Prezydent Lula i lekarstwo na podziały. Co po wyborach mówią Brazylijczycy

„Tym razem poparłem Lulę, ale wiem, że nie jest on idealnym kandydatem” — mówi Antoine. „Gdy kraj potrzebuje bardziej rozwiniętego programu socjalnego dla najuboższych, wydaje się, że jest on lepszym wyborem” —podkreśla Matheus. „Dzisiaj nie wiem, czy ten wybór jest dobry, czy wręcz przeciwnie” — zastanawia się Tami.

02.11.2022

Czyta się kilka minut

Zwolenniczka prezydenta Luli świętuje jego zwycięstwo, Santa Catarina, Brazylia, 31 października 2022 r. / FOT. ANDERSON COELHO/AFP/East News /
Zwolenniczka prezydenta Luli świętuje jego zwycięstwo, Santa Catarina, Brazylia, 31 października 2022 r. / FOT. ANDERSON COELHO/AFP/East News /

W takich sytuacjach przyjęło się pisać, że „naród wybrał”; lub konkretniej: że „Brazylijczycy zdecydowali o nowym prezydencie”. Jednak każde z tych stwierdzeń zawiera zaledwie pół prawdy. Na Lulę, który już dwukrotnie był prezydentem Brazylii, zagłosowało 50,9 proc. Brazylijczyków. Na jego prawicowego przeciwnika, obecnego prezydenta Jaira Bolsonaro, głos oddało 49,1 proc. społeczeństwa. Różnica głosów między dwoma kandydatami wynosiła dwa miliony, co biorąc pod uwagę liczebność Brazylii (ponad 200 milionów mieszkańców), wynosi dokładnie tyle co nic i niemal ociera się o granicę błędu statystycznego.

Sondaże przedwyborcze, które jeszcze tydzień temu pokazywały remis, wydawały się nieprawdopodobne, ale dziś wiadomo, że były przepowiednią. Pierwsze wyniki wskazywały na wygraną Bolsonaro, i to niemałą, bo chwilami 4-procentową. Jednak wszystko zaczęło się zmieniać, kiedy zaczęto zliczać głosy z bastionu lewicy, czyli północno-wschodniej Brazylii. W nieco ponad półtorej godziny po zamknięciu lokali wyborczych każdy z kandydatów miał 50 proc. głosów poparcia, a różnica między nimi wynosiła zaledwie 30 tysięcy. Mniej niż nic. Brazylijczycy (w tym momencie akurat wszyscy zgodnie) wstrzymali oddech.

W mediach społecznościowych zaczęli umieszczać zrzuty ekranów, utrwalające tę historyczną chwilę – pięćdziesiąt do pięćdziesięciu i przez chwilę nic nie drgnęło. Kiedy powoli szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na korzyść kandydata lewicy, wszyscy czekali już tylko na głosy ze stanu Minas Gerais. Stanu symbolicznego, bo do tej pory ten, kto wygrał w Minas Gerais, wygrywał w Brazylii. Kiedy to właśnie tam Lula zdobył przewagę, właściwie nie było odwrotu. Po podliczeniu niespełna 99 proc. głosów Lula da Silva został oficjalnie uznany za zwycięzcę. Chwilę po ogłoszeniu wyników Lula wygłosił przemówienie, w którym zapewniał m.in. o tym, że będzie stawiał na rozwój edukacji i kultury, i że mimo niechęci części społeczeństwa, spróbuje być prezydentem wszystkich.

Bolsonaro nic nie powiedział. Mówi się, że poszedł spać.

Mniejsze zło

Wyniki wyborów – bardziej niż cieszą – niepokoją, bo te procenty pokazują, jak bardzo podzielonym społeczeństwem są Brazylijczycy, i że – nie tak nowy – prezydent Lula będzie mógł liczyć na poparcie tylko nieco ponad połowy narodu. Oczywiście pod warunkiem, że przez najbliższe lata ta „granica błędu statystycznego” będzie nadal po jego stronie. Lewica świętuje wyniki. Tłumy wyszły na ulice miast, aby dać wyraz swojej radości. Do grona tych, którzy dzisiaj czują ulgę, zalicza się Curgy Netto: – Uważam, że to fantastyczny wynik. Zawsze głosowałem na rządy Partii Pracy, a w tych wyborach głosowałem z jeszcze większym przekonaniem. Moim głównym celem było odparcie Bolsonaro i militaryzacji, jaka ma miejsce w brazylijskim systemie politycznym.

Nie wszyscy są jednak entuzjastami Luli. Część, jak to zazwyczaj bywa, głosowała na niego jako na mniejsze zło. Ci Brazylijczycy walczyli o to, żeby – jak sami twierdzą – ratować honor Brazylii na arenie międzynarodowej, mocno nadszarpnięty podczas prezydentury Bolsonaro. – Mimo że nie zgadzam się w pełni z niektórymi wyborami Luli, w obecnej chwili, gdy kraj potrzebuje bardziej rozwiniętego programu socjalnego dla najuboższych, wydaje się, że jest lepszym wyborem – mówi Matheus Oaskes. Siostra Matheusa, Tami, podkreśla, że obydwu kandydatów można uznać za ekstremistów.


CZYTAJ TAKŻE

DWIE BRAZYLIE: Wiele musiało się stać, aby ten kraj aż tak się podzielił >>>


– Nie wiemy, co się stanie. Wszystko jest możliwe. Szczerze, dzisiaj nie wiem, czy ten wybór jest dobry, czy wręcz przeciwnie – przyznaje.

Również Antoine Schroeder Le Bourlegat, pochodzący z Kurytyby, podkreśla, że nie można zapominać o aferach korupcyjnych, w jakie był uwikłany Lula. Co więcej, został on skazany na karę więzienia, a następnie zwolniony w 2019 roku, kiedy sąd uznał wyrok za nieprawomocny. – Tym razem poparłem Lulę, ale wiem, że nie jest on idealnym kandydatem – mówi Antoine.

Koniec fundamentalisty?

– Niewykluczone, że Bolsonaro może zrobić pucz wojskowy – komentuje Krzysztof Gawroński, który mieszkał w Brazylii i od kilkunastu lat jest związany z tym krajem. – A choć w mojej opinii w tym momencie jest to niewykonalne, to przecież jeszcze do niedawna myślałem, że Putin nie zaatakuje Ukrainy, a patrzcie, gdzie jesteśmy dzisiaj – przyznaje.

Jair Bolsonaro miał ogromne poparcie tej części społeczeństwa, która lubi jasne zasady i hołduje ultrakonserwatywnym poglądom. Radykalne wypowiedzi Bolsonaro opiewające dyktaturę wojskową zainicjowaną w latach 60. budzą u nich nie przerażenie, lecz nostalgię. Wyborcy Bolsonaro sprawnie poruszali się po mediach społecznościowych, gdzie celebryci, tacy jak np. światowej sławy piłkarz Neymar, namawiali do głosowania właśnie na niego.

Również Wenezuelczycy przestrzegają, że Lula urządzi teraz Brazylijczykom drugą Wenezuelę, i przypominają, że oni najlepiej wiedzą, z jakim kryzysem to się wiąże. Kryzys gospodarczy w Brazylii trwa, ale w porównaniu z Polską nie tak ogromny. Na chwilę obecną inflacja wynosi 7,17 proc. Co więcej, z miesiąca na miesiąc wskaźniki gospodarcze są coraz bardziej pomyślne, a to przez wysoką cenę ropy i produktów spożywczych, których Brazylia jest eksporterem. Bolsonaro otrzymał głosy również od tych, którzy w ciągu ostatniego roku co miesiąc dostawali 700 reali w ramach stworzonego przez niego programu pomocy socjalnej „Auxílio Brasil”, inspirowanego ogromnym sukcesem zapomóg społecznych stworzonych przez Lulę. Problem w tym, że prawo brazylijskie zabrania wprowadzania tego typu zapomóg społecznych w roku, w którym odbywają się wybory, bo dla wielu – co się dziwić – to kiełbasa wyborcza. Obecnemu prezydentowi prawo jednak nie przeszkadzało we wprowadzaniu programów, które działały na korzyść jego słupków wyborczych.

Zjednanie sobie Brazylijczyków poprzez zapomogi jednak go nie uratowało i teraz będzie musiał pogodzić się z przegraną. Zwolennicy Bolsonaro powiedzieli, że akceptują wynik niedzielnych wyborów. Stwierdzenie takie wygłosił nawet Sergio Moro, sędzia, który wsadził Lulę do więzienia za korupcję. Jednak ani sam Bolsonaro, ani jego zagorzali zwolennicy się nie poddadzą, czemu wyraz dają w mediach społecznościowych. Bolsonaro nie tylko nie zamierza składać broni, ale ma też narzędzia, które pomogą mu kierować brazylijską polityką jeszcze przez długie miesiące.

Idzie nowe

Prawica nadal ma większość w Kongresie i Senacie. I choć ciężko przewidzieć kolejne tygodnie, to kilku rzeczy możemy być pewni już dzisiaj. Bolsonaro powiedział, że w przypadku wygranej zwiększy liczbę sędziów w Trybunale Konstytucyjnym z 11 do 16.

Te i inne pomysły ustępującego prezydenta jeszcze do niedzieli napawały grozą jego oponentów.

– Druga administracja Bolsonaro, oprócz przejęcia sądu najwyższego, wprowadziłaby mechanizmy prześladowania przeciwników – mówi Maurício de Carvalho Teixeira, profesor, który przyznaje, że odczuł dużą ulgę, widząc wyniki wyborów. Z Lulą liczba sędziów w Trybunale się nie zmieni.

Przegrana Bolsonaro oznacza również szansę dla środowiska naturalnego, a konkretnie dla Amazonii, która według Bolsonaro była – jak mówił – „wewnętrznym problemem Brazylii”. Zaledwie w ciągu jednego roku, między 2021 a 2022, spłonęło 13 265 kilometrów kwadratowych Amazonii. To najgorszy wynik od 15 lat. Ustępujący prezydent zdecentralizował większość organizacji zajmujących się ochroną lasu tropikalnego, co pozwoliło farmerom z federacji Agronegocio, produkującym głównie soję i wołowinę, zajmować dotychczas chronione tereny znajdujące się na obszarze Amazonii.

Lula zapewnia, że zrobi wszystko, aby uratować w Amazonii, co się da. Jednak nie wspomina o tym, że to za jego kadencji, jak i za rządów jego następczyni Dilmy Rousseff, na rzece Amazonce zaczęto budowę tam energetycznych, w tym jednej z największych, Belo Monte. Obecnie 26 proc. energii elektrycznej pochodzi właśnie z elektrowni wodnych zbudowanych na Amazonce, a energia jest sprzedawana sąsiadom: Argentynie i Urugwajowi. I chociaż energia produkowana z wykorzystaniem rzek jest uważana za ekologiczną, to źle zaprojektowana instalacja może emitować do dziesięciu razy więcej gazów cieplarnianych niż elektrownie termoelektryczne.

Tak było właśnie w przypadku tam budowanych za poprzedniej kadencji Luli. Zaburzyły one ekosystem, odpady zanieczyściły pobliskie tereny, ale co najważniejsze w kontekście wyborów, zalały tereny należące do autochtonów. Jeszcze w czasie kampanii wyborczej przed pierwszą turą wyborów Lula wybrał się do Amazonii, gdzie zapewnił o ochronie terenów należących do rdzennych mieszkańców tego regionu Brazylii. Czy jego obietnice są realne? Tego Brazylijczycy dowiedzą się w nadchodzących miesiącach.

Przed Lulą da Silva stoi niełatwe zadanie. Na przestrzeni ostatnich dekad społeczeństwo brazylijskie nie było aż tak zradykalizowane, jak jest obecnie. Prawica jest silna i nadal będzie miała decydujący głos w wielu kwestiach, mimo zmiany prezydenta. Na stare i nowe podziały Lula musi znaleźć lekarstwo, co biorąc pod uwagę obecną kondycję kraju, wydaje się zadaniem niemal niemożliwym.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Studiowała nauki polityczne na Universidad de los Andes w Bogocie. W latach 2015-16 pracowała dla Hiszpańskiego Instytutu Nauki CSIC w departamencie antropologii w Barcelonie. Mieszkała w Kolumbii, Meksyku, Peru i Argentynie. Przeprowadzała wywiady m.in. z… więcej