Pan na kulturze

Jego ministerstwo znalazło się na głównej linii politycznego i ideologicznego frontu. Dla Piotra Glińskiego najważniejsze są dziedzictwo i pamięć historyczna.

27.06.2017

Czyta się kilka minut

Pierwszy raz w dziejach III RP szef resortu kultury jest zarazem wicepremierem, choć już poprzednim ministrom – poczynając od Waldemara Dąbrowskiego przez Kazimierza Michała Ujazdowskiego i Bogdana Zdrojewskiego po Małgorzatę Omilanowską – udało się przywrócić rangę samego ministerstwa i zwiększyć środki przeznaczone na kulturę. Nie oznacza to, że nie było problemów: poprzednicy Piotra Glińskiego nie zreformowali mediów publicznych, narastała też dysproporcja między nakładami na budynki i na działalność samych instytucji. Nie powstało prawo regulujące rynek wydawniczy. Nierozwiązane zostały problemy reprywatyzacji (także dóbr kultury), niskich płac czy ubezpieczeń społecznych twórców.

Lista priorytetów ministra była jednak inna. Zaledwie kilka miesięcy wystarczyło PiS-owi, by upartyjnić media publiczne w stopniu dotąd niespotykanym. Z funkcji dyrektora Instytutu Książki odwołano Grzegorza Gaudena, a nowy szef – Dariusz Jaworski – zapowiedział dokonanie ideologicznej korekty i docenienie twórców bliskich rządowi. Minister pozbył się też Pawła Potoroczyna, który uczynił Instytut Adama Mickiewicza rozpoznawalną w świecie instytucją.

Samo Ministerstwo znalazło się na głównej linii politycznego i ideologicznego frontu. „Za pieniądze publiczne pornografii w polskich teatrach nie będzie” – ogłosił Piotr Gliński przed premierą sztuki „Śmierć i dziewczyna” w Teatrze Polskim we Wrocławiu, kilka dni po objęciu funkcji. Wtedy też po raz pierwszy zarzucono mu próby wprowadzania cenzury. On sam w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” podkreślał: „bardzo trudno jest wchodzić w obręb tzw. wolności artystycznej, która może się nam nie podobać, bo czasami łamie pewne tabu kulturowe czy dyskredytuje kulturę narodową, ale my musimy być tu ostrożni”. W istocie Ministerstwo zaczęło wprowadzać „cenzurę ekonomiczną”, pozbawiając finansowania niepożądane instytucje.

Wśród ambicji wicepremiera było też wejście w rolę „dysponenta prestiżu” i wywarcie wpływu na hierarchie artystyczne. Na początku pełnienia funkcji Piotr Gliński urządził nawet spotkanie z wybraną grupą ok. 50 twórców, bo – jak podkreślał – te osoby „miały bardzo ciężkie życie w sensie (…) codziennym, ponieważ były odcięte od finansowania (...) publicznego, mimo że są wybitnymi artystami”. Sprawa okazała się jednak trudniejsza, niż się wydawało. Owszem: dokonano zmian w komisjach przyznających dotacje, w tym na sztukę współczesną. Przykład Starego Teatru pokazuje również, że Gliński chce mieć wpływ na obsadę instytucji flagowych, jednak zmiany hierarchii trwają długo, a sama współczesność nie jest głównym polem zainteresowania rządzących.

Najważniejsze są dla nich dziedzictwo i pamięć historyczna. Jednym z pierwszych kroków MKiDN było powołanie Ośrodka Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego oraz rozpoczęcie programu „Zapisy terroru. Świadectwa przed Główną Komisją Badania Zbrodni Niemieckich/Komisją Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu”. Ważny był zakup kolekcji Czartoryskich, nawet jeśli sposób przeprowadzenia tej transakcji oraz przywoływane przez Ministerstwo powody jej zawarcia okazały się problematyczne.

Jednak kluczowe dla obecnych władz są muzea historyczne: to za ich pomocą ma być kształtowana wspólnota Polaków. Minister Gliński podkreśla swoją rolę w powstaniu m.in. Muzeum Historii Polski, Muzeum Józefa Piłsudskiego, Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej czy Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce – choć prace nad wszystkimi tymi placówkami trwały od lat. Najwięcej uwagi opinii publicznej przykuł konflikt resortu z twórcami Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, pokazujący, iż PiS chce być wyłącznym zarządcą polskiej pamięci. Niedawno zapowiedziano powołanie muzeum poświęconego Polakom pomagającym ludności żydowskiej podczas II wojny przy… obozie w Auschwitz.

Prawdziwa rewolucja być może dopiero nas czeka: MKiDN zapowiada zmianę ustawy o prowadzeniu działalności kulturalnej, zmieniającej sposób funkcjonowania samorządowych instytucji. PiS od dawna mówi o większej centralizacji kraju, a już teraz wzrasta liczba instytucji prowadzonych lub współprowadzonych przez Ministerstwo. Niektóre – np. warszawski Teatr Polski – o taki status zabiegają same, licząc na uwolnienie spod samorządowej kurateli. Mniej zwraca się uwagę na uzależnienie od rządu, chociaż np. to władze Warszawy, a nie Ministerstwo, broniły „Klątwy” w reżyserii Olivera Frljicia w Teatrze Powszechnym. Niewykluczone więc, że za jakiś czas Piotr Gliński będzie jedynym panem na kulturze. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2017