Poza słowami

Bóg nie umarł ani nie odszedł. Inna sprawa, jak się ma Kościół. Dla bardzo wielu ludzi jego nauczanie czy celebracje nie wiążą się w żaden świadomy sposób z relacją do Absolutu.

15.09.2007

Czyta się kilka minut

Debata nad dramatycznym pytaniem "Czy umiera nam Bóg?" obejmuje, jak trafnie zauważył ks. Grzegorz Strzelczyk, wiele wątków. Owa wielość przytłumiła nieco tezę kluczową: o "masowym porzucaniu głębokiej ufności w transcendencję przy jednoczesnym trzymaniu się jej zrytualizowanych pozorów". Tezę tę Beata Anna Pokorska i Tomasz Węcławski uznali za przenikliwie trafną i niemal oczywistą ("nie trzeba być teologiem pastoralistą, żeby to zobaczyć"). Choć zgadzam się z wieloma uwagami Autorów z Pracowni Pytań Granicznych, to w zasadniczej kwestii rodzą się we mnie wątpliwości: nie wiem, jak zweryfikować trafność opinii Łukasza Musiała. Opisane przez niego (i innych autorów) negatywne zjawiska "życia religijnego" w Polsce i na świecie niewiele pomagają; jeśli można obserwować masowe porzucanie ufności w transcendencję, dałoby się też dostrzec sytuację przeciwną: masowe trwanie w głębokiej ufności w transcendencję.

Tajemnica

Nie sądzę, by znudzony wyraz twarzy nawet podczas liturgii wielkanocnej świadczył o kompletnym niezrozumieniu sensu tej celebracji, a tym bardziej o porzuceniu ufności w transcendencję - może wynika ze zmęczenia, może z wyuczonego, nawykowego już sposobu zachowania w świątyni? Także beznamiętne odczytywanie tekstu kazania przez księdza nie świadczy, że Bóg w jego życiu umarł; może wynikać np. z braku umiejętności przemawiania własnymi słowami. Z drugiej strony - czy entuzjastyczne, uczuciowe przeżywanie liturgii musi się wiązać z głęboką duchowością? W dyskusji nad tekstem Musiała pojawiały się głosy, że nie ma tu koniecznego związku. Podobnie przemyślane i żywe kazanie może być po prostu przejawem erudycji i talentów krasomówczych kaznodziei.

Jezus mówi: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni" (Mt 7, 1). W ten sposób uświadamia nam naszą całkowitą niekompetencję w zakresie rozstrzygania, na ile nasi bliźni posiadają żywą relację z Ojcem przez Niego w Duchu Świętym, czyli, posługując się językiem Musiała, ufność w transcendencję. Niekompetencja ta dotyczy nawet nas samych - o czym zaświadcza św. Paweł, gdy pisze: "Nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc" (1 Kor 4, 3-6).

Oczywiście - ta ufność, albo inaczej: żywa relacja do Boga, nie jest czymś całkowicie ukrytym, lecz czymś, co manifestuje się w życiu. Sposoby tej manifestacji są jednak tak rozmaite i tak czułe na indywidualną historię oraz okoliczności zewnętrzne, że - jak uświadamia nam Jezus - nie sposób wydawać definitywnych sądów nawet w przypadku dobrze znanej osoby, a co dopiero całego społeczeństwa. Owszem, manifestacja ufności w transcendencję ma związek z formami życia uznawanymi za religijne - takimi jak celebracja liturgii czy modlitwa osobista. Ta fundamentalna ufność wyraża się też w interpretacji świata i rozumieniu samego siebie. Stopień uświadomienia sobie i werbalizacji tej ufności może być jednak bardzo różny. Pewnie lepiej, gdy relacja do transcendencji jest bardziej świadoma i wyraźnie kieruje życiem człowieka. Niewątpliwie kategorie i symbole religijne - słowne, tj. doktryna, czy też rytualne - powinny być pomocą w zrozumieniu relacji do Boga. Lecz czyż w ostatecznym rozrachunku tak On, jak i nasza do Niego relacja nie pozostają Tajemnicą, której "miejsce" jest ponad/poza wszelkimi słowami i znakami? Możliwa jest też - przypominał o tym np. wielki XX-wieczny teolog Karl Rahner - ufność w transcendencję, która nie wyraża się w żadnych pojęciach wyraźnie religijnych.

Gorset

Powyższe wywody, uzasadniające wątpliwości co do trafności centralnej tezy Musiała (oraz, jak rozumiem, Pokorskiej i Węcławskiego), nie powinny być rozumiane jako próba podważenia wszelkiej krytyki życia kościelnego w Polsce. O ile bowiem wątpię w zasadność tezy o śmierci (czy też odejściu) Boga, to skłonny jestem sformułować tezę o poważnej chorobie Kościoła - rozumianego jako wspólnota, która z istoty swojej posiada pewne wspólne formy wyrazu ufności w transcendencję. Wspólnota ta jest znakiem (czymś widocznym i posiadającym dający się pojąć sens) zjednoczenia człowieka z Bogiem i dlatego jest nie tylko wspólnotą duchową, lecz także widzialnym zrzeszeniem (por. Konstytucja dogmatyczna o Kościele "Lumen Gentium", 1 i 8).

Przykłady pojawiające się w tekście Musiała, ale także ks. Andrzeja Draguły czy Jarosława Dudycza, wskazują, że mamy do czynienia z radykalnym rozejściem się ufności w transcendencję oraz kościelnych form wyrazu tej ufności. W przypadku bardzo wielu ludzi kościelne nauczanie czy celebracje nie wiążą się w żaden świadomy sposób z relacją do Absolutu (odwołując się do Rahnera, można powiedzieć, że choć są ochrzczeni i chodzą do kościoła, pozostają chrześcijanami anonimowymi). Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że ich ufność w transcendencję jest sprzeczna z chrześcijańskimi formami wyrazu, tak jak je rozumieją. Sądzę, że np. odrzucenie przez znaczną część polskich katolików pewnych treści kościelnego nauczania moralnego, wynika z - nie wiem, na ile uświadamianej - głębokiej i trafnej intuicji religijnej. Nauczanie to jawi się bowiem często jako zbiór dość arbitralnych, drobiazgowych i krępujących przepisów. Intuicja religijna (ufność w transcendencję) podpowiada natomiast, że Bóg nie może być aż tak małostkowy, by stać u źródła gorsetu, który nie ma nic wspólnego z drogą do pełni życia. Ta sama intuicja będzie się sprzeciwiać utożsamianiu żywotności liturgii z jej zgodnością z przepisami określonymi przez odpowiednie urzędy. By liturgia nie była tylko pustym rytuałem lub sposobem ucieczki od wyzwań życia, potrzebna jest nie tyle zgodność z "Wprowadzeniem do Mszału", ile jasna, można by rzec: bezpośrednia świadomość, jaki związek z życiem ma dana celebracja.

Niezrozumienie

Tak więc spośród wyzwań stojących przed Kościołem w Polsce, które wymienił w swoim tekście ks. Grzegorz Strzelczyk, najpoważniejsze wydaje się to związane z niezrozumieniem podstawowych kategorii i symboli chrześcijańskiego wyrazu wiary. Potrzebna jest w tej materii cierpliwa działalność formacyjno-edukacyjna, którą winni zacząć od siebie ci, którzy chcą formować innych (uderzam się tu we własne piersi).

Proszę jednak, by nie traktować mego głosu jako teologicznego huraoptymizmu, głoszącego, że na poziomie fundamentalnym ze wszystkimi zawsze jest - bo musi być - wszystko w porządku. Jestem świadomy, że ufność w transcendencję można utracić; można, jak pisze św. Paweł, zamienić "chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów" (Rz 1, 23) - stać się bałwochwalcą. Zmierzyć się z tym trzeba jednak osobiście, może jeszcze w głębokiej relacji towarzyszenia duchowego - wydawanie na ten temat sądów dotyczących ogółu ludzi nie ma, jak przekonywałem, podstaw.

Podobnie jak ks. Draguła wierzę, że Bóg jest wierny - nie odchodzi. Choć umarł - króluje dziś żywy; w Nim poruszamy się, żyjemy i jesteśmy (por. Dz 17, 28). Fakt ten radykalnie redukuje dramatyczność sytuacji: nie umieramy (bo gdyby Bóg umarł - my też podzielilibyśmy jego los), co najwyżej stajemy się niemi - walczymy nie o życie, lecz o głos.

PIOTR SIKORA (ur. 1971) jest teologiem i filozofem, pracownikiem naukowym Papieskiej Akademii Teologicznej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2007