęste, że nawet wyważony komentarz (a za taki uważam swój głos w tej sprawie) prowokuje serię wybuchów. Najobrzydliwsze w tym wszystkim jest to, że eksplodujące kolejno miny naładowane są nie argumentami, ale szlamem przypominającym do złudzenia nienawistną maź z "Pogromców duchów 2". Kto wie, czy - chcąc dokonać narodowego egzorcyzmu - nie czas zadzwonić po ekipę Ghost Busters. Ale zaraz, zaraz: czy ich też nie wymyślił czasem jakiś hollywoodzki Żyd...

PS. Książkę znam tylko w oryginale; nie jestem w stanie orzec, jakiej jakości jest przekład Karola Nowackiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2011