Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Możemy to sobie powiedzieć właściwie oficjalnie: Zjednoczona Prawica w obecnej formie przestanie istnieć jeszcze w tej kadencji. Inspirowany przez Jarosława Kaczyńskiego rozłam w koalicyjnym Porozumieniu miał na celu przejęcie tej partii i zmarginalizowanie jej lidera Jarosława Gowina, który uważany jest w PiS za hamulcowego śmiałych planów prezesa. W 2017 r. Gowin namówił prezydenta do głośnego weta w sprawie ustaw sądowych PiS. W 2020 r. zablokował prezydenckie wybory korespondencyjne. A teraz zapowiedział, że nie zgodzi się na podatek reklamowy, tak przebiegle zagmatwany i selektywny, by uderzył akurat w te media, które Kaczyński uznaje za wrogie.
Kaczyński musi tolerować Gowina, bo bez jego posłów nie ma w Sejmie większości. Ale nawet prezesowska, pragmatyczna odporność ma swe granice. W ostatnich tygodniach do Kaczyńskiego zaczęły dobiegać plotki o tym, że Gowin kontaktuje się z Donaldem Tuskiem. Pisał o tym w minionym tygodniu propisowski portal wPolityce.pl: „Wicepremier spotkał się z byłym premierem w ciągu ostatnich kilkunastu dni w stołecznym Hotelu Warszawa”.
Nie ma znaczenia, że to wymagałoby dużej brawury obu polityków, jako że ten hotel mieści się obok siedziby TVP Info. Nie ma znaczenia, że Gowin zaprzeczył i zapowiedział pozew przeciw wPolityce.pl. Znaczenie ma to, w co wierzy Kaczyński. A on wietrzy spisek.
Gowin rzeczywiście utrzymuje kontakty z opozycją. Chodzi zwłaszcza o PSL, ale przy okazji wojny z Kaczyńskim w sprawie wyborów prezydenckich wiosną minionego roku odnowił także kontakty z Platformą, z którą rozstał się w 2013 r. Doskonale wie, że w kolejnych wyborach nie ma co liczyć na miejsca na listach PiS dla siebie i swych ludzi. Stąd kontakty z opozycją i szukanie alternatywy.
Kaczyński o tych kontaktach wie, bo podczas awantury o wybory prezydenckie Gowin był bliski paktu z opozycją, co mogło zagrozić rządom PiS. Ostatecznie do sojuszu nie doszło. Ale widmo przejściowego rządu całej opozycji z Gowinem, który obala Zjednoczoną Prawicę, przejmuje rząd, TVP i rozpisuje wybory, to zły sen Kaczyńskiego.
W tym sensie plotki o Tusku zadziałały jak zapalnik. Kaczyński jako tarana użył europosła Adama Bielana, swego wieloletniego podwładnego, ostatnio na zlecenie prezesa udającego działacza Porozumienia. Bielan próbował dokonać pałacowego przewrotu, przejąć partię i zagwarantować Kaczyńskiemu bezwzględną lojalność. Osobistą nagrodą dla niego miała być jedynka na liście PiS do Parlamentu Europejskiego za 3 lata – tak, Bielan jest przewidujący.
Szkopuł w tym, że Bielan może i jest dobrym propagandystą, ale nie ma ani pozycji, ani charyzmy, by odbić Gowinowi jego własną partię. Gowin wyrzucił więc Bielana i jego popleczników, w tym czterech posłów. Nadal ma jednak pakiet kontrolny – 13 posłów, bez których Kaczyński nie jest w stanie rządzić.
Kaczyński ociąga się z uznaniem przywództwa Gowina, co byłoby przyznaniem się do klęski. A Gowin domaga się wyrzucenia buntowników z rządu i stawia sprawę jasno: dopóki prezes nie zaakceptuje jego przywództwa, będzie bojkotował koalicyjne konwentykle.
To wciąż jeszcze nie jest koniec. A może właśnie jest. ©
Autor jest dziennikarzem Onet.pl, stale współpracuje z „TP”.