Papieże i islam

Tezę, że w relacjach z innymi religiami Benedykt XVI zdradził Jana Pawła II, należy włożyć między bajki. Ale prawdą jest, że ich stanowiska znacząco się różnią. Papież Wojtyła akcentował to, co łączy wyznawców różnych religii, papież Ratzinger zwraca uwagę na to, co odmienne.

01.07.2008

Czyta się kilka minut

W historii chrześcijaństwa tylko dwóch papieży odwiedziło meczet: Jan Paweł II i Benedykt XVI. W przypadku Jana Pawła, który uczynił to w 2001 r., ten gest raczej nie dziwił, skoro nastąpił po modlitewnym spotkaniu przywódców religijnych w Asyżu (1986 r.) czy po pocałunku złożonym na Koranie (1999 r.). Wizytę Benedykta w meczecie w listopadzie 2006 r. trudno uznać za krok dla niego charakterystyczny. Zaledwie trzy miesiące wcześniej oburzył muzułmanów jego słynny wykład w Ratyzbonie, a 20 lat wcześniej prefekt Kongregacji Nauki Wiary krytycznie odniósł się do koncepcji spotkania w Asyżu. Twierdził wówczas, że nie może być ono modelem dialogu międzyreligijnego, bo zdaje się zrównywać chrześcijaństwo z innymi religiami, i nie wziął udziału w tym wydarzeniu.

Kontynuacja, nie kopia

To, że obecny papież nie zamierza się trzymać linii poprzednika, wyraźnie ukazało się w marcu 2006 r., kiedy Papież włączył Papieską Radę ds. Dialogu Międzyreligijnego (PRDM) do Papieskiej Rady ds. Kultury (PRK). Wiele osób zaangażowanych w dialog międzyreligijny nie kryło rozczarowania. Mówiono, że to krok wstecz w relacjach z innymi religiami i dowód obniżenia rangi tego dialogu w hierarchii spraw ważnych dla Watykanu.

Napiętą sytuację starał się uspokoić kard. Paul Poupard, przewodniczący PRK, podkreślając, że dialog z innymi religiami jest jednym z priorytetów Benedykta XVI. Dodał jednak istotną uwagę: "Obecny papież bazuje na stanowisku Jana Pawła II, niemniej robi to w swoim własnym stylu. Kontynuuje, ale nie kopiuje dzieła poprzednika". Diagnozy tej nie zmienia fakt, że w 2007 r. Benedykt XVI przywrócił samodzielność PRDR - był to gest dobrej woli ze strony Papieża w odpowiedzi na poratyzboński kryzys.

Włączenie PRDM do PRK pokazało, że obecny papież widzi inne religie (pomijając judaizm) jako rzeczywistość bardziej związaną z kulturą, tj. z rozumem, niż z wiarą. To perspektywa bliska słynnej deklaracji "Dominus Iesus", podpisanej przez kard. Ratzingera w 2000 r. Innym religiom - według tego dokumentu - nie przysługuje miano "wiary" (łac. fides, ang. faith), a jedynie "wierzenia" (credulitas, belief), bo są one "tworami" naturalnymi, przyrodzonymi, dziełem mądrości czysto ludzkiej. Nie są, jak chrześcijaństwo, odpowiedzią na Boże objawienie. "Wierzenie jest doświadczeniem religijnym, poszukującym dopiero absolutnej prawdy i niewyrażającym jeszcze przyjęcia objawiającego się Boga". Tym samym pełnia prawdy znajduje się tylko po stronie chrześcijaństwa, a konkretnie Kościoła katolickiego. Inni co najwyżej mogą być na nią otwarci, a obowiązkiem Kościoła jest "wychodzić naprzeciw ich pragnieniu, aby im ją zanieść".

Zadziwienie tym, co wspólne

Stanowiska Benedykta XVI i Jana Pawła II są oczywiście wspólne w założeniu, że chrześcijaństwo jest religią jedyną i wyjątkową, bo założoną i podtrzymywaną przez Jezusa - Zbawiciela świata. W nauczaniu papieża Wojtyły bez trudu znajdziemy także wypowiedzi o naturalnej czy przyrodzonej naturze innych religii, w przeciwieństwie do nadnaturalnej czy nadprzyrodzonej natury chrześcijaństwa.

Ale myśl Jana Pawła II nie była wolna od pewnych niejednoznaczności i napięć. Momentami szedł on dalej, przekraczał tradycyjne stanowisko. Nie wahał się widzieć innych religii jako czegoś więcej niż dzieła tylko ludzkiej mądrości i przyjmował, że uobecnia się w nich Duch Święty, czyli zbawcza łaska. Co ważniejsze: zdarzało się, że dopuszczał możliwość, iż są one w jakimś sensie ludzką odpowiedzią na Boże objawienie, a tym samym, że posiadają przynajmniej elementy autentycznej wiary. Wydaje się, że właśnie dlatego papież Wojtyła zdecydował się na bezprecedensowe spotkanie w Asyżu, i to wbrew oporom Kurii Rzymskiej.

Jan Paweł II w relacjach z innymi religiami starał się akcentować to, co wspólne. Do historii przejdą jego słowa z książki "Przekroczyć próg nadziei": "zamiast dziwić się, że Opatrzność dopuszcza tak wielką różnorodność religii, można raczej dziwić się temu, że znajdujemy w nich tyle wspólnych elementów". Ten międzyreligijny optymizm dochodził do głosu szczególnie w relacjach z islamem. Przykładowo, w 1981 r. na Filipinach powiedział: "Drodzy muzułmanie, moi bracia, (...) my, chrześcijanie, tak jak wy, szukamy fundamentu i modelu miłosierdzia w samym Bogu, w tym Bogu, którego wasza Księga określa przepięknym imieniem al-Rahman, podczas gdy Biblia nazywa Go al-Rahum, Miłosierny". Cztery lata później, zwracając się do młodych muzułmanów w Casablance, mówił: "Wierzymy w tego samego Boga, Boga jedynego, Boga żywego, Boga, który stwarza świat i prowadzi swoje stworzenie do doskonałości".

Nowa wizja

Poszukiwanie i akcentowanie tego, co wspólne w różnych religiach, było znamienne nie tylko dla stanowiska Jana Pawła II. To rys charakterystyczny dla dialogu międzyreligijnego w ogóle, stawiającego w ostatnich dekadach swoje pierwsze kroki. Oczywiste różnice między religiami schodziły w tym dialogu na dalszy plan, niekiedy rodząc wrażenie ich bagatelizowania. Stąd oskarżenia - nie tylko po stronie chrześcijańskiej - o relatywizowanie prawdy.

Benedykt XVI zdecydował się otworzyć nową fazę w dialogu Kościoła z innymi religiami. Po optymistycznym etapie skupiania się na tym, co łączy, sytuacja dojrzała do tego - uważa obecny Papież - by przejść do różnic i drażliwych kwestii, które się z nimi wiążą, a których rozwiązanie ma kapitalne znaczenie i dla losów religii, i dla losów świata.

Klarownie tę nową wizję zaprezentował w kwietniu kard. Jean-Louis Tauran, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego. W stolicy Kenii podczas konferencji na temat perspektyw tego dialogu powiedział: "Kościół katolicki uważa partnerów w dialogu za równych w godności jako osoby ludzkie.

Nie oznacza to jednak, że »wszystkie religie są mniej więcej takie same«. Do tej pory dyskusje i praktyka koncentrowały się na wspólnych duchowych więziach, które łączą chrześcijan z wyznawcami innych religii. Akcentując te więzi, Paweł VI i Jan Paweł II budowali mosty zrozumienia między chrześcijaństwem i innymi religiami.

Dostrzegalnym kierunkiem, który obrał Benedykt XVI, jest ten, by - bazując na dziele swoich poprzedników - poprowadzić Kościół do przekroczenia tego mostu. Podczas gdy inni podkreślają wspólne elementy, które nas łączą, Papież pragnie, by akcentować - za pomocą rozumu - odmienność wiary chrześcijańskiej. Razem z wyznawcami innych religii dążymy do osiągnięcia prawdy. Winniśmy być przygotowani do zadawania trudnych pytań. Partnerzy w dialogu muszą być otwarci na rozmowę o tych problemach, które nieczęsto porusza się przy stole dialogu: wolność religijna, wolność sumienia, wzajemność - np. jeśli wyznawcy islamu cieszą się wolnością praktyk w świecie chrześcijańskim, to winni tym samym odpłacać chrześcijanom w swoim świecie - nawrócenie, religijny ekstremizm".

Jest oczywiste, że wyliczone przez kard. Taurana problemy dotyczą szczególnie relacji chrześcijańsko-islamskich. W październiku 2007 r. 138 intelektualistów i przywódców muzułmańskich skierowało do Kościołów chrześcijańskich list z propozycją zacieśnienia dialogu i pogłębienia wzajemnej znajomości. Pod koniec listopada Benedykt XVI zaprosił delegację autorów listu do Watykanu, a w marcu br. utworzono Forum Katolicko-Muzułmańskie, w którego skład weszło po 24 przedstawicieli stron. Od razu stanęło ono przed pytaniem o zakres tematyczny rozmów (które rozpoczną się w listopadzie). Pierwotny projekt, nie bez trudu, uzupełniono o sprawy społeczne i polityczne, a więc te, w których różnice ujawniają się najbardziej. Jezuita Samir Khalil Samir, wybitny egipski znawca islamu, komentując narodziny Forum, powiedział: dialog katolicko-islamski "będzie długą drogą, może trwać dekady", ale "jest to naprawdę piękna droga, która doprowadzi nas do wzajemnego uznania siebie za braci, nawet w naszych religijnych, kulturowych i duchowych różnicach".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2008