Późniejsze wczoraj – wcześniejsze jutro

Jeśli coś się zmieniło, odmieniło, przemieniło - to przecież nie Jezus, ale my. Nasze zamysły i rozum wreszcie uchwyciły to, co było nam dane od początku.

02.08.2011

Czyta się kilka minut

Nad jeziorem Jeziorak w Szałkowie ciągle pada. W tym roku nic dziwnego. Wczesny poranek, oczywiście deszczowy. Mija noc, nastaje dzień. Codzienne przemienianie ciemności w jasność. Ten poranek i wywijający się z nocy dzień, czekający wieczór i wywijająca się z dnia noc nigdy się jednak nie powtórzą. Choć mierzone w ten sam sposób, nigdy nie będą tożsame, co najwyżej podobne. W swojej istocie będą zawsze inne. Coś przez ten czas od rana do wieczora i od wieczora do rana stanie się, zaistnieje, przemieni, czego jeszcze przed chwilą nie było. A może było? Może już gdzieś (gdzie?) istniało, a dopiero teraz się tylko ujawniło, ukazało, objawiło.

Ciąg wydarzeń, ich nieustanna ruchliwość, wędrówka, to przecież historia, ale i treść Biblii - księgi, w której ludzie opisali zarówno wydarzenia, jak też i to, co z tych wydarzeń wyczytali. Szczególne miejsce w tych opisach zajmują góry. Nic dziwnego, z grzbietów pagórków, ze szczytów, z grani, bliżej do nieba. Tak myślano, choć nie jedynie tak.

W statycznym świecie, od swego początku, czyli od zawsze istniejącym w niezmienionej formie, człowiek miał niebo nad głową, ziemię pod nogami, a w jej głębi Szeol, Hades, Otchłań, Piekło, Piekła. Z góry na dół zstępowali, schodzili, poruszali się Bóg i bogowie, człowiek wstępował, wchodził, poruszał się z dołu do góry. Na swoje nieszczęście mógł też jak Bóg zstępować w dół, ale równało się to unicestwieniu.

Bóg Biblii zachowuje się podobnie, ale i inaczej. Porusza się jednocześnie we wszystkich możliwych i niemożliwych kierunkach. Stąd trudno Go umiejscowić. Jego mieszkaniem jest i siódme niebo, i ziemia. Posiada adres zamieszkania w Jerozolimie, znamy Jego naród i miasto, świątynię, a nie są mu obce najdalsze zakamarki wszechświata. Bóg nie zatrzymuje tych umiejętności tylko dla siebie. Dzieli się z ludźmi.

To stąd w nas przemożna konieczność przekraczania granic, z religijnymi i moralnymi włącznie. Nie bez powodu dążymy do zniesienia kary śmierci. Przymus wędrowania wszerz i wzdłuż, w górę i w dół. Od pytania do odpowiedzi i odwrotnie, od bólu powodowanego bezsilnością wobec przemocy zła do olśniewającej radości. Od wstrętu, obrzydzenia sobą i innymi, w tym Bogiem, do oszałamiającej szczęściem ekstazy.

Wczoraj, dziś, jutro, czyli zawsze

Spotkania Boga z ludźmi, zwłaszcza te na szczytach wzgórz i gór, doprowadzały do przemiany. Czasami dramatycznej, usuwającej człowiekowi grunt pod nogami i niebo znad głowy. Czasami jednak, choć do spotkania dochodziło, nie dochodziło do porozumienia. Najczęściej, jak Apostołowie na górze Tabor, podczas takiego spotkania człowiek najpierw umiera ze strachu, a potem nie wie, co począć z radością. I odwrotnie.

Po takim spotkaniu wraca się do domu inną drogą lub nie wraca się wcale. Góra Ararat, Moria, Synaj, Nebo, Góry Judei i Galilei, w tym Golgota, a obok, w pobliżu, dolina Cedronu i Gehenna, i jeszcze niżej, we wnętrzu Ziemi, Szeol. To tam, na progu Krainy Cieni, w której starty na proch człowiek w najlepszym przypadku układa się do snu, ludzkie olśnienia i przerażenia przechodzą weryfikację. Dlatego Jezus zabrania Apostołom opowiadać o tym, co widzieli i słyszeli. Mają powrócić do tych wydarzeń dopiero, gdy czas i związane z nim wydarzenia odsłonią im pełniejszą prawdę o tym, co już przeżyli i co jeszcze przeżyją, towarzysząc Jezusowi. Pełniejszą, ale nie ostateczną, czyli najpełniejszą.

Przecież nawet wydarzenie uznawane przez chrześcijan za najważniejsze, nazywane zmartwychwstaniem, jest nie tyle nowym wydarzeniem, co ujawnieniem prawdy o tym, co już jest, gdyż zawsze było. W dniu śmierci Jezusa zacznie się wielka przemiana. Rewizji zostanie poddane dotychczasowe rozumienie życia. Jawić się będzie jako niekończący się proces nieustannej przemiany: "Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha. A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Groby się otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli oni do Miasta Świętego i ukazali się wielu". Wielki Piątek jest więc przede wszystkim najprawdziwszym dniem przewinienia, to znaczy ujawnienia, czym jest życie.

Dla nas ta nowo ujawniająca się prawda o starym świecie, wydaje się być skutkiem przemian następujących w ludziach i wydarzeniach. I tak bywa, ale może też dziać się inaczej. W przypadku opowiadania o wydarzeniu nazywanym tradycyjnie Przemienieniem Pańskim, jeśli coś się zmieniło, odmieniło, przemieniło - to przecież nie Jezus, ale my. Nasze zamysły i rozum wreszcie uchwyciły to, co było nam dane od początku świata, a nawet wcześniej. Jezus jest ten sam, ale Apostołowie zobaczyli Go w innym świetle, na nowo, jakby odmienionego.

Podobnie przydarzy się im na innej górze, na Golgocie, gdzie zmierzą się z inną prawdą o Jezusie: zobaczą Go już nie w świetle, ale pogrążonego w ciemnościach, i zamiast rozbijania namiotów, uderzą w ucieczkę.

Na wysokiej górze było tak: "I usłyszawszy uczniowie padli na twarz ich i przestraszyli się bardzo. I podszedł Jezus, i dotknąwszy ich powiedział: Podnieście się i nie bójcie się. Podniósłszy zaś oczy ich nikogo (nie) zobaczyli, jeśli nie samego Jezusa jedynie. I (gdy schodzili) oni z góry, przykazał im Jezus mówiąc: Nikomu (nie) opowiecie wizji, aż (kiedy) Syn Człowieka z martwych podniesie" (cyt. za tłumaczeniem grecko-polskim).

Na Golgocie, jeśli Golgotę uznać za symbol wszystkich Trzech Dni, Jezus będzie postępować podobnie. Do zagubionego i przerażonego Judy z Iskariotu powie po staremu: "Przyjacielu!". Rzezimieszek wiszący jak Jezus usłyszy: "Dzisiaj ze Mną będziesz w raju!". W ten sposób postępując, Jezus przemienia całkowicie sytuację, w jakiej się znaleźli On i inni.

Nasze powszednie przemienienia

W Przemienienie Pańskie minie tydzień od pogrzebu profesora astronomii Andrzeja Woszczyka. Każdy na swój sposób wspominał... no właśnie: kogo? Zmarłego? Chyba wszyscy mówili o profesorze tak, jakby on słyszał ich słowa. Ten, który wydawał się być unicestwionym, naraz odmieniał się z martwego w żywego, czyli już powstawał z martwych. Mówcy, odsłaniając przed zgromadzonymi w kościele, tajemnice przyjaźni i współpracy, dziękując, jednocześnie upewniali siebie i innych, że niemożliwe, bo nonsesowne jest myśleć, że ten, który patrzył w gwiazdy, a więc wszedł na najwyższą z możliwych dzisiaj gór, miał teraz oto zapaść się w nicość. Przeciwnie, milcząc, profesor zaczął - można tak powiedzieć - jeszcze jeden, i pewnie nieostatni, wykład.

Niewidzialny, a jednak obecny, umarły, a żywy, milczący, a jednak mówi. I z trudem przemienia nasze myślenie. Dał do zrozumienia, że człowiek to coś/ktoś więcej niż ciało, dusza i duch, nawet razem wzięte, powiązane, skoro tenże człowiek ma czelność własną klęskę przekuć, przemienić i rozpisać na muzykę i śpiew, ozdobić tysiącem kwiatów, otoczyć serdecznością, współczuciem, jednym słowem: przemienić w teatr najprawdziwszy, bo dziejący się raz jeden. A zatem pogrzeb nie musi być dniem potwierdzającym klęskę życia. Przeciwnie, może być dniem przemienienia, prowadzącym, odsłaniającym nowe horyzonty ludzkiego losu.

Takie przekonanie nie musi być omamem, złudzeniem, skoro w Auschwitz-Birkenau, w piwnicy bloku 11., gdzie trzymano więźniów skazanych na śmierć, od ponad pół wieku "trochę może za obszerna w biodrach, wciąż jednak kusząca i kolorowa w swojej krótkiej sukience, z kwiatami. Zjawa nie z tego świata, tancerka, jaką widział Degas" wciąż tańczy. Nie wiadomo, kto ją namalował, czym się kierował, wydrapując w tynku rysunek. Przez szacunek nie powinniśmy się tego domyślać, ale jedno możemy stwierdzić - ten rysunek jest dla nas. Co mówi?

Przemienienie a rebours

Najprawdziwsze przemienienie jeszcze się nie dokonało albo inaczej - dopiero, a raczej już się dokonuje. Dzieje się tak, "jak za dni Noego", jak za dni Mojżesza i jak za dni Eliasza. Ale te dni to nie kwestia przeszłości, ale teraźniejszości.

Znamienne, że w Ewangelii Mateusza Jezus mówi Apostołom najpierw o Królestwie Bożym, o tym, że w pełni Bóg zrealizuje swoje plany "przy końcu świata" i natychmiast przechodzi do teraźniejszości. Zwraca się do tych, którzy są z Nim tu i teraz. Mówi, czym ma się charakteryzować chrześcijanin: "każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare". Owo łączenie przeszłości z przyszłością w teraźniejszość ma niebagatelne znaczenie, decyduje o tym, jak będzie wyglądać nasza przyszłość, ta najdalsza i wieczna. Od chwili, którą teraz mamy, zależy, czym w przyszłości i teraźniejszości zaowocuje przeszłość. Zwłaszcza ta zła przeszłość. Ją też potrafimy odmienić.

Po tym, czego dokonał Anders Behring Breivik, bp Helga Haugland Byfuglien, przewodnicząca luterańskiej Konferencji Biskupów Norweskich, powiedziała: "Nie pozwolimy, aby lęk nas sparaliżował. Nawet jeśli ogarnęły nas smutek i żałoba, to jednak staliśmy się silniejsi poprzez zdolność, jaką obdarzył nas Bóg - poprzez współczucie. - Wiara chrześcijańska nie omija lęku, nie obiera okrężnej drogi, ale prowadzi przez ból, w którym nie jesteśmy sami". I tak zło zaczyna wydawać inny plon od zamierzonego przez złoczyńcę.

***

Nie dziwmy się, że nie spieszno nam do opuszczania ziemi dla nieba, skoro przydarza nam się umierać nie tylko ze strachu, ale również z zachwytu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2011