Pętla bankowa

Myślę o tych, którzy znęceni reklamami, oczarowani mirażem dobrobytu w zasięgu ręki, pobrali kredyty przerastające ich możliwości i skończyli pod mostem. Zanosiłem ich papiery ekspertom, eksperci zaś zatroskani kręcili głowami: niestety, bank jest w porządku, to był ich błąd.

20.10.2009

Czyta się kilka minut

Wstrząsająca jest historia Marii i Zygmunta Wasilewskich z podzamojskiej wsi, opisana w reportażu Elżbiety Isakiewicz w najnowszym numerze "TP". Przytacza ona rozmowę zrozpaczonej Marii, w ósmym miesiącu ciąży, z urzędnikiem bankowym. Bank właśnie odmówił restrukturalizacji kredytu i przesunięcia spłaty, i zapowiedział licytację domu. Maria pyta urzędnika: "to gdzie będziemy mieszkać?". Gdy słyszy: "pod mostem", dostaje skurczów. Dziecko nie przeżyło.

Znam takich "Wasilewskich", którzy rzeczywiście poszli pod most, dla których pożyczka okazała się życiową katastrofą. Owszem, są tacy jak pani Malinowska (z tegoż reportażu), którzy potrafią wyjechać do Niemiec (Anglii, USA itp.) i harować na spłatę kredytu z rosnącymi odsetkami. Znam takich, którym się to udało, ale i takich, którzy wyjechali i niczego nie wskórali. Dziś śpią na dworcu lub w jakimś nędznym slumsie. Ludzi sponiewieranych, naciągniętych, oszukanych lub wykorzystanych przez banki są tysiące. Powołany pod naciskiem Unii Europejskiej Konsumencki Arbitraż Bankowy przez osiem lat otrzymał 7 tys. skarg. Połowa skończyła się wygraną klienta - informuje Elżbieta Isakiewicz.

Myślę o tych 3500 skargach, które się nie skończyły wygraną. Myślę o tych, którzy znęceni reklamami, oczarowani mirażem dobrobytu w zasięgu ręki, pobrali kredyty przerastające ich możliwości i skończyli pod mostem. Zanosiłem ich papiery ekspertom, eksperci zaś zatroskani kręcili głowami: niestety, bank jest w porządku, to był ich błąd. Nic się tu na drodze prawnej zrobić nie da. Można, co najwyżej, prosić bank...

Banki, nawet jeśli prowadzą dzieła charytatywne, instytucjami charytatywnymi nie są. Nadmierna spolegliwość przyciągałaby masowo cwaniaków i kombinatorów, a z samych banków wkrótce nie zostałoby nic.

I jeszcze jedno: dla tysięcy kredytobiorców kredyt okazał się dobrodziejstwem. Umożliwił start w działalności gospodarczej, pozwolił nabyć przyzwoite mieszkanie i zapewnił zarobki, które pozwalają spłacać kredyt i żyć po ludzku.

Ale kredyt to także pokusa. Znam dobrze przypadki straszliwego, beznadziejnego zadłużenia, kiedy - dzięki dobrej woli bliźnich - udało się ocalić zadłużonych od całkiem realnej wówczas ewentualności zamieszkania pod mostem. I co? Po tych koszmarnych doświadczeniach, mimo zrozumiałej nieufności banków, oni znów się zapadają w następne, niespłacalne kredyty.

Krzywdom i horrendalnym nadużyciom należy skutecznie zapobiegać. Prostą, obowiązującą w cywilizowanym świecie zasadę, że z egzekucji komorniczej wyłącza się warsztat pracy, należy czym prędzej wprowadzić. Trzeba rozwijać i propagować instytucje chroniące naiwnych obywateli przed wykorzystywaniem przez banki ich ignorancji.

Ale, pytam, co z tymi, którzy "sami są sobie winni"? Dobre ustawy, jak np. przywrócenie wymogu zgody współmałżonka na wzięcie kredytu, będą jakąś ochroną przed ich własną słabością czy głupotą, ale tylko do pewnego stopnia. Żadna ustawa nie wystarczy. Ratunkiem może być tylko etos banku. Jak długo najwyższą wartością dla banku będzie maksymalny zysk, jak długo za błąd w sztuce uznawać się będzie utratę możliwości zarabiania nawet na naiwności czy słabości klienta - nie widzę żadnej rady. Nieszczęść będzie można uniknąć tylko wtedy, gdy banki zechcą, niejako wbrew własnym interesom, rozeznawać sytuację potencjalnego kredytobiorcy i jasno uświadomić mu, do czego kredyt może go doprowadzić, no i ewentualnie kredytu odmówić. Wbrew pozorom nie będzie to działanie wbrew własnym interesom, bo dla banku - na dłuższą metę - zaufanie może mieć większą wartość niż zysk.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2009