Pontyfikat: rok dwudziesty piąty

Skąd wyrosło to imię, jakie otrzymał dla ludzi?/ dla rodziców, dla rodu, dla stolicy biskupiej/ w Krakowie, (...)?/ dla dwudziestego stulecia?/ To imię. (Karol Wojtyła, Stanisław, 1978).O Abrahamie, (...)/ - Zatrzymaj się - / Ja noszę w sobie twe imię,/ to imię jest znakiem Przymierza,/ które zawarło z tobą Słowo Przedwieczne/ zanim stworzony był świat. (Jan Paweł II, Tryptyk rzymski, 2002).

12.10.2003

Czyta się kilka minut

 /
/

"Tryptyk rzymski"

16 października 1978 r. Karol Wojtyła porzucił pisanie wierszy. Wydawało się, że definitywnie. Zresztą wyraźnie o tym mówił: “Poezja to wielka pani, której trzeba się całkowicie poświęcić". Ale przecież - powiada Marek Skwarnicki, poeta i przyjaciel Jana Pawła II - “papież Wojtyła pozostał poetą", autorem licznych “modlitw, zwłaszcza maryjnych, pasyjnych czy skierowanych do Ducha Świętego, które wyodrębniają się wśród jego homiletyki poetycką urodą językową".

Dlaczego obecnie, po 25 latach, Ojciec Święty zdecydował się napisać poemat i go opublikować? Zdaniem Skwarnickiego, “to, co Papież chciał wyznać właśnie teraz światu i Kościołowi, mogło być - i jest - wyrażone językiem poezji. To nie jest dokument nauczania, to rozmowa z wiernymi...".

Wojtyła od dawna był przekonany o szczególnej wartości poezji w przekazie doświadczenia religijnego. Już w 1951 r., w artykule poświęconym humanizmowi św. Jana od Krzyża pisał: “Poezja niewątpliwie ułatwiła autorowi wiele w tej dziedzinie, która ani w ramach potocznego prozaicznego języka, ani w więzach ściśle naukowej terminologii, nie da się współrzędnie wyrazić". To nie przypadek, że zarówno Jan od Krzyża, jak i Teresa z Avili pisali wiersze...

“Tryptyk rzymski", ogłoszony drukiem na początku Wielkiego Postu 2003 r., to w gruncie rzeczy bardziej medytacja niż poemat. Medytacja o człowieku, który jest zdumieniem (kiedyś Arystoteles mówił, że filozofia zaczyna się od zdziwienia; teraz papież-filozof powiada, że owo zdumienie odróżnia człowieka od reszty świata), o życiu, które jest pielgrzymką i drogą “pod prąd" - w kierunku Źródła, oraz o małżeństwie. Medytacja o przemijaniu, które “ma sens", i o twórczości zakorzenionej w akcie stwórczym.

Przede wszystkim jednak jest to medytacja o Bogu-Stwórcy, którego można poznać “ze wspaniałości stworzeń", a zarazem o Bogu ukrytym i niewypowiedzianym, Innym i Bez-imiennym, “niepodobnym do wszystkiego, co mógł pomyśleć o Nim człowiek". “Kim jest On?" - to pytanie Jan Paweł zadaje w “Tryptyku" trzykrotnie. A kiedy pisze o relacjach łączących poszczególne Osoby Trójcy Świętej oraz o ofierze złożonej przez Syna, wypowiada się jak mistyk.

Jacek Moskwa widział kiedyś, jak Papież, wchodząc do Kaplicy Sykstyńskiej, niebezpiecznie się zachwiał. Wtedy, w 1998 r., w tej nagłej utracie równowagi Moskwa dostrzegł jedynie przejaw złego samopoczucia Ojca Świętego. Dziś, po lekturze “Tryptyku" (a zwłaszcza części zatytułowanej: “Medytacje nad »Księgą Rodzaju« na progu Kaplicy Sykstyńskiej"), publicysta “Rzeczpospolitej" nie jest już tak bardzo pewien, czy tamta interpretacja była prawdziwa. Dopuszcza myśl, że zarówno on, jak i inni ludzie obecni tego dnia w Sykstynie, byli świadkami jakiegoś mistycznego olśnienia, którego doświadczył Jan Paweł.

Tajemnice światła

Osobom, które uważnie śledzą papieski pontyfikat, stosunkowo łatwo skupić się na historii politycznej (udział Ojca Świętego w obaleniu komunizmu i wielu prawicowych reżimów, np. w Ameryce Łacińskiej; postawa wobec wojny w Bośni i Zatoce; obrona praw człowieka; wpływ na jednoczenie się Europy itp.), nauczaniu moralnym (związek wolności z prawdą, obrona życia, sprzeciw wobec legalizacji związków homoseksualnych itp.) czy wydarzeniach, które wstrząsnęły historią Kościoła (wizyta w Izraelu, modlitwa w Asyżu, rachunek sumienia Kościoła itp.). Ale Jan Paweł jest także reformatorem życia duchowego - kimś, kto próbuje ożywić stare praktyki religijne i pokazać, że można przez nie odnaleźć Boga. Nie na darmo zainaugurował wieczystą adorację w Bazylice św. Piotra i ustanowił Niedzielę Miłosierdzia Bożego, a od 25 lat prowadzi wielkopiątkową Drogę krzyżową w Koloseum i procesję eucharystyczną ulicami Rzymu. Nie na darmo siada w Wielki Piątek w konfesjonale i co miesiąc - w pierwszą sobotę - osobiście przewodniczy nabożeństwu różańcowemu, transmitowanemu na cały świat przez Radio Watykańskie.

Różaniec - 150 “Zdrowaś Maryjo", podzielone na “dziesiątki", z których każdą rozpoczyna “Ojcze nasz", a kończy “Chwała Ojcu" - wyraźnie nawiązuje do Psałterza, w którym jest 150 psalmów. Po prostu: “psałterz Maryjny". Z tej perspektywy jakakolwiek próba jego “reformy" (tj. powiększenia liczby “zdrowasiek") wydawała się niemożliwa. Ale przecież Różaniec to także rozważanie tajemnic opisanych w Ewangelii i Tradycji Kościoła: zwiastowania, narodzenia Jezusa i Jego dzieciństwa (tajemnice radosne), męki i śmierci (tajemnice bolesne) oraz zmartwychwstania, zesłania Ducha Świętego i wniebowzięcia Maryi (tajemnice chwalebne). Już na pierwszy rzut oka widać tu dziwną lukę: zaraz po “Znalezieniu w świątyni" następuje... “Modlitwa w Ogrójcu". A gdzie całe dorosłe życie Jezusa, gdy głosił Dobrą Nowinę o Królestwie, czynił cuda i pozostawił światu dar Eucharystii?

Jan Paweł II, dla którego Różaniec jest “kontemplowaniem oblicza Chrystusa", postanowił to zmienić tak, aby modlitwę tę w “pełniejszy sposób można było nazwać streszczeniem Ewangelii". W liście apostolskim “Rosarium Virginis Mariae", ogłoszonym w rocznicę wyboru na stolicę św. Piotra (16 października 2002 r.), zaproponował Kościołowi uzupełnienie Różańca o pięć nowych tajemnic - “tajemnic światła" (chrzest Jezusa w Jordanie, objawienie siebie na weselu w Kanie Galilejskiej, głoszenie Królestwa i wzywanie do nawrócenia, przemienienie na górze Tabor oraz ustanowienie Eucharystii).

Papież bardzo lubi modlitwę różańcową. Co więcej, jest ona dla niego “drabiną do nieba" oraz “łańcuchem łączącym nas z Bogiem" - i innymi ludźmi. Albowiem Różaniec “pulsuje życiem ludzkim", problemami drugiego człowieka i całego świata. Gdy go odmawiamy - dziś, “na początku tysiąclecia, które rozpoczęło się przejmującymi grozą scenami zamachu z 11 września i w którym pojawiają się codziennie w tylu częściach świata nowe obrazy krwi i przemocy" - błagamy o “interwencję z Wysoka" i jednocześnie rodzi się w nas zobowiązanie do naśladowania Jezusa.

Dwudziesty piąty rok pontyfikatu Jan Paweł II ogłosił Rokiem Różańca. (Kulminacyjnym momentem będzie papieska wizyta w sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Pompejach, 7 października).

Dokumenty

W Wielki Czwartek 2003 r. - zamiast tradycyjnego listu do kapłanów - Papież ogłosił nową encyklikę: “Ecclesia de Eucharistia".

Kiedy Jan Paweł II podczas Mszy podnosi hostię i kielich (albo gdy trzyma monstrancję), przypomina... człowieka zakochanego, wpatrzonego w obiekt swej miłości. Nowa encyklika, czytana z tej perspektywy, jest niczym list miłosny i osobiste świadectwo, że “Kościół żyje dzięki Eucharystii". A “jeśli wobec tej tajemnicy rozum doświadcza własnych ograniczeń, to serce (...) dobrze wie, jaką przyjąć postawę, zatapiając się w adoracji i miłości bez granic".

W roku swego papieskiego jubileuszu Biskup Rzymu pisze o odprawianych przez siebie Mszach: w kościołach i “na górskich szlakach, nad jeziorami i na brzegach morskich; na ołtarzach zbudowanych na stadionach, na placach miast... Ta różnorodna sceneria moich Mszy świętych sprawia, iż doświadczam bardzo mocno uniwersalnego - można wręcz powiedzieć: kosmicznego - charakteru celebracji eucharystycznej. Tak, kosmicznego!", gdyż “jest ona wciąż sprawowana na ołtarzu świata. Jednoczy niebo z ziemią. Zawiera w sobie i przenika całe stworzenie". “Od ponad pół wieku (...) mój wzrok spoczywa każdego dnia na białej hostii i kielichu, w których czas i przestrzeń jakby »skupiają się«, a dramat Golgoty powtarza się na żywo, ujawniając swoją tajemniczą »teraźniejszość«". Papież mówi też o adoracji: “Pięknie jest zatrzymać się z Nim i jak umiłowany uczeń oprzeć głowę na Jego piersi, poczuć dotknięcie nieskończoną miłością Jego Serca". I dalej: “Ileż to razy przeżywałem to doświadczenie i otrzymałem dzięki niemu siłę, pociechę i wsparcie".

Eucharystia, której ustanowienie poprzedziło umycie nóg apostołom, nie jest sakramentem dla pięknoduchów. Wstrząsająco brzmi zamieszczony w tym dokumencie cytat ze św. Jana Chryzostoma: “Pragniesz czcić ciało Chrystusa? Nie lekceważ go, gdy jest nagie. Nie oddawaj mu czci tu, w świątyni, suknem z jedwabiu, aby lekceważyć je potem na zewnątrz, gdzie doświadcza zimna i nagości".

“Ecclesia de Eucharystia" ma jednak także wyraźny wymiar dyscyplinarny, rozprasza wątpliwości i przestrzega przed nadużyciami, bo “Eucharystia jest zbyt wielkim darem, ażeby można było tolerować dwuznaczności i umniejszenia" (za słowami wkrótce poszły konkretne decyzje: ordynariusz Trewiru zasuspendował księdza, który odprawił nabożeństwo ekumeniczne połączone z interkomunią). Ale to chyba nie dyscyplina jest w tym tekście najważniejsza. Najważniejsza jest wiara: że w chlebie i winie “wędruje z nami - jako nasza moc i nasz wiatyk - Chrystus".

Adhortacja “Ecclesia in Europa" (“o Jezusie Chrystusie, który żyje w Kościele jako źródło nadziei dla Europy") jest owocem Synodu Biskupów z 1999 r. Autor tego dokumentu staje się tu głosicielem nadziei dla Europy, choć wszystko zdaje się świadczyć przeciwko niej: kryzys instytucji małżeństwa, spadek liczby urodzin, rosnąca akceptacja dla aborcji i eutanazji, relatywizm moralny, nacjonalizm i ksenofobia, egoizm i kryzys kultury, sprawiającej wrażenie “milczącej apostazji człowieka sytego, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał". “Wiele osób wydaje się zdezorientowanych, niepewnych, bez nadziei, a i niemało chrześcijan podziela te uczucia". A jednak - powiada Jan Paweł II - są również znaki nadziei, “oznaki wpływu Ewangelii na życie społeczne". Kościół powinien je wspierać. W jaki sposób? Głosząc Jezusa, “źródło nadziei, która nie zawodzi". Takie też powinno być życie chrześcijan: żeby przeświecał przez nich Chrystus.

Adhortacja mówi również o jednoczeniu się Europy i potrzebie “ożywienia jej chrześcijańskich korzeni". A fundamentem Europy jest Ewangelia - “znak nowego początku, zaproszenie dla wszystkich, wierzących i niewierzących, do wytyczania nowych dróg, które prowadzą do »Europy ducha« i do uczynienia z niej prawdziwego »wspólnego domu«".

W tym roku ukazały się też dwa ważne dokumenty Kongregacji Nauki Wiary: “Nota doktrynalna dotycząca pewnych kwestii związanych z udziałem i postawą katolików w życiu politycznym" oraz “Uwagi dotyczące projektów legalizacji prawnej związków między osobami homoseksualnymi". Natomiast Papieska Rada Kultury i Papieska Rada ds. Dialogu Międzyreligijnego wspólnie ogłosiły dokument pt. “Jezus Chrystus dawcą wody żywej. Chrześcijańska refleksja na temat New Age".

Podróże

To był rok pielgrzymek do Europy. Najpierw Jan Paweł II pojechał do Hiszpanii (3-4 maja 2003) - kraju tradycyjnie katolickiego, który przeżywa właśnie gwałtowną sekularyzację (w 1998 r. do katolicyzmu przyznawało się 85 proc. Hiszpanów, cztery lata później - 80 proc.; jedynie co piąty katolik regularnie uczestniczy w niedzielnej Mszy). Biskup Rzymu mówił tu przede wszystkim o konieczności istnienia w człowieku życia wewnętrznego i potrzebie składania świadectwa. “Hiszpanio, pomna swego odważnego dzieła ewangelizacji, bądź także i dzisiaj świadkiem Jezusa Chrystusa zmartwychwstałego!" - wołał, ogłaszając pięcioro nowych hiszpańskich świętych (wszyscy żyli w XX w.).

Przemawiając do młodzieży, która licznie (ok. 700 tys.) przybyła na to spotkanie, Papież wyraził nadzieję, że młodzi Hiszpanie “przyczynią się do realizacji wielkiego marzenia: narodzin nowej Europy ducha. Europy wiernej swym chrześcijańskim korzeniom, nie zamykającej się w sobie, lecz otwartej na dialog i współpracę z innymi narodami świata. Europy świadomej tego, że została powołana, aby być dla świata latarnią cywilizacji i impulsem do rozwoju".

Jan Paweł wzywał Hiszpanię do dawania świadectwa, ale i sam je składał: “Ile lat ma papież? Prawie 83! 83-letni młodzieniec! Patrząc wstecz (...), mogę was zapewnić, że warto oddać się sprawie Chrystusa i z miłości do Niego poświęcić się służbie człowiekowi. Warto oddać życie dla Ewangelii i dla braci".

Miesiąc później (5-9 czerwca 2003) Ojciec Święty pielgrzymował do Chorwacji - i była to setna, jubileuszowa podróż zagraniczna Jana Pawła II. Podróż słowiańska.

Jeden z najważniejszych momentów stanowiło spotkanie z delegatem Serbskiej Cerkwi Prawosławnej metropolitą Jovanem, który wziął udział we Mszy w Osijeku. Było to wydarzenie na tyle znaczące, że dziennikarze zaczęli się zastanawiać nad możliwością przyszłorocznej podróży Papieża do Serbii. Co więcej, scenariusza takiego nie wykluczył Joaquín Navarro-Valls.

Jan Paweł przyjechał do Chorwacji już po raz trzeci. Celem tegorocznej pielgrzymki było - jak poprzednio - gojenie narodowych ran. Ale Papież, składając hołd męczennikom wojny na Bałkanach - a także wszystkim chorwackim kobietom, “które już do końca życia będą cierpieć z powodu straty kogoś bliskiego" - nie koncentrował się na przeszłości. Mówił też o teraźniejszości i przyszłości: o szczególnym powołaniu kobiety, której Bóg powierzył stworzenie i która powinna patrzeć na drugiego “oczami serca"; o rodzinie - “jednym z najcenniejszych dóbr ludzkości"; o pojednaniu wszystkich mieszkańców tej ziemi i społecznej solidarności. A także o Europie - Jan Paweł II wyraził nadzieję, że Chorwacja stanie się “częścią wielkiej rodziny ludów Europy również z punktu widzenia politycznego i ekonomicznego" i że znajdzie miejsce w strukturach Unii Europejskiej.

A potem przyszła kolejna - bardzo krótka - podróż na Bałkany: do Bośni-Hercegowiny (22 czerwca 2003). Ojciec Święty odwiedził tu zaledwie jedną miejscowość - Banja Lukę (oblicza się, że na terenie położonym wokół tego miasta podczas wojny na Bałkanach zginęło 300 tys. osób, a ponad milion musiało opuścić swoje domy).

Jan Paweł przyjechał do Bośni z orędziem przebaczenia i pojednania: “Z tego miasta, naznaczonego w ciągu dziejów ogromem cierpienia i krwi - mówił - błagam wszechmogącego Pana, by okazał miłosierdzie za winy popełnione przeciwko człowiekowi, jego godności i jego wolności, również przez synów Kościoła katolickiego, i natchnął wszystkich pragnieniem prawdziwego przebaczenia". Papież wypowiedział te słowa nieopodal franciszkańskiego klasztoru, którego mieszkańcy w latach 40. współpracowali z ustaszami i mogli być zamieszani w masakry prawosławnych Serbów.

Papieska podróż na Słowację (11-14 września 2003) upłynęła pod znakiem krzyża. Jej kulminacyjnym momentem była przecież Msza odprawiana w Bratysławie w uroczystość Podwyższenia Krzyża Świętego (warto przy tym pamiętać, że główną patronką Słowacji jest Matka Boska Bolesna). Jan Paweł mówił tu o krzyżu - znaku “nieskończonej miłości Boga", beatyfikował dwoje męczenników czasów komunistycznych (greckokatolickiego biskupa Vasila Hopko, zmarłego w 1976 r., i s. Zdenkę Schelingovą) i - sam korzystając z fotela na kółkach - często spotykał się z chorymi. Media rozpisywały się zwłaszcza o trójce dzieci: rozdzielonych siostrach syjamskich, które podarowały Ojcu Świętemu swoje lalki, oraz 12-letniej dziewczynce, cudownie uzdrowionej z białaczki (rok wcześniej jej ojciec prosił Jana Pawła o modlitwę w intencji córki).

Podczas tej pielgrzymki wyraźnie cierpiący był jednak także sam Papież: wyglądał na bardzo zmęczonego, pozwalał, aby czytano za niego teksty homilii i przemówień; w trnawskiej katedrze na chwilę przerwano nawet nabożeństwo, co natychmiast stało się przedmiotem spekulacji mediów. Niektórzy urzędnicy watykańscy starali się to zbagatelizować, jakby nie rozumiejąc, że w 2003 r. Jan Paweł sam staje się ikoną Ukrzyżowanego.

Nie doszły w tym roku do skutku podróże: na Filipiny (w styczniu 2003) i do Mongolii (w sierpniu 2003). W drodze do Ułan Bator Papież zamierzał zatrzymać się w Kazaniu, na terenie Rosji, żeby przekazać tamtejszemu Kościołowi prawosławnemu ikonę Matki Boskiej Kazańskiej.

Słowa, gesty, wydarzenia

W 2003 roku przypadała 40. rocznica publikacji encykliki Jana XXIII “Pacem in terris". Z tej okazji tegoroczne orędzie Jana Pawła II na Światowy Dzień Pokoju nosiło tytuł: “Encyklika »Pacem in terris« - nieustanne zobowiązanie". Ogłaszając je, Jan Paweł II pamiętał zapewne, że żarliwy apel o pokój, sformułowany przez jego poprzednika, błogosławionego Papieża Jana, powstawał w kontekście konfliktu kubańskiego grożącego wybuchem wojny nuklearnej. W tle orędzia papieża Jana Pawła krył się konflikt w Zatoce Perskiej i przygotowania państw sprzymierzonych do wojny z Irakiem.

Przeciwko tej wojnie Biskup Rzymu zaangażował cały swój autorytet. “Nie wolno uciekać się do wojny - mówił. - Ona nigdy nie jest czymś nieuchronnym; zawsze jest porażką ludzkości". Jan Paweł wyraźnie nie zgadzał się z tymi myślicielami, którzy - przy okazji konfliktu w Husajnem - proponowali zastosowanie teorii “wojny sprawiedliwej". Albowiem wojnę można “usprawiedliwić" “jedynie w sytuacji ostatecznej (jeśli zachowa się przy tym ściśle określone warunki i weźmie pod uwagę jej konsekwencje dla ludności cywilnej)", a o takiej “ostateczności", zdaniem Ojca Świętego, nie można było w tym przypadku mówić. Tu mielibyśmy raczej do czynienia z “wojną prewencyjną", a taka wojna - twierdzi abp Renato Martino, przewodniczący Papieskiej Rady “Iustitia et Pax" - “jest wojną agresywną i bez wątpienia nie mieści się w pojęciu wojny sprawiedliwej, która z natury jest wojną obronną".

Stanowisko Stolicy Apostolskiej przedstawił światu abp Migliore, który przemawiał na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ: “Użycie siły byłoby niewłaściwe ze względu na istniejącą możliwość wykorzystania całego bogactwa środków pokojowych przewidzianych w prawie międzynarodowym. Obok poważnych konsekwencji dla ludności cywilnej (...) wojna może wzmóc napięcia i konflikty między narodami i kulturami" (zwłaszcza między cywilizacją chrześcijańską a islamem).

Zanim wybuchła wojna w Iraku, Jan Paweł skierował tam swego specjalnego wysłannika kard. Rogera Etchegaraya; przekazał on Husajnowi list od Papieża, domagający się od irackiego prezydenta bezwzględnego podporządkowania się rezolucjom ONZ. Ojciec Święty napisał również list do prezydenta USA George’a W. Busha, a w ciągu jednego tylko miesiąca (od 7 lutego do 4 marca) spotkał się z wieloma politykami, z którymi rozmawiał o sytuacji na Bliskim Wschodzie. Jan Paweł II przyjął wówczas na audiencjach: ministra spraw zagranicznych RFN Joschkę Fischera, wiecepremiera Iraku Tarika Aziza, sekretarza generalnego ONZ Kofi Annana, premiera Wielkiej Brytanii Tony’ego Blaira, premiera Hiszpanii José Marię Aznara, wiceprzewodniczącego irańskiego parlamentu Rezę Chatamiego, premiera Włoch Silvio Berlusconiego (warto pamiętać, że w tym roku Papież spotykał się także z sekretarzem stanu USA Colinem Powellem, prezydentem Izraela Mosze Kacawem, prezydentem RP Aleksandrem Kwaśniewskim i premierem RP Leszkiem Millerem).

Biskup Rzymu nie ustawał w modlitwie o pokój - i o taką modlitwę prosił cały Kościół. Zwłaszcza w Środę Popielcową, którą ogłosił dniem modlitwy i postu w intencji pokoju. W wygłoszonej wówczas homilii naszkicował warunki, które musi spełnić wspólnota międzynarodowa i cała ludzkość. “Nie będzie pokoju na ziemi - mówił - dopóki będą istniały ucisk narodów, niesprawiedliwość społeczna i brak równowagi gospodarczej utrzymujące się aż do tej pory. Lecz aby mogły nastąpić wielkie, pożądane zmiany strukturalne, nie wystarczą inicjatywy i interwencje zewnętrzne. Potrzebne jest przede wszystkim powszechne nawrócenie serc do miłości".

20 marca 2003 r. rozpoczęła się wojna w Iraku. “Stolica Apostolska z bólem przyjęła tę wiadomość - oświadczył Joaquín Navarro-Valls. - Z jednej strony ubolewa ona nad tym, iż rząd iracki nie podporządkował się rezolucjom ONZ ani apelowi samego Papieża, który prosił o rozbrojenie, z drugiej natomiast, że przerwano drogę rokowań zgodnych z prawem międzynarodowym". A Biskup Rzymu pogrążył się w modlitwie i zapewnił, że jest blisko “tych wszystkich, którzy cierpią".

Wojna w Iraku ujawniła ogromną samotność Jana Pawła II, oskarżanego o naiwność i pacyfizm. Samotność proroka, który jest gotów przeciwstawić się zarówno Husajnowi (dyktator), jak i Bushowi (demokratycznie wybrany prezydent), kiedy obaj odwołują się do argumentacji religijnej. A przecież - jak przypominają najbliżsi współpracownicy Papieża - Bóg nie jest Bogiem wojny, lecz pokoju, Ojciec Święty zaś już nieraz udowodnił, że nie jest pacyfistą (to znaczy kimś, kto chce pokoju za wszelką cenę). Jest raczej uczniem Gandhiego - człowiekiem, który niesie pokój.

Na wieść o procesach kubańskich dysydentów Jan Paweł II skierował osobisty list do Fidela Castro. Z okazji 60. rocznicy tragicznych wydarzeń na Wołyniu Papież zaapelował o pojednanie polsko-ukraińskie.

To był rok prawdziwie europejski: poświęcona Staremu Kontynentowi adhortacja apostolska, pielgrzymki do czterech państw europejskich i wyraźne poparcie dla procesu rozszerzenia UE. Proeuropejskie stanowisko Jana Pawła szczególnie mocno zabrzmiało w mowie do Polaków, wygłoszonej kilka tygodni przed referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii: “Wiem, że wielu jest przeciwników integracji. Doceniam ich troskę o zachowanie kulturalnej i religijnej tożsamości naszego narodu. Podzielam też ich niepokoje związane z gospodarczym układem sił (...). Muszę jednak podkreślić raz jeszcze, że Polska zawsze stanowiła ważną część Europy i dziś nie może wyłączać się z tej wspólnoty (...). Wejście w struktury Unii Europejskiej, na równych prawach z innymi państwami, jest dla naszego narodu i bratnich narodów słowiańskich wyrazem jakiejś dziejowej sprawiedliwości, a z drugiej strony może stanowić ubogacenie Europy. Europa potrzebuje Polski. Kościół w Europie potrzebuje świadectwa wiary Polaków. Polska potrzebuje Europy. Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej...".

O Europie Papież mówił też w listopadzie 2002 r. na forum włoskiego parlamentu (była to pierwsza w dziejach wizyta biskupa Rzymu w parlamencie Republiki Włoskiej). Jan Paweł wskazywał fundamenty cywilizacji, przypominał o tym, czym jest polityka - troską o dobro wspólne, apelował o poszanowanie praw człowieka. I roztaczał chrześcijańską wizję jedności Starego Kontynentu: “Jeśli jedność Europy ma być trwała i stabilna, należy dołożyć starań, aby była oparta na podstawach etycznych, które niegdyś stanowiły jej fundament, a zarazem otwarta na bogactwo i różnorodność kultur i tradycji poszczególnych narodów. (...) Europo, na początku nowego tysiąclecia na nowo otwórz drzwi Chrystusowi!".

Przedstawiciele Stolicy Apostolskiej wielokrotnie zabierali głos w sporze na temat konstytucji zjednoczonej Europy (spierano się m.in. na temat invocatio Dei oraz o to, czy należy wymieniać chrześcijaństwo jako fundament, na którym opiera się cywilizacja europejska). Najdobitniej chyba brzmiał głos Jana Pawła: “Istnieje potrzeba, aby Europa przypomniała sobie swoją chrześcijańską tożsamość. (...) Ducha Europie musi nadawać Chrystus!".

W Rzymie po raz pierwszy odbył się Europejski Dzień Akademicki, zorganizowany przez Radę Konferencji Episkopatów Europy. Jego uczestnicy modlili się razem z Papieżem w intencji Starego Kontynentu. W trakcie spotkania łączono się za pomocą satelity z wieloma ośrodkami uniwersyteckimi Europy, m.in. z Krakowem (kolegiata św. Anny). “Ta telewizja to wspaniała instytucja" - powiedział potem Ojciec Święty. I była to spontaniczna pochwała współczesnej techniki, która może służyć ewangelizacji.

Jan Paweł II skwapliwie korzysta z pomocy, którą oferują mu środki przekazu. W styczniu 2003 r. w Manili, na Filipinach, odbywało się Światowe Spotkanie Rodzin. Papież tym razem nie zdecydował się na tak daleką i męczącą podróż, niemniej w Spotkaniu Rodzin uczestniczył - właśnie za pośrednictwem telewizji satelitarnej. Już tylko na marginesie dodajmy, że w homilii skierowanej do uczestników tego spotkania Biskup Rzymu nazwał rodzinę “dobrą nowiną dla trzeciego tysiąclecia".

W tym roku Ojciec Święty zaczął zapraszać rzymskie parafie (szczególnie te, których nie zdołał, jak dotąd, odwiedzić) do Watykanu, na specjalne spotkania organizowane w Auli Pawła VI.

Jan Paweł II przyjął na audiencji m.in.: przewodniczącego Konwentu Europejskiego Valéry’ego Giscarda d’Estaing, Michaiła Gorbaczowa, Lecha Wałęsę oraz głównego rabina Rzymu Riccarda di Segni. Ta ostatnia wizyta odbyła się tuż przed udostępnieniem dokumentów Tajnego Archiwum Watykańskiego dotyczących stosunków pomiędzy Stolicą Apostolską a Niemcami w latach 1922-1933 (wśród dokumentów, które dzięki temu ujrzały światło dzienne, był list Edyty Stein do Piusa XI. Przyszła święta informowała papieża o prześladowaniu Żydów i prosiła go o interwencję. “Czy ubóstwienie rasy - pisała - nie jest jawną herezją? Czy eksterminacja żydowskiej krwi nie jest obelgą dla przenajświętszego człowieczeństwa naszego Odkupiciela, Najświętszej Dziewicy i Apostołów?").

Na zaproszenie Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan odbyło się w Watykanie katolicko-prawosławne sympozjum na temat prymatu biskupa Rzymu. Była to teologiczna odpowiedź na zaproszenie do dyskusji, po raz pierwszy sformułowane przez Papieża w encyklice “Ut unum sint".

29 czerwca, podczas uroczystości świętych Piotra i Pawła, wierni zebrani w bazylice watykańskiej (oraz delegaci Patriarchatu Ekumenicznego) usłyszeli ważną deklarację: “Jako biskup Rzymu i następca Piotra ponawiam całkowitą gotowość do oddania mojej osoby na służbę komunii wszystkich uczniów Chrystusa".

Tegoroczne wakacje w Castel Gandolfo Papież postanowił poświęcić pracy nad książką “o swym duszpasterskim i ludzkim doświadczeniu" biskupim (ma to być rodzaj autobiografii - opowieść o czasach, gdy był biskupem krakowskim).

Rekolekcje wielkopostne dla Kurii Rzymskiej głosił w tym roku abp Angelo Comastri z Loreto. Nie do końca wiadomo, kogo te kazania bardziej poruszyły: Jana Pawła czy jego rekolekcjonistę? Wyjeżdżając z Watykanu, abp Comastri powiedział: “Najpiękniejszym widokiem, jaki zabieram ze sobą do Loreto, jest widok modlącego się Papieża".

Kanonizacje, beatyfikacje, personalia

W dzień swoich urodzin Jan Paweł II dokonał kanonizacji dwojga Polaków: m. Urszuli Ledóchowskiej (zm. 1939 r.) i bp. Józefa Sebastiana Pelczara (zm. 1924 r.). Ta kanonizacja stanowiła dlań, w pewnym sensie, prezent urodzinowy, zwłaszcza że z nowymi świętymi łączyła go szczególna więź. Biskup Pelczar był niegdyś profesorem, a nawet rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, założył zgromadzenie sióstr sercanek, które prowadziły w Krakowie sekretariat kard. Wojtyły, a po 16 października 1978 r. znalazły się także w Pałacu Apostolskim. Z kolei matka Ledóchowska, wybitna wychowawczyni i opiekunka potrzebujących, “apostołka nowej ewangelizacji", założyła zgromadzenie sióstr urszulanek, u których kard. Wojtyła zatrzymywał się w Zakopanem i Warszawie (to właśnie w kaplicy urszulanek w Warszawie w 1958 r. dziękował Bogu za to, że papież Pius XII mianował go biskupem; stąd też dwadzieścia lat później, w październiku 1978 r., odjeżdżał do Rzymu na konklawe).

Oboje polscy święci - mówił Jan Paweł II - żyli Eucharystią. Z tego punktu widzenia ta majowa kanonizacja to jakby dalszy ciąg encykliki “Ecclesia de Eucharistia". “Kochajcie Jezusa w tabernakulum - wzywał Biskup Rzymu, cytując św. Urszulę Ledóchowską. - Tam Jezus, a Jezusa trzeba nam kochać tak gorąco, tak serdecznie. Jeśli nie umiemy kochać, to przynajmniej pragnijmy kochać - kochać coraz więcej".

Kanonizacja m. Urszuli Ledóchowskiej i bp. Józefa Pelczara odbyła się w obecności 20 tys. Polaków, którzy - na czele z prezydentem RP - przybyli do Rzymu, aby (już w maju!) świętować 25-lecie pontyfikatu Jana Pawła II.

Wśród osób wyniesionych w tym roku na ołtarze był m.in. ks. Giacomo Alberione (zm. 1971 r.), włoski dziennikarz i wydawca, apostoł mediów, założyciel Rodziny Paulińskiej, uczestnik II Soboru Watykańskiego; a także kilkoro świeckich: dwaj młodzi katechiści z Ugandy - Daudi Okelo (zm. 1918 r., w wieku 16 lat) i Jildo Irwa (zm. 1918 r., w wieku 12 lat), męczennicy, którzy “woleli wybrać śmierć, niż zaniechać pracy katechetycznej"; Ivan Merz (zm. 1929 r.), 32-letni Chorwat z Banja Luki, wykładowca uniwersytetu, działacz Akcji Katolickiej; oraz László Batthyány-Strattmann (zm. 1931 r.), węgierski arystokrata, ojciec 13 dzieci, lekarz bezpłatnie leczący biednych.

W roku, w którym opublikowano adhortację poświęconą Europie, na szczególną uwagę zasługuje beatyfikacja o. Marco d’Aviano (XVII w.), kapucyna, doradcy i kapelana wielu europejskich monarchów (był również gościem króla Jana III Sobieskiego), świadka i uczestnika obrony Wiednia (ze względu na to, że Marco d’Aviano w 1683 r. pod Wiedniem zagrzewał wojska chrześcijańskie do walki z muzułmanami, Plac św. Piotra był w dniu jego beatyfikacji strzeżony o wiele dokładniej niż zwykle). Przy okazji tej uroczystości Ojciec Święty powiedział: “Kontynentowi europejskiemu, który otwiera się na nowe perspektywy współpracy, bł. Marek z Aviano przypomina, że jego jedność będzie trwalsza, jeżeli będzie wyrastać ze wspólnych korzeni chrześcijańskich".

O zapowiedzi zwołania konsystorza i powołania nowych kardynałów mówiono wprawdzie od dawna, ale spodziewano się jej dopiero za kilka miesięcy. Decyzja, by uczynić to już teraz (konsystorz odbędzie się 21 października), wzbudziła zaniepokojenie, zwłaszcza że kilka dni wcześniej Papież odwołał swój udział w cotygodniowej audiencji generalnej. Wygląda to, jak gdyby Jan Paweł się spieszył...

W niedzielę, 28 września, Biskup Rzymu ogłosił, że kapelusze kardynalskie otrzyma wkrótce 30 duchownych, a jeden zostanie mianowany kardynałem in pectore (w tajemnicy, w sercu). Wśród nowych kardynałów są przedstawiciele wszystkich kontynentów, w tym siedmiu pracowników Kurii Rzymskiej (m.in. watykański “minister spraw zagranicznych" abp Tauran), a także abp Pell z Sydney (jeszcze niedawno niesłusznie oskarżony o molestowanie seksualne osoby nieletniej) i abp Pham Minh Man z Ho Chi Minh (przeciwko tej nominacji zaprotestowały wietnamskie władze). Kardynałami zostaną też czterej księża, nie mający dziś święceń biskupich, ale “szczególnie zasłużeni dla Kościoła", m.in.: o. Georges Cottier, Szwajcar, teolog Domu Papieskiego, który przygotowywał jubileuszowe wyznanie win Kościoła; ks. Tomas Špidlik, Czech, znawca rosyjskiej myśli religijnej; oraz ks. Stanisław Nagy, Polak, emerytowany profesor KUL, bliski przyjaciel Papieża.

Nazajutrz Jan Paweł II - jakby chcąc definitywnie uciąć plotki, że kardynałem in pectore jest... bp Stanisław Dziwisz - obdarzył swojego sekretarza (i dwóch innych bliskich współpracowników) godnością arcybiskupa.

Papież przyjął rezygnację kard. Bernarda Lawa, arcybiskupa Bostonu, oskarżanego o ukrywanie przestępstw księży-pedofilów. Jego następcą został abp Sean Patrick O’Malley, kapucyn (w dwóch diecezjach, którymi kierował do tej pory, O’Malley natychmiast odsuwał podejrzanych o pedofilię od pracy duszpasterskiej i opiekował się poszkodowanymi).

Prof. Letizia Ermini jest pierwszą kobietą, która stanęła na czele instytucji watykańskiej: Papież mianował ją przewodniczącą Rzymskiej Akademii Archeologii.

Nagrodę im. Pawła VI otrzymał z rąk Papieża Paul Ricoeur, jeden z najwybitniejszych filozofów współczesnych.

Pontyfikat Jana Pawła II jest czwartym pod względem długości w dwutysiącletnich dziejach Kościoła. Poza św. Piotrem na rzymskiej stolicy najdłużej zasiadali: Pius IX (31 lat i 7 miesięcy) oraz Leon XIII (25 lat i 5 miesięcy).

"Tryptyk rzymski", ogłoszony w dwudziestym piątym roku pontyfikatu, jest również medytacją Jana Pawła o sobie samym. Ten osobisty wątek najmocniej dochodzi do głosu w części, w której Papież pisze o przyszłym konklawe:

"Tak było w sierpniu, a potem w październiku

pamiętnego roku dwóch konklawe,

i tak będzie znów, gdy zajdzie potrzeba,

po mojej śmierci.

(...)

Ty, który wszystko przenikasz - wskaż!

On wskaże...".

Kilka miesięcy po publicznej prezentacji “Tryptyku rzymskiego", Ojciec Święty obchodził urodziny. Podczas specjalnej audiencji dla Polaków powiedział: “Stale bliższy jest dzień, kiedy trzeba będzie stanąć przed Bogiem z całym tym życiem - i z okresem wadowickim, i z okresem krakowskim, i z okresem rzymskim - i zdać sprawę z włodarstwa swego. Ufam Miłosierdziu Bożemu i opiece Matki Najświętszej na co dzień, a zwłaszcza na ten dzień, kiedy się wszystko ma wypełnić na świecie, wobec świata i przed Bogiem".

Jan Paweł napisał kiedyś w liście do o. Leona Knabita, benedyktyna: “Czuję się mały w rękach wielkiego Boga". “Papież bardzo mi pomógł - komentował później te słowa Ojciec Leon. - Człowiek chciałby czasem nie wiadomo czego. Ale kiedy wybiera Boga, staje się mały. I tego małego Bóg nosi na rękach jak dziecko".

Janusz Poniewierski jest redaktorem miesięcznika “Znak". Właśnie ukazuje się jego książka “Pontyfikat. 25 lat", o której na str. 16 pisze Józefa Hennelowa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2003