Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W długim kilkuminutowym ujęciu kamera sunie wzdłuż niekończącego się rzędu stanowisk pracy. Tysiące ludzi, ubranych w żółte uniformy i wyspecjalizowanych w łączeniu ze sobą dwóch elementów, mechanicznie wykonuje ten sam ruch. Powstałe w ten sposób żelazka wkrótce trafią do naszych domów. Po kilku latach, niechciane, zepsute, wyparte przez nowsze modele, powrócą do miejsca swych narodzin.
Kanadyjski film Jennifer Baichwal odsłania przed nami mniej znane aspekty globalizacji. Śmieci, odpady, toksyny - podobnie jak towary - nie uznają granic. Ubogie chińskie rodziny, nie bacząc na obecność metali ciężkich, wygrzebują z gigantycznego złomowiska nadające się do utylizacji drobne elementy. Podobnie jak chłopcy z Bangladeszu, pracujący przy złomowaniu statków przysyłanych tu z całego świata. Mało który z nastolatków dożywa trzydziestki.
Przewodnikiem po tym zdegradowanym świecie jest kanadyjski fotografik o światowej renomie Edward Burtynsky. Dzieło jego życia to tysiące fotografii przedstawiających krajobrazy przekształcone przez człowieka: kopalnie, pola naftowe, gigantyczne zapory wodne, metropolie (jak choćby Szanghaj) zamieniające się pod wpływem wzrastającego zaludnienia w betonowe pustynie. Na fotografiach Burtynsky’ego te odczłowieczone miejsca emanują podejrzanym, dziwacznym pięknem. Kojarzą się ze sztuką abstrakcyjną. Pokazywane w eleganckich galeriach wzbudzają zachwyt, ale też pożądany niepokój. Wyglądają niczym podrasowana komputerowo katastroficzna wizja odległej przeszłości, choć jednocześnie nie pozwalają zapomnieć, że powstały zaledwie wczoraj, bez specjalnej obróbki. Film Baichwal zabiera nas w podróż do tych miejsc. Pewnie wolelibyśmy ich nie oglądać, ale miejmy chociaż świadomość, że są.
SFABRYKOWANY KRAJOBRAZ - reż. Jennifer Baichwal, Kanada 2006, Planete, środa 10 XII, 20.45