PopuLiS

Kto by przypuszczał, że Roman Giertych nie tylko rzuci Andrzejowi Lepperowi koło ratunkowe, ale jeszcze sam wskoczy do wody? Owszem, solidarnych wystąpień obu polityków nie brakowało i wcześniej. Wspólna partia to jednak nowa jakość. Dla Leppera korzyści z jej powstania są oczywiste: staje się dla PiS twardszym orzechem do zgryzienia i ucieka do przodu w obliczu rozłamu, który tli się ponoć w Samoobronie podżegany przez panów Filipka i Maksymiuka.

24.07.2007

Czyta się kilka minut

Zachowanie Giertycha to większa zagadka. Do tej pory minister edukacji znany był z dwóch rodzajów aktywności. Pierwszy polegał na zgłaszaniu oryginalnych, delikatnie mówiąc, propozycji wychowywania i uczenia dzieci; drugi zaś na stałym mediowaniu między PiS a Samoobroną. Tu Giertych odgrywał rolę większą, niż wynikałoby to z sejmowej arytmetyki, a przy okazji potrafił uszczknąć dla siebie równowartość tego, o co Lepper wykłócał się z pianą na ustach.

Sondaże były jednak bezlitosne i zmusiły LPR do poszukiwań rozwiązania gwarantującego miejsce w przyszłym Sejmie. Jakiś czas temu chodziły słuchy, że Liga mogłaby iść do wyborów wraz z PiS. Nie oceniając ideologii obu partii, byłoby to logiczne posunięcie: gdy mamy trzy partie uważające się za prawicowe, jest oczywiste, że przynajmniej o jedną tu za dużo. Wśród amerykańskich republikanów czy angielskich konserwatystów są środowiska, przy których LPR to wielbicie Chomsky'ego i UE. Owszem, Giertych to typ politycznego wodza. Zjednoczenie z PiS oznaczałoby dla niego schowanie ambicji do kieszeni, ale w PiS jest jeszcze kilka indywidualności, które jakoś się godzą na dominację braci Kaczyńskich - ludzi wykształconych, których maniery nie odstają od średniej politycznej. W zamian wybiera bycie ni to prezesem, ni przewodniczącym do spółki z Lepperem, którego obyczaje nie mają wiele wspólnego z tymi, których uczono w domu Giertychów. Związać polityczną przyszłość - nawet najbliższą - z Samoobroną, to także brać odpowiedzialność za ekscesy jej polityków, nie mówiąc już o ich wypowiedziach o seksie i panienkach.

Doraźną korzyścią Giertycha jest zwiększenie pozycji przetargowej względem premiera, o ile ten nie zdecydował jeszcze o rozpadzie koalicji. Ale wszystko opiera się na robionych naprędce sondażach. O rzeczywistej sile LiS za wcześnie mówić, a jeśli nie zyska przychylności Radia Maryja - szansa na sukces wyborczy zmaleje. Czy o. Rydzyk zaryzykuje poparcie partii, która w przyszłym Sejmie może znaleźć się w opozycji? Na co więc liczy Giertych? Jeśli jednak to on słusznie kalkuluje, dominacja PiS na scenie politycznej się kończy. Ale, by sparafrazować jego ulubionego pisarza, nie bądźmy na tyle szalonymi, żeby w Dzisiejszych Czasach co mniemać albo i nie mniemać.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2007