Pojednanie w praktyce

Choć zostawiła w Europie Wschodniej więcej pieniędzy niż niejedna dbająca o autoreklamę zachodnia instytucja, jej nazwa rzadko pojawia się publicznie. Bilans niemieckiej fundacji "Renovabis" to 500 mln euro, wydanych w ciągu 17 lat istnienia.

13.07.2010

Czyta się kilka minut

Był rok 2000, gdy Kościół katolicki w Niemczech postanowił wypłacić zadośćuczynienie żyjącym jeszcze ludziom, którzy podczas II wojny światowej pracowali przymusowo w jego instytucjach, np. w klasztornych gospodarstwach. Decyzja zapadła na fali trwającej w Niemczech debaty o odszkodowaniach dla ofiar III Rzeszy. Biskupi przeznaczyli 5 mln marek dla ofiar (pieniędzmi zarządzał "Caritas"), a kolejne 5 mln przekazali Fundacji "Renovabis" z Freising koło Monachium - aby wspierała projekty służące zachowaniu pamięci historycznej. Przewodniczący Episkopatu, kard. Karl Lehmann, nazwał to "gestem przeprosin i pojednania".

Wybrano "Renovabis", gdyż istniejąca wówczas od siedmiu lat fundacja miała najlepsze rozeznanie w Europie Wschodniej. W kolejnych latach "Renovabis" wspierała więc wystawy czy publikacje, a zwłaszcza np. spotkania młodzieży z byłymi więźniami kacetów czy opiekę nad tymi wiekowymi już ludźmi z Polski i innych krajów.

Amerykańska maksyma głosi: "Rób dobrze i chwal się tym". W ciągu 17 lat istnienia "Renovabis" wydała prawie 500 mln euro na wspieranie najrozmaitszych projektów (w liczbie prawie 17 tys.) w 29 krajach Europy Środkowej, Wschodniej i na Bałkanach - od parafialnych kuchni dla ubogich na Białorusi, przez ośrodki dla trudnej młodzieży w Polsce, po finansowanie protez dla ofiar min w Bośni albo organizacji walczących tam z handlem kobietami.

Ale choć to kwota ogromna - większa niż fundusze wydatkowane przez niejedną znaną zachodnią fundację, tyle że dbającą o autopromocję - "Renovabis" nie zabiegała o rozgłos. Jej nazwa rzadko pojawia się publicznie.

Pomoc dla samopomocy

Początki były skromne. W 1993 r. niemiecki Episkopat powołał "Renovabis - Akcję solidarności niemieckich katolików z braćmi i siostrami z Europy Środkowej i Wschodniej". Cel: udzielanie "pomocy dla samopomocy" w krajach postkomunistycznych. Pomoc miała dotyczyć, jak mówił pierwszy szef fundacji jezuita Eugen Hillengass, nie tylko Kościołów i nie tylko odbudowy materialnej, ale też poszukiwania "nowej orientacji duchowej" w warunkach wolności. Nazwę zaczerpnięto z Psalmu 104: "Renovabis faciem terrae" ("I odnawiasz oblicze ziemi").

W pierwszym roku działalności "Renovabis" wsparła 142 projekty, wydając 13 mln marek. W 1998 r. - już 1147 inicjatyw ze wszystkich krajów Europy Środkowej i Wschodniej oraz z azjatyckiej części byłego ZSRR, na sumę 69 mln marek (wtedy równowartość 150 mln złotych).

Przedstawiając wówczas bilans roku 1998, o. Hillengass podkreślał, że aż jedna trzecia tych pieniędzy pochodziła z darowizn - od, mówiąc kolokwialnie, zwykłych Niemców. Pozostałe dwie trzecie podarowały niemieckie diecezje, głównie z tzw. podatku kościelnego. Czyli pośrednio również były to pieniądze od ludzi.

Krajem, który otrzymywał od "Renovabis" największe wsparcie, była Polska (do dziś łącznie 53 mln euro). Z czasem z tendencją malejącą: integracja z Zachodem sprawiła, że Polska z biegiem lat postrzegana była (i jest) jako kraj, który coraz lepiej radzi sobie w postkomunistycznej części Europy. Już mniej więcej dekadę temu punkt ciężkości w pracy "Renovabis" przesunął się więc dalej na Wschód i na Bałkany.

A że jej celem było także wsparcie ideowe dla Kościołów w warunkach demokracji i rynku, "Renovabis" organizuje co roku międzynarodowy kongres, poświęcony wspólnym problemom. Od 10 lat wydaje też kwartalnik ­"Ost-West. Europäische Perspektiven", poświęcony sprawom społecznym, politycznym i religijnym na obszarze Eurazji.

Seminarium, piekarnia, uchodźcy

Specyfika "Renovabis" polega na tym, że współfinansuje projekty najróżniejsze: duszpasterskie, charytatywne, oświatowe, kulturalne, nie tylko kościelne - traktując je jako "wędkę": pomoc po to, by później jej odbiorcy mogli pomagać sobie sami.

Wśród tych 17 tys. projektów znalazła się m.in. budowa seminarium duchownego w Wilnie czy Karagandzie (tam, gdzie za ZSRR niemożliwe było kształcenie duchownych). Ubogie parafie na Ukrainie mogły liczyć na wsparcie w pokryciu podstawowych potrzeb, jak utrzymanie księży i ich rodzin (w przypadku unitów), klerycy zaś - na pomoc w sfinansowaniu studiów na Zachodzie. W Polsce ze środków "Renovabis" powstało np. centrum kształcenia zawodowego młodzieży w Gliwicach; w chwilach trudnych na wsparcie mógł liczyć też "Tygodnik". Za to w Murmańsku wsparto budowę piekarni: prowadzona przez diecezję prawosławną, zaopatruje dziś domy dziecka i kuchnie dla ubogich. W Wilnie dzięki "Renovabis" tamtejsze zakonnice mogły otworzyć pierwszą na Litwie podstawową szkołę integracyjną. I tak dalej.

Fundacja reagowała też na sytuacje kryzysowe: gdziekolwiek w minionych 17 latach dochodziło do katastrof - naturalnych czy spowodowanych przez człowieka, jak wojna - włączała się do pomocy. Tak było przy kolejnych powodziach w Polsce, na Ukrainie i Słowacji, a także podczas wojen na Bałkanach czy w Gruzji w 2008 r.

Choć największe wsparcie otrzymują organizacje związane z Kościołem katolickim, "Renovabis" współpracuje też z Cerkwią i pomaga np. bałkańskim Muzułmanom. W Chorwacji, Bośni i Serbii wspierała dialog między różnymi grupami religijnymi i narodowymi. Także praktycznie: "Renovabis" i bałkańscy jezuici rozkręcili akcję "Pomoc dla ofiar min"; obejmuje ona głównie dzieci, które dostają protezy, możliwość kształcenia oraz wsparcie psychologiczne i prawne.

***

Z końcem czerwca na emeryturę przeszedł o. Dietger Demuth, przez minione 8 lat kierujący fundacją. To w pewnym sensie symboliczne, że jest on także przedstawicielem tej grupy społecznej w Niemczech, dziś już nielicznej, która po 1945 r. utraciła rodzinne domy za Odrą czy Sudetami. Urodził się bowiem w 1939 r. koło Trutnova (niem. Trautenau) w Czechach, a po wojnie jego rodzina została wygnana z Heimatu. Demuth został redemptorystą; zanim objął kierownictwo "Renovabis", był prowincjałem niemieckich redemptorystów.

"Ludzie biedni zawsze będą wśród nas" - współpracownicy o. Demutha mówią, że ich szef często powtarzał to zdanie. Choć dziś Europa Środkowa czy Bałkany są inne niż kilkanaście lat temu, "Renovabis" istnieje nadal i robi swoje. I nadal specjalnie się tym nie chwali.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2010