Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Do zgrzytu doszło podczas zaprzysiężenia nowych członków rządu (Kaczyński odbierał wtedy nominację na wicepremiera). Po pierwsze, prezes nonszalancko podszedł do pandemicznych obostrzeń. Jako jedyny nie założył rękawiczek, przez co Duda czuł się zobowiązany do zdjęcia swoich, gdy podawał prezesowi prawicę. W dodatku Kaczyński ostentacyjnie opuścił ceremonię, gdy ministrowie przymierzali się do zdjęcia z prezydentem.
Duda nie pozostał jednak dłużny. W ub. tygodniu przeprowadził rekonstrukcję Kancelarii. Dwie nominacje są ciekawe. Doradcą społecznym został Marcin Mastalerek, były rzecznik PiS i filar zwycięskich kampanii wyborczych tej partii sprzed pięciu lat. Kaczyński wyrzucił go potem z list wyborczych PiS, zarzucając butę i brak respektu dla prezesowskiego autorytetu.
Mastalerek nieformalnie doradzał Dudzie przez całą pierwszą kadencję – to on stoi za kilkoma wetami prezydenta do ustaw PiS, choćby dotyczących sądów. Do tej pory jednak Duda nie chciał go formalnie usadowić w Pałacu – obawiał się reakcji Kaczyńskiego.
Etatowym doradcą został teraz dodatkowo także człowiek Mastalerka Łukasz Rzepecki. W poprzedniej kadencji był najmłodszym posłem PiS, ale z partią się rozstał, bo nie zgadzał się z polityką Kaczyńskiego. Potem niejednokrotnie wysyłał prezesa na emeryturę. Rękę Mastalerka widać już w wystąpieniach Dudy dotyczących ustawy o ochronie zwierząt: prezydent sugeruje, że jest gotowy ją zawetować. Kaczyński się na to przygotowuje, dlatego wymusza na koalicyjnych partiach deklaracje, że włączą się w odrzucenie weta (w pierwszych sejmowych głosowaniach obie partie nie poparły tej ustawy).
W politycznym światku spekulowano nawet, że Duda ściągnie do siebie Jana Krzysztofa Ardanowskiego, ostrego krytyka Kaczyńskiego, ministra rolnictwa odwołanego za sprzeciw wobec ustawy o ochronie zwierząt. Wygląda jednak na to, że na taką eskalację prezydent nie jest jeszcze gotowy. ©
Autor jest dziennikarzem Onet.pl, stale współpracuje z „TP”.
Czytaj także: Andrzej Stankiewicz: W PiS mówią, że teraz prezydent będzie odpowiadał tylko przed opatrznością i historią. Po prawdzie zakładają jednak, że także przed Jarosławem Kaczyńskim. A ten wciąż pokazuje, że nie potrzebuje Andrzeja Dudy, tylko jego podpisu.