Premierka Szkocji odchodzi ze stanowiska

Nicola Sturgeon dominowała w szkockiej polityce przez lata. Jej dymisja to wyzwanie i dla lokalnego rządu, i dla całego ruchu niepodległościowego.
ze Szkocji

04.03.2023

Czyta się kilka minut

Premierka Szkocji Nicola Sturgeon. Edynburg, luty 2023 / fot. JANE BARLOW/AFP/East News /
Premierka Szkocji Nicola Sturgeon. Edynburg, luty 2023 / fot. JANE BARLOW/AFP/East News /

Szkocka premier, polityczka o wielkim doświadczeniu i niekwestionowanej charyzmie, na konferencji prasowej w połowie lutego przemawiała ze zwykłą swadą i niezachwianą pewnością siebie. Tyle że tym razem Nicola Sturgeon mówiła o czymś, czego nikt, nawet jej bliscy współpracownicy, się nie spodziewał: zamiarze ustąpienia ze stanowiska szefowej lokalnego rządu i Szkockiej Partii Narodowej (SNP).

Ubrana w jaskrawoczerwoną sukienkę i żakiet, tłumaczyła powody swej decyzji: że nadszedł moment, by ustąpić miejsca nowemu liderowi. Podkreślała, że choć może wydawać się to decyzją nagłą, ona się nad tym zastanawiała „z różną intensywnością” od kilku tygodni.

Zaledwie jednak trzy tygodnie wcześniej, podczas niedzielnego programu BBC, Sturgeon zapewniała, że ma dość energii, by trwać na czele rządu, i nie sądzi, by szybko miało się to zmienić. Pytana wprost, czy wierzy, że to ona doprowadzi Szkocję do niepodległości, odparła, że tak. Jednak niedługo potem postanowiła odejść. I choć twierdziła, że to moment właściwy, swoją partię zostawia rozdartą, jej kolejne wyborcze zwycięstwo stoi pod znakiem zapytania. A przede wszystkim: szkocka suwerenność, cel jej życia, się oddala.

MOŻE TO PRZYPADEK, że i na konferencję, i na wywiad założyła tę samą sukienkę i żakiet. Może to jej ulubiony kolor. W 2015 r., gdy jako pierwsza kobieta na czele SNP prowadziła ją do wielkiego zwycięstwa, w kampanii chętnie sięgała po tę zdecydowaną barwę.

Wtedy Sturgeon, choć w polityce aktywna od dawna, była objawieniem. Miała świeżość i energię, talent do szybkich ripost w starciach z politycznymi przeciwnikami, ale też do rozmów z ludźmi. SNP rosła w siłę na fali obywatelskiego rozbudzenia po tym, jak zwolennicy szkockiej suwerenności przegrali referendum w tej sprawie w 2014 r. Ale jej osobowość też odegrała rolę.

W tamtych brytyjskich wyborach parlamentarnych w 2015 r. SNP zwiększyła liczbę posłów w Westminsterze z sześciu aż do 56 – żartowano, że na Londyn zstąpiła „tartanowa armia” Nicoli. Potem w 2016 r. odbyły się wybory do Holyrood, szkockiego regionalnego parlamentu, i w nich SNP potwierdziła swą dominację. Straciła co prawda większość, ale utrzymała się u władzy na kolejną, trzecią wtedy kadencję. Teraz, w 2023 r., jest nadal największą ze szkockich partii – rządzi nieprzerwanie od 2007 r., a od ponad ośmiu lat przewodziła jej dotychczasowa liderka.

DZIŚ STURGEON ZAPEWNIA, że do jej odejścia nie przyczyniły się napięcia z ostatnich miesięcy. Ale czarne chmury nad jej rządem i partią gromadziły się od pewnego czasu. Jej krytycy twierdzą, że szkoccy nacjonaliści zajmują się tylko niepodległością, a nie rządzeniem, wskazując na nierozwiązane od lat problemy w systemie edukacji czy wysoki odsetek śmierci z powodu narkotyków. Porażką jest plan wymiany wysłużonych promów łączących szkockie wyspy z lądem – koszty są wielokrotnie wyższe niż zakładano, nowych promów dalej nie ma, mieszkańcy wysp mają problem np. z dotarciem do szpitala.

Dla równowagi: Sturgeon może pochwalić się serią prospołecznych kroków – wprowadzeniem wyprawki dla niemowląt, darmowymi przejazdami i opieką dentystyczną dla młodych ludzi, posiłkami w szkołach, dystrybucją darmowych produktów sanitarnych, inwestycjami w sieć stacji ładowania aut elektrycznych oraz innymi działaniami na rzecz ochrony środowiska.

Na końcowej ocenie jej rządów może zaważyć przegłosowana w grudniu 2022 r. przez parlament ustawa o uznaniu płci: zgodnie z nią do prawnej zmiany płci w Szkocji wystarczy deklaracja danej osoby, bez wymogu badań medycznych. Podzielili się w tej kwestii i politycy, i opinia publiczna – dwie trzecie Szkotów nie zgadza się z tą ustawą.

Ostatecznie zablokował ją rząd w Londynie, argumentując, że koliduje z prawem obowiązującym w całym Zjednoczonym Królestwie. To jeden z wielu problemów, które Sturgeon pozostawia w spadku.

A CO Z NIEPODLEGŁOŚCIĄ? W 2014 r. w referendum ok. 55 proc. Szkotów głosowało za pozostaniem w Zjednoczonym Królestwie. Od tej pory kraj jest w tej kwestii podzielony niemal pół na pół. W czasie pandemii przez chwilę więcej było zwolenników niepodległości, ale obecnie nieco więcej jest znów unionistów. Brak przełomu w sondażach, orzeczenie brytyjskiego Sądu Najwyższego (w listopadzie 2022 r. uznał on, że szkocki rząd nie może rozpisać nowego referendum bez zgody rządu w Londynie, który tego odmawia) i brak jasnej strategii na przyszłość sprawiły, że ruch niepodległościowy wyhamował.

Sturgeon chciała, aby – skoro nie może być nowego referendum – następne wybory parlamentarne traktować jako plebiscyt. Taki „plan B” budził jednak wątpliwości, także w SNP. Kwestia suwerenności nie jest teraz na pierwszym miejscu priorytetów Szkotów – zajmują ich raczej opieka zdrowotna i koszty utrzymania, i to tym chcą się kierować, oddając głos w wyborach. Być może ten impas przyczynił się do odejścia Sturgeon, która stwierdziła, że nowa strategia niepodległościowa powinna być określona już przez nowego lidera.

SZEFOWĄ RZĄDU I PARTII Sturgeon pozostaje do wyboru następcy, co ma nastąpić do końca marca. Trwająca kampania w SNP nie wskazuje jeszcze zwycięzcy, ale pokazuje, że partia jest podzielona, że jej różne frakcje łączy tylko sprawa niepodległości.

Głównymi rywalami do schedy po Sturgeon są Kate Forbes (młoda polityczka odpowiadająca za szkockie finanse) i minister zdrowia Humza Yousaf. Forbes cieszy się większym poparciem wśród szeregowych członków SNP, a Yousaf ma większe szanse wśród członków parlamentu. Początek kampanii zdominowały sprawy obyczajowe. Forbes, głęboko wierząca chrześcijanka (należy do protestanckiego Wolnego Kościoła Szkocji), wywołała burzę słowami, że nie głosowałaby za małżeństwami jedno- płciowymi (funkcjonują w Szkocji od 2014 r.). Z kolei Yousaf, muzułmanin, musi się tłumaczyć, dlaczego nie było go w parlamencie, gdy ustawa o małżeństwach jednopłciowych była głosowana.

Zwycięstwo Yousafa oznaczałoby kontynuację linii Sturgeon, a Forbes – odbicie na prawo. Ewentualny sukces Forbes może kosztować SNP poparcie partii Zielonych, którzy teraz wspierają mniejszościowy rząd, to zaś może oznaczać wcześniejsze wybory.

POLITYKA WYPEŁNIA całe życie Nicoli Sturgeon. Rocznik 1970, do SNP wstąpiła w wieku 16 lat. W tamtym czasie pomysł, że SNP może kiedyś rządzić, wydawał się fantasmagorią. Z przekąsem mówiła, że zmotywowała ją wówczas Margaret ­Thatcher: „Nienawidziłam wszystkiego, co ona reprezentowała”. Te uczucia podzielało wielu Szkotów.

W szkockim parlamencie zasiadła w wieku 29 lat, a mandat poselski sprawuje nieprzerwanie od pierwszego posiedzenia Holyrood w 1999 r. Gdy miała 37 lat, objęła swoje pierwsze stanowisko w rządzie. Teraz ma niemal 53 lata, więc można śmiało powiedzieć, że większość życia poświęciła i polityce, i sprawie niepodległości.

Nigdy nie przegrała wyborów. Była pierwszą kobietą na czele szkockiego rządu, a urząd ten pełniła ponad osiem lat (w tym czasie Wielka Brytania miała pięciu premierów). W czasie jej pierwszej kadencji wszystkie jej przeciwniczki były kobietami: brytyjska premier Theresa May, szefowa szkockich konserwatystów Ruth Davidson, liderka szkockiej Partii Pracy Kezia Dugdale – z nich wszystkich tylko ona nadal trwa na stanowisku. „Jestem ostatnia na polu bitwy” – mówiła w wywiadzie dla „Vogue” w 2021 r.

Z funkcji ustępuje, bo sama tak chce, i w czasie, jaki uznaje za stosowny (czy tak rzeczywiście jest, to inna sprawa). Na pewno zostanie zapamiętana jako jedna z najważniejszych postaci w szkockiej i brytyjskiej polityce.

A CO MYŚLĄ SZKOCI? Połowa zgadza się, że Sturgeon była dobrą przywódczynią. Jednak jej końcowy bilans mógłby być lepszy. Według sondażu YouGov jej największe osiągnięcie to przeprowadzenie Szkocji przez pandemię – uważa tak 41 proc. ankietowanych. Jej ówczesne codzienne konferencje prasowe, spokojna postawa i jasny przekaz uspokajały nastroje – szczególnie przez kontrast z chaosem Borisa Johnsona.

Kolejny jej sukces to, według sondażu, wyprawka dla niemowląt (tak uważa 9 proc.), a dopiero na trzecim miejscu jest sprawa suwerenności (6 proc.). Aż jedna czwarta ankietowanych uważa, że premier nic nie osiągnęła, a 37 proc., że Szkocja jest teraz gorszym miejscem do życia niż w chwili, gdy przejmowała ona władzę w 2014 r. (29 proc. uważa, że lepszym, a 24 proc., że takim samym). Aż 60 proc. twierdzi, że premier za bardzo zajmowała się staraniami o niepodległość.

Być może więc najlepszym sposobem na przekonanie Szkotów do suwerenności byłoby pokazanie, że Szkocja pod rządami SNP to sprawnie i dobrze rządzony kraj.

CO DALEJ? Informując o dymisji, Sturgeon nie ukrywała, że odbiła się na niej intensywność i brutalizacja życia politycznego, a kierowanie krajem w czasie pandemii było najtrudniejszym z jej doświadczeń. Być może rzeczywiście to wyczerpanie stoi za jej decyzją. „Jestem też człowiekiem, nie tylko politykiem” – tłumaczyła. Dodała, że bycie premierem to nieustanny obowiązek i nawet pójście na spacer czy na kawę z przyjaciółmi jest trudne. Niemniej podkreśla, że nie porzuca polityki i będzie kontynuować walkę o niepodległość. Co jednak będzie robić poza tym?

Na pierwszym opublikowanym zdjęciu po tamtej konferencji prasowej Sturgeon wysiada z auta przed swoim domem, uśmiechnięta i zrelaksowana. Ubrana jest w granatową bluzę z kapturem, dżinsy, białe trampki – zniknęła czerwona sukienka i buty na obcasie. Może wrzuciła je do dużej czarnej torby, którą niesie, a może nie założy ich już nigdy.

Niedawno mówiła, że chciałaby spędzać więcej czasu na festiwalach literackich. Jako premier często na nich bywała, lubi czytać książki i często je poleca na swoim Twitterze. Zapewne napisze wspomnienia.

A Szkocja? Tu jest więcej niewiadomych. Nowe przywództwo SNP będzie musiało skonsolidować nie tylko partię, ale też szerszy ruch niepodległościowy, a bez charyzmy Sturgeon nie będzie to łatwe. Nie wydaje się też prawdopodobne, by wkrótce poparcie dla suwerenności miało przełamać jakiś punkt krytyczny. To będzie długa podróż i – jak to w polityce – z niepewnym finałem oraz wieloma zwrotami akcji. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 11/2023