Potęga żartu

W warszawskim Zamku Ujazdowskim trwa wystawa „Żarty żartami”, poświęcona satyrze i dowcipom w przeszłości i dzisiaj.

27.07.2020

Czyta się kilka minut

Anna Uddenberg „Palec V”, 2018 / BARTOSZ GÓRKA / CSW / MATERIAŁY PRASOWE
Anna Uddenberg „Palec V”, 2018 / BARTOSZ GÓRKA / CSW / MATERIAŁY PRASOWE

Grupa Slavs and Tatars, założona w 2006 r. przez dwójkę młodych artystów – Polkę Kasię Korczak i osiadłego w Europie Amerykanina irańskiego pochodzenia Payama ­Sharifi, od dawna jest uznawana za jedno z najciekawszych zjawisk we współczesnej sztuce. W 2016 r. jej dużą wystawę można było oglądać w Centrum Sztuki Współczesnej. Po czterech latach Slavs and Tatars wrócili do Zamku Ujazdowskiego, by tym razem wcielić się w rolę kuratorów. „Żarty żartami” to jedna z ostatnich ekspozycji przygotowanych przez poprzednią dyrekcję; zapowiedziana przez nowego dyrektora Piotra Bernatowicza zmiana oznacza, że na podobną twórczość w Zamku może już nie być miejsca.

Pierwszą wersję tej wystawy można było zobaczyć podczas 33. Biennale Sztuk Graficznych w słoweńskiej Lublanie. Wersja warszawska została uzupełniona o polskie konteksty, m.in. o prace Bolesława Chromrego, Rafała Dominika, Jany Shostak i Mikołaja Sobczaka.

Miejsce satyry

„Przyszło nam żyć w gorzkich czasach. Do ich obsługi trzeba nam słodko-gorzkich metod” – podkreślają twórcy wystawy. Pomocą w zrozumieniu dzisiejszych czasów mogą być żart, dowcip, satyra. Ale mogą one też służyć do czegoś więcej: do zmiany rzeczywistości. Przy czym Slavs and Tatars przypominają, że satyra towarzyszy nam od wieków.

W Zamku Ujazdowskim mediewista Łukasz Kozak pokazuje obecność żartu w średniowieczu: w bordiurach iluminowanych modlitewników czy kronik można znaleźć przedstawienia prześmieszne, często obsceniczne. Antykwariusz Arthur Fournier i historyk kultury Raphael Koenig przygotowali przegląd publikacji satyrycznych, od słynnych karykatur Honorégo Daumiera, który stworzył przenikliwy obraz Francji za rządów Ludwika Filipa i Napoleona III, aż po współczesne magazyny. Kuratorka Ewa Tatar i pisarz Andrzej Szpindler zgromadzili na wystawie polskie pisma satyryczne, karykatury, utwory krotochwilne i fantasmagoryczne, m.in. Mai Berezowskiej, Bronisława Wojciecha Linkego, Mirona Białoszewskiego i Mieczysława Piotrowskiego. Wreszcie sami Slavs and Tatars przy okazji słoweńskiej odsłony wystawy wydali „Crack up – crack down” z imponującym przeglądem satyry z całego świata: od XIX-wiecznych karykatur po Sachę Barona Cohena w roli Borata i słynnego Grumpy Cat – zdjęcia nieprawdopodobnie naburmuszonego pyszczka tego kota podbiły media społecznościowe.

Ważne jest to przypomnienie długiej historii satyry i pokazanie jej rozmaitych oblicz. Jednak „Żarty żartami” nie są jedynie encyklopedycznym katalogiem. Ich twórcy postawili pytanie o przydatność od dawna stosowanych form wypowiedzi do obecnej sytuacji. O to, czy żarty nadal mają sprawczą moc zmieniania świata, czy też są tylko sposobem jego oswojenia. Czy – jak mawiał George Orwell – dowcip jest wciąż „małą rewolucją”, czy też jedynie neutralizuje sprzeciw, protest, rewoltę?

Zażartujmy

U wejścia do jednego z pomieszczeń zawieszono kurtynę wykonaną z grubych pasów przezroczystego PCV, podobną do montowanych w sklepach rybnych czy mięsnych. Za nią natykamy się na ladę sklepową, z wielką dwuszalkową wagą, jakich jeszcze do niedawna powszechnie używano. Wokół leżą pokrojone w płaty ryby. W białych pojemnikach ukrywają się ostrygi, a w małych słoiczkach kawior. Wszystko przypomina sklep rybny, poza jednym: brak tu charakterystycznego zapachu. Bo też ukraińska artystka Żanna Kadyrowa wszystkie wiktuały wykonała z ceramiki. To nie stoisko, tylko jego dokładne, aseptyczne odwzorowanie, a dzieła – ryby czy owoce morza – są sprzedawane na wagę, w zależności od miejsca ekspozycji np. za euro albo dolara za gram.

Na wystawie jest wiele podobnych gier z rzeczywistością, prób wybicia widza z poczucia oczywistości, zabaw z jego zmysłami. Szwedka Anna Uddenberg od dawna tworzy niezwykle realistycznie rzeźbiarskie przedstawienia ciała kobiecego poddawanego wysiłkowi, wyciąganego, ćwiczonego i upiększanego. W Zamku Ujazdowskim można zobaczyć ogromny palec jej autorstwa. Wyprostowany, starannie wypielęgnowany, oddany ze wszystkimi szczegółami wydaje się w swym osamotnieniu absurdalny, ale też groteskowy.

Dowcip to bowiem „wiedza o podobieństwie różnych rzeczy i różnicy podobnych”, jak zauważyła Madame de Staël. W tym kryje się siła żartu. Pozornie bywa niewinny, ale potrafi obnażyć pustkę, blagę czy fałsz. W sali kinowej Zamku Ujazdowskiego można oglądać film urodzonego w Argentynie Pabla Bronsteina. Przedstawia on mężczyznę i kobietę witających się na wiele sposobów. Przyjmują wyrafinowane pozy, wyginają ciała, układają ręce w skomplikowany sposób. Temu „baletowi gestów” przygląda się grupa siedzących osób. Wykonanie kolejnego powitania jest nagradzane brawami.

Bronstein przenosi nas do XVIII-wiecznych Chin. Jesteśmy na tamtejszym cesarskim dworze, a powitania zaczerpnięto z zachodnioeuropejskiej etykiety. Jednak same gesty są niezbyt precyzyjnie odtwarzane. Tracą pierwotne znaczenie. „Rozrywka na dworze: 100 europejskich sposobów, by przelotnie pozdrowić przygodnego znajomego” pokazuje rytuały, które nic już nie znaczą. Przedstawia zniekształcone wyobrażenia: Wschodu o Zachodzie i vice versa. Film Bronsteina rozgrywa się zresztą w dość obskurnej sali, zapewne sportowej, a występujący są odziani w stroje, które w niczym nie przypominają wyrafinowanej chińskiej mody.

Żart, dowcip umożliwiają też opowiedzenie o sobie, mówienie o trudnych kwestiach. W Zamku Ujazdowskim znalazł się duży wybór prac chińskiego artysty Xiyadie (to jego pseudonim, znaczący „syberyjski motyl”). Są to wycinanki, uznana i wspiera od lat przez jego państwo technika, popularna wśród artystów ludowych. Sam Xiyadie nosi taki tytuł i otrzymuje nawet skromne, ale comiesięczne stypendium. A jednocześnie jego prace dotyczą homoseksualności. W żartobliwy, ale też wyrafinowany sposób przedstawia sceny seksu. Otwarcie, lecz z dystansem, niekiedy opatrując prace zabawnymi tytułami, jak „Sortowanie słodkich ziemniaków (Tato, nie krzycz, jesteśmy w piwnicy sortując słodkie ziemniaki)”.

Twarze satyry

Jednak satyra czy karykatura miewa też inne oblicze. Obie stawały się narzędziem reżimów. Służyły i służą do piętnowania, wykluczania, naznaczania. Za ich pośrednictwem, także w naszym kraju, są przekazywane treści rasistowskie, antysemickie, homofobiczne i seksistowskie. Kreuje się wrogów, zbędnych, obcych.

Pozostaje wreszcie pytanie o sprawczą moc żartu. Arthur Fournier i Raphael Koenig swój wybór materiałów z historii satyry zatytułowali „Nakład Fuchsa wyczerpany”. Nieprzypadkowo przywołali nazwisko niemieckiego historyka sztuki i kolekcjonera. Eduard Fuchs był autorem fundamentalnych opracowań dziejów karykatury; odwołując się do myśli marksistowskiej, był przekonany o znaczeniu satyry w walce z faszyzmem i kapitalizmem. Po dojściu Hitlera do władzy musiał emigrować, zmarł w Paryżu w 1940 r., a jego wspaniałe zbiory prac m.in. Daumiera zostały skonfiskowane i sprzedane na publicznych aukcjach.

Czy dzisiaj, w czasach mediów społecznościowych, satyra zachowała swą emancypacyjną siłę? Fournier i Koenig przekonują, że w dobie mediów cyfrowych jej moc zaczyna słabnąć. Czy mają rację? Przecież klasyczna karykatura publikowana w prasie nadal budzi emocje. Nieprzypadkowo jej twórcy bywali ostatnio obiektem ataków fundamentalistów.

Nie można także pominąć egalitarnego, ludycznego wręcz wymiaru żartu. W publikacji „Crack up – crack down” Slavs and Tatars przypominają o niewinnym filmiku autorstwa kadetów Uljanowskiego Instytutu Lotnictwa Cywilnego. W 2018 r. sparodiowali oni znany wideoklip „Satisfaction” Benny’ego Benassiego. Miejsce skąpo odzianych młodych kobiet zajęli nastolatkowie, ubrani jedynie w bieliznę, wysokie buty, paski do spodni, krawaty i wojskowe czapki. Przyjmując erotyczne pozy, występowali ze znalezionymi w akademiku przedmiotami: miotłą czy żelazkiem i deską do prasowania.


Czytaj także: W ostatnich latach debiutowała w Polsce grupa wyrazistych młodych malarek i malarzy. Nie doszło jeszcze do pokoleniowej zmiany, ale już można dostrzec jej zapowiedź.


 

Upublicznienie filmu wywołało burzę. Protestowali urzędnicy, rosyjska prokuratura wszczęła dochodzenie (szczęśliwie szybko zakończone), a rektor uczelni porównał kadetów do prześladowanej przez władze grupy Pussy Riot. Wyglądało to groźnie. Jednak sieć została zalana wspierającymi kadetów filmami. Własne wersje „Satisfaction” nagrywali uczniowie szkół od handlowych po rolnicze, pielęgniarki i sportowcy, a nawet petersburskie emerytki. Każdy ten klip, jak podkreślała amerykańska publicystka Masha Gessen na łamach „New Yorkera”, był „pokazem solidarności z grupą młodych nieznajomych oraz pokazem zdolności zwykłych ludzi do organizowania się i działania razem – zdolności, którą państwo, zdawałoby się, wyeliminowało”. Niewinny klip pokazał, jaką siłę, także mobilizacyjną, może mieć żart. ©

ŻARTY ŻARTAMI, Warszawa, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, wystawa czynna do 11 października br. Kuratorzy: Slavs and Tatars.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 31/2020