Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie wiem, czy wypada wyciągać kilkadziesiąt sekund z 25-minutowej rozmowy, ale zrobię to, bo rzecz tyczyła się pieniędzy. Redaktor Michał Adamczyk pytał Jarosława Kaczyńskiego, czy jest absolutnie pewny, że rządowi na realizację obietnic wystarczy pieniędzy.
– Sądzę, że wystarczy – usłyszał odpowiedź, w której była pewność, choć nieco zachwiana. Pieniądze, mówił lider PiS, mają pochodzić z uszczelnienia systemu podatkowego i wzrostu gospodarczego. Tylko, że z tym ostatnim – prezes sam to przyznał – nie jest zbyt dobrze. Oczekiwano, że wzrost będzie szybszy, a jest wolniejszy.
Skąd to spowolnienie? Prezes wyjaśniał, że są trudności z inwestycjami m.in. tymi, które mają pochodzić ze środków europejskich i są w gestii samorządów. A do tego istnieją „bardzo dziwne blokady”. Jakie?
Inwestycje blokują – zdaniem Jarosława Kaczyńskiego – przedsiębiorcy związani z opozycją, którzy kiedyś ciągnęli zyski nie tylko z działalności na rynku, ale także z tego, że byli blisko władzy. I dlatego:
„Nie chcą dziś podejmować przedsięwzięć gospodarczych, zyskownych dla nich, bo uważają, że lepiej zaczekać aż wrócą dawne czasy, ale zapewniam, że nie wrócą”.
Jest jasne, że ministrowie PiS przeszacowali wzrost gospodarczy. Można się z tego tłumaczyć na wiele sposobów – choćby tak, że hamowanie mamy w zasadzie w całej Europie. No ale tłumaczyć to niechęcią przedsiębiorców do zarabiania pieniędzy? Tym, że są biznesmeni, którzy rezygnują z zysku i wolą czekać, aż do władzy wróci Platforma Obywatelska? Prezes PiS naprawdę w to wierzy, czy tylko robi sobie żarty z publiczności?
Spiskujący z Tuskiem biznes to wymówka, gdy pieniędzy zabraknie? PiS spełnia obietnice z kampanii wyborczej, licząc, że docenią to wyborcy. Spełnianie obietnic polega to na wydawaniu dużych sum z budżetu. Oczywiście musi się to odbijać na deficycie, który w przyszłym roku może osiągnąć 59,4 mld PLN – a to bardzo dużo.
Skoro inwestycje hamują, wzrost jest powolny, to trzeba liczyć, że będą pieniądze z uszczelnienia systemu podatkowego.
A jeśli nie? Jeśli i tu rząd szacował zbyt optymistycznie, co wtedy – dociekał red. Adamczyk.
„Politycy są od tego, żeby rozwiązywać problemy. My na pewno z każdym problemem przed którym staniemy będziemy jakoś się starać uporać” – uspokajał prezes Kaczyński.
„Jakoś się starać uporać” – taki jest plan awaryjny?
Przyznam szczerze, że wcale mnie nie uspokoił.