Papież jest wolny

Papież-profesor łatwo mógł przewidzieć rozwój swojej argumentacji teologicznej, ale nie miał podobnego wyczucia medialnych i międzynarodowych skutków, jakie wywoła historyczny cytat użyty jako przesłanka w argumentacji. Była to nieroztropność, której nie zapobiegli jego współpracownicy.

25.09.2006

Czyta się kilka minut

12 września Benedykt XVI wygłasza na uniwersytecie w Ratyzbonie wykład na temat "wiara i rozum". Wykład znakomity pod względem treści i języka, bez żadnego skrępowania. Cytuje w nim średniowiecznego autora, a cytat jest skierowany przeciwko islamowi. Media eksponują cytat i w tytułach prasowych Papieżowi przypisuje się zdania cytowanego autora. Cały islamski świat protestuje i hałaśliwie żąda przeprosin. Papież trzykrotnie oświadcza, że "jest mu przykro", że "jest rozgoryczony", że nie podziela opinii średniowiecznego autora, którego zacytował jedynie "okazjonalnie", ze względu na dalsze rozumowanie. Przypomina, że jego wykład zachęcał do dialogu międzyreligijnego. Protesty powoli się uspokajają.

***

Była to największa w naszych czasach burza między papiestwem i islamem, a samo wydarzenie interpretowano na wszystkie możliwe sposoby dające się sprowadzić do czterech zasadniczych.

Są tacy, którzy utrzymują, że Bene-

dykt XVI cytował cesarza Bizancjum Manuela II Paleologa nie tylko jako punkt wyjścia wykładu, ale dlatego, że w istocie podziela jego przekonania i za pośrednictwem jego słów chce potwierdzić konieczność jasnego stawiania sprawy w relacjach międzyreligijnych. Ich zdaniem Papież brał pod uwagę ewentualność jakiejś reakcji i miał nadzieję, że konflikt posłuży wspomnianej jasności. Taki pogląd głoszą nade wszystko neokonserwatyści i ci wszyscy, którzy chcieliby w Benedykcie XVI widzieć przywódcę "wojny kultur" między światem zachodnim i światem muzułmańskim.

Inni uważają, że chociaż był to tylko cytat, to jednak wybrany nieprzypadkowo, bo służący Papieżowi do zdecydowanego skorygowania linii poprzednika w tym, co się odnosi do dialogu z islamem, mianowicie traktujący islam raczej jako kulturę niż jako religię. W ten sposób stało się uprawnione zasygnalizowanie granic, ukazanie "teologicznej" różnicy między dwiema koncepcjami Boga, z czego jasno wynika, że jakakolwiek wspólna modlitwa nigdy nie jest możliwa, że niewskazana jest nawet modlitwa w jakimś zbliżeniu, w tym samym miejscu, z użyciem zbliżonych do siebie form.

Trzecia interpretacja wyjaśnia użycie słów Paleologa tym, że w wyważaniu poprawności wybranego cytatu mówca bardziej niż papieżem czuł się wolnym nauczycielem akademickim, dla którego sprawą najważniejszą było ukazanie, jak głęboki i szeroki z punktu widzenia historii idei jest związek chrześcijańskiej wiary i greckiego rozumu. Papież-teolog, ich zdaniem, nie przewidział, że media wszystko sprowadzą do wyrwanego z kontekstu cytatu, ani tego, że on sam, Benedykt XVI, stanie się celem ataków świata islamskiego.

Czwarta interpretacja jest czysto medialna. To media, używając wyrwanych z kontekstu cytatów i odpowiednio dobierając tytuły, stworzyły całe wydarzenie. Wszystko było czystą manipulacją, której Papież i jego współpracownicy w żaden sposób nie mogli ani przewidzieć, ani wcześniej wziąć pod uwagę. Także medialne było poruszenie świata islamskiego, którego zarzewiem stały się tytuły w prasie i przekazy w telewizyjnych dziennikach. Wszystko się uspokoiło, kiedy Benedykt XVI wyraził żal i kiedy lektura integralnego tekstu pozwoliła wyjaśnić wszelkie nieporozumienia.

Ja odnajduję się w trzeciej z tych interpretacji, z małym dodatkiem zaczerpniętym z drugiej. Myślę, że chcąc określić stanowisko papieża Ratzingera wobec islamu i dialogu międzyreligijnego, należy sięgnąć do przemówienia z 20 sierpnia 2005 r. do muzułmanów w Kolonii, do wystąpienia na konsystorzu nadzwyczajnym z 22 marca i przemówienia na spotkaniu "Uomini e religioni" ("Ludzie i religie") Wspólnoty Św. Idziego z 4 września br. To stanowisko jest w istocie rzeczy kontynuacją linii papieża Wojtyły, tyle że widać w nim dążenie do większej jasności doktrynalnej.

Dostrzegam pozytywną nowość w rewindykowaniu przez Papieża wolności; w fakcie, że Benedykt XVI, będąc papieżem, pozostał teologiem i że w bardzo sugestywny sposób był nim w Ratyzbonie. Porównałbym to do wolności, z jaką Karol Wojtyła, będąc papieżem, pozostał Polakiem. Każda wolność odzyskana przez papieża jest czymś pozytywnym i, moim zdaniem, niesie wolność wszystkim katolikom: wolność od nawarstwiającego się przez wieki usztywnienia.

Realizowanie tej nowej wolności może się jednak spotkać się z brakiem zrozumienia. Papież-profesor łatwo mógł przewidzieć rozwój swojej argumentacji teologicznej, ale nie miał podobnego wyczucia medialnych i międzynarodowych skutków, jakie wywoła historyczny cytat użyty jako przesłanka w argumentacji. Była to nieroztropność w sferze komunikacji, której nie zapobiegli jego współpracownicy.

Nie ma wątpliwości, że media, ze swoją skłonnością do uproszczeń i wyolbrzymiania, znacznie się przyczyniły do powstania chaosu, jednak nie one go wymyśliły. Chyba nie muszę przekonywać, że była to eksplozja ciasnej i instrumentalnej logiki protestu, typowej dla znacznej części oficjalnego, państwowego i religijnego islamu. Można jednak było przewidzieć i wziąć pod uwagę zarówno zachowanie mediów, jak reakcje muzułmanów.

Wrócę do porównania z papieżem Wojtyłą: angażując się w niespotykaną do tej pory przygodę bycia Polakiem na stolicy Piotrowej, potrzebował on pomocy współpracowników, by nie uczynić jakiegoś fałszywego kroku (czegoś podobnego nie potrzebowali jego włoscy poprzednicy, którzy całkowicie wyzbywali się przynależności narodowej). To samo odnosi się do czegoś równie bezprecedensowego w przypadku papieża-teologa: jego teksty, które trafiają na forum publiczne, powinny być nie mniej, ale jeszcze pilniej badane pod każdym względem przez tych, którzy mu pomagają. Muszą oni uprzedzać go o każdej możliwej implikacji wypowiadanych słów i w ten sposób pomagać w zdobywaniu realnej wolności.

Przeł. ABo

Luigi Accattoli jest watykanistą dziennika "Corriere della Sera". Tekst napisał specjalnie dla "TP".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2006