Accattoli o Franciszku: Zmienił wizerunek, nie papiestwo

Luigi Accattoli, emerytowany watykanista „Corriere della Sera”: Nie mam wątpliwości, że Franciszek jest bardzo przejęty wojną w Ukrainie, zaniepokojony przemocą. Ale nie stawia problemu tak, jak powinien to robić papież, głowa Kościoła i państwa.

09.03.2023

Czyta się kilka minut

Luigi Accattoli, emerytowany watykanista „Corriere della Sera” z papieżem Franciszkiem / FOT. ARCHIWUM PRYWATNE /
Luigi Accattoli, emerytowany watykanista „Corriere della Sera” z papieżem Franciszkiem / FOT. ARCHIWUM PRYWATNE /

EDWARD AUGUSTYN: Co jest dla Ciebie największym, jak dotąd, zaskoczeniem pontyfikatu Franciszka?

LUIGI ACCATTOLI: Bez wątpienia wolność, z jaką podchodzi do pełnienia swego urzędu. Czyli odejście od tradycyjnego modelu papiestwa, począwszy od rzeczy zewnętrznych, jak sposób ubierania się, poruszania, mieszkania, poprzez kościelny, klerykalny język, po sprawy głębsze, jak uwolnienie się od dziedzictwa, które nie jest już przydatne, niczego nie komunikuje, jak na przykład dawne formy wypowiadania się czy zachowywania ludzi Kościoła. Współczesny człowiek nic z nich już nie rozumie. Postawił na ideę misyjności Kościoła, który ma być Kościołem wychodzącym do ludzi.

Wolność, o której mówisz, to także wolność słowa. Nie tylko w sensie, że papież pozwala, by go krytykowano, ale sam też z tej wolności słowa w szczególny sposób korzysta.

I to też jest zaskoczenie, choć negatywne. Jestem naprawdę zdumiony, jak niewielką przykłada wagę do słów, które wypowiada, i do sposobu, w jaki się wyraża. Podam kilka przykładów, żeby było wiadomo, o co chodzi. Zacznijmy od spraw najbardziej aktualnych, czyli wojny w Ukrainie. Mówiąc o niej, właściwie udało mu się obrazić wszystkie strony.

Przede wszystkim Ukraińców, których śmierć i cierpienie zrównywał ze śmiercią żołnierzy agresora i cierpieniem rosyjskich matek.

Tak. A potem mówił o szczekaniu NATO, o Czeczenach i Buriatach, którzy mają we krwi okrucieństwo, o Cyrylu ministrancie Putina. To dyplomatyczna katastrofa. Mógłby go skrytykować bez używania wyrażeń obraźliwych. Powinien unikać niepotrzebnych słów.

Inny przykład – kilka lat temu, mówiąc o Medziugorje, powiedział, że Matka Boska nie jest listonoszem, który codziennie o czwartej przynosi listy. To zabrzmiało jak szyderstwo. Na pewno zabrakło w tych słowach szacunku do ludzi, którzy przyjeżdżają tam, by się modlić.

Może po prostu nie wierzy w te objawienia?

Co do Medziugorje całkowicie się z nim zgadzam, ale nawet rzeczy słuszne trzeba mówić tak, by nikogo nie obrazić. Bo to osłabia przekaz, jego słowa mogą od razu zostać podważone. Wierni, którzy przyjeżdżają do Medziugorje, to często ludzie prości, bez szczególnej znajomości doktryny, ale tam znajdują pocieszenie.

Podobnie z NATO. Gdyby powiedział, że Rosja mogła czuć się zagrożona, że bała się o własne bezpieczeństwo…

Raczej o własne strefy wpływu.

Niech będzie. W każdym razie można to było powiedzieć inaczej.

Inny przykład – używa pojęcia „indietryzm” [„indietrismo”, neologizm stworzony przez Franciszka, któremu najbliższa jest nasza „wsteczność” – przyp. EA] wobec tych, którzy krytykują reformy. To też brzmi obraźliwie, a na pewno bardzo polemicznie. Nie ma w nim chęci zrozumienia racji innych. A przecież wolność słowa, którą tak ceni, to nie wolność w obrażaniu drugiego człowieka. Rozumiem, że chciałby mówić zrozumiałym, ludzkim językiem, ale nie zauważa, gdzie są jego granice.


DEKADA Z PAPIEŻEM FRANCISZKIEM: CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM >>>


To kwestia charakteru czy brak wrażliwości?

Charakteru. Franciszek jest porywczy i spontaniczny. Ktoś go pyta o wojnę w Ukrainie, a on reaguje w zależności od nastroju. Nie mam wątpliwości, że jest bardzo przejęty tą wojną, zaniepokojony przemocą. To chyba wszyscy już zrozumieli. Ale nie stawia problemu tak, jak powinien to robić papież, głowa Kościoła i państwa. Jakby w ogóle nie brał pod uwagę skutków, jakie jego słowa wywołują. W ten sposób sam rujnuje to, co wcześniej zbudował.

Dzieli Kościół zamiast go jednoczyć?

Kościół od dawna jest podzielony. Przeciwko Pawłowi VI buntowano się za encyklikę „Humanae vitae”, Jana Pawła II jedni krytykowali za ekumenizm, inni za walkę z postępową teologią. Benedykta XVI atakowano za konserwatyzm. Podziały w Kościele istnieją niezależnie od papieża, o czym przekonał nas synod amazoński czy obecna Droga Synodalna w Niemczech. A sprawy takie, jak homoseksualizm czy diakonat kobiet, dzieliły katolików od lat. Choć pewnie bardziej intelektualistów, teologów czy dziennikarzy niż zwykłych ludzi.

Na biskupich synodach za Jana Pawła II czy Benedykta XVI nie dyskutowano jednak o celibacie, kapłaństwie kobiet czy związkach homoseksualnych. To już zasługa Franciszka.

Jego poprzednicy byli bardziej ostrożni, bali się otwartej dyskusji o trudnych sprawach, by nie pogłębiać podziałów. Franciszek się nie boi. Podejmuje kłopotliwe kwestie, a to wywołuje reakcje.

I zwiększa podziały.

Tylko pozornie. Ja twierdzę, że one były i są niezależnie od tego, co powie papież. Nie idą od góry, tylko od dołu. Jestem pewien, że gdyby papieżem nie był Bergoglio, to Kościół niemiecki i tak wystąpiłby ze swymi propozycjami reform. Biskupi amazońscy też domagaliby się zmian.

Czy Franciszek zmienił papiestwo?

Na pewno zmienił jego wizerunek. Ale to, co najistotniejsze, jednak wcale się nie zmieniło. Prawo kanoniczne jest takie jak wcześniej, reforma kurii to tak naprawdę niewielkie zmiany. Nie zreformował ani Kościoła, ani doktryny. Nie zmienił nawet papieskich prerogatyw. Nadal jest głową państwa, mianuje kardynałów, mianuje biskupów. Zmienił się tylko image.

A powinien zmienić prerogatywy? Wyobrażasz sobie, że rezygnuje z bycia głową państwa, z całej tej machiny dyplomatycznej?

On rzeczywiście sprawia wrażenie, że nie lubi i nie ceni całej tej papieskiej dyplomacji, państwowości itd. Chce być ponad tym, nie ma nawet paszportu watykańskiego, tylko wciąż argentyński. Nie przedstawia się oficjalnie jako głowa państwa ani się tak nie zachowuje.

Kiedyś przyszła do niego delegacja organizacji – pacyfiści, Caritas, Sant’Egidio – którzy przygotowali petycję do włoskiego rządu w sprawie tzw. ius soli, czyli wprowadzenia prawa, że włoskie obywatelstwo otrzymują automatycznie wszystkie dzieci urodzone na ziemi włoskiej, dosłownie mówiąc: pod włoskim słońcem. Nawet jeśli ich rodzice są tu nielegalnie i obywatelstwa dostać nie mogą. Ten projekt popiera wiele środowisk katolickich. I Franciszek zgodził się podpisać pod tą petycją. Gdyby uważał się za głowę odrębnego państwa, nie zrobiłby tego. Z formalnego punktu widzenia nie mógł, nie powinien. W końcu chodziło o ustawę, która zmieniała włoski system prawny. To dowód, że nie ceni sobie funkcji państwowych, jakie przysługują papieżowi. Co nie oznacza bynajmniej z rezygnacji z władzy doczesnej. Czy powinien ją zlikwidować? Niczego takiego nie zrobił. Może uważa, że jest na to za wcześnie. I może ma rację.

Zatem, wracając do twojego pytania, czy zmienił papiestwo, odpowiadam: zmienił wizerunek papieża, nie papiestwo. Ta zmiana skończy się wraz z jego odejściem. Kolejny papież będzie miał swój własny, całkiem inny wizerunek.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej