Pamiętnik Minotaura

Najpierw przechodzi się przez Rynek wypełniony klasycyzującymi rzeźbami Igora Mitoraja. Potem trzeba się wspiąć na czwarte piętro kamienicy przy Floriańskiej. Tam dopiero, wśród olejów i akryli współczesnego polskiego surrealisty, można zrozumieć słowa André Bretona, że nie ma sensu zmieniać figur (te stworzone przez tradycję ciągle mówią pełnym głosem), a jedynie reguły gry w sztukę.

09.11.2003

Czyta się kilka minut

W tej grze nie chodzi jednak o rozrywkę, ale o wiedzę zdobywaną z trudem, jak w pracowniach alchemicznych, za pomocą eksperymentu i poszukiwania znaków. Cytat, “gotowa figura" przejęta bezpośrednio ze słownika kultury, nie ułatwia rozumienia, nie upiększa. W niewielkiej galeryjnej sali same zderzenia: liryzm miłości miesza się ze strachem śmierci, spokojna kontemplacja z irracjonalną agresją, surowość i lakoniczność z prawdziwym horror vacui, kolorystyczna harmonia z ostrym kontrastem.

A wszystko to ukryte w dziwnych, nadrealnych krajobrazach pomarańczowo-zielonych miast, wśród egipskich symboli, hermetycznych tekstów Giordana Bruna i skopiowanych fragmentów arcydzieł. Istny labirynt prowadzący do Minotaura - tego z manifestów francuskich surrealistów, a zarazem tego tak wiernie sportretowanego w książeczce dopełniającej krakowską ekspozycję. I choć postać potwora nie pojawia się bezpośrednio na żadnym z obrazów, to on wydaje się głównym bohaterem malarskiej opowieści. Ta wystawa to wpisany w zmieniający się czas, zaszyfrowany, intymny pamiętnik Minotaura.

Najczęściej głos zabierają jednak kobiety. I nic w tym dziwnego - przecież tylko Ariadna, sama ukrywająca tajemnicę, zna sposób poruszania się po labiryncie znaków i liter. Czasem, jak w obrazie “And I will tell you a dream" z 1980 roku, jest po prostu młodziutką, niewinną dziewczyną, nieświadomą własnej zmysłowości nimfą na łące tęczowych wiatraczków. Towarzyszy konikowi z chłopięcych marzeń i sama wydaje się równie nieosiągalnym i wstydliwym, co radośnie kolorowym pragnieniem.

Ariadna może także, przybierając smukłą postać z obrazu Zurbarana, stać się czarodziejką Kirke - bynajmniej nie demoniczną ani złowrogą. Raczej zadziwioną własną konsekwencją - wbrew losowi, który skazał ją na przegraną, próbuje przecież swojej uwodzicielskiej siły na niezależnym i obcym Minotaurze-Odyseuszu-Giordanie. Lecz ani jej magiczne zioła, ani suplikacje do bogów (“Moly vocant superi", 2003 r.), ani nawet delikatnie zarysowany łuk szyi nie zatrzymają wędrowca. Zostanie sama ze swoim łagodnym zdziwieniem w zielono-miodowej przestrzeni pustego pokoju. Być może zresztą to Odyseusz straci więcej: Kirke z tego obrazu, zasłaniająca zamknięte na głucho drzwi prowadzące na zewnątrz, to przecież także Atena, strażniczka mądrości. Czy to dlatego za jej głową pojawia się drabina (symbolizująca uparte wznoszenie się ku górze, ale i walkę o zrozumienie), płomień (spalający, ale i oczyszczający, odmieniający), przymiar (znak budowania) i dająca wrażenie ruchu spirala?

Nie zawsze odchodzi on. Czasem to Ariadna, a nie Minotaur ukrywa się w labiryncie. W obrazie “Geraldin" (2003 r.) jest jakby rzeźbą z brązu. Jej głębokie oczy zdają się nic nie widzieć, a białawe światło osiadające na wypukłościach głowy potęguje jeszcze wrażenie martwoty. Naprzeciw odbicie: rozmywające się, pozbawione już niemal kształtów, a przez to jakby dziecięce. Wszystko to w zamkniętej przestrzeni przypominającej puste muzeum albo piekło, w którym największą torturą jest spojrzenie: zamiast dachu zamyka tę muzealną otchłań zakratowana szyba, za którą dostrzec można niebo. Kim jest ta podwojona cieniem kobieta? Eurydyką czy Persefoną? A może Arachne zamienioną w pająka, w zależności od pory dnia przynoszącego szczęście lub zapowiadającego katastrofę?

Ariadna daje jednak czasem poczucie bezpieczeństwa, nawet wtedy, gdy nić pozwalająca nie zgubić się w labiryncie okazuje się szyfrem hermetycznego tekstu okalającego jej postać. Przypomina wtedy Leonardowską “Annę Samotrzecią" z całą harmonią i spokojem świętego macierzyństwa. I wtedy wpisany awers lub rewers płótna cytat - z “Odysei", hermetycznych pism tłumaczonych przez Giordana Bruna, “Burzy" Szekspira - staje się modlitwą, częścią rytuału, w którym samo brzmienie niezrozumiałego słowa wskazuje kierunek drogi. Trochę jak w zawierzającym przypadkowi “piśmie automatycznym", tak chętnie używanym przez surrealistów, którym teksty wybierane przez Makowskiego wcale przecież nie są.

Wszystkie te kobiece figury, nieśmiertelne mitem i sztuką, opowiadają jednak o zamkniętej w czasie, ludzkiej biografii. Życie wpisane jest w historię. Znakiem tego mógłby być powstały w 1982 roku, ponury momentem swego powstania obraz “Jakże ja mam żeglować". Słowa pogodnej dziecięcej piosenki (wszechobecnej na socjalistycznych festiwalach) okazują się dramatycznym krzykiem, skonfrontowane z więzienną przestrzenią, ograniczoną dwojgiem otwierających się ku widzowi drzwi. Zamknięte w tej klatce, zimne Oko Horusa na pewno nie jest wspomagającym Okiem Opatrzności. Przynależy do wszechobecnego w tym obrazie świata podglądaczy: patrzących zza kraty, zza okienka strażniczego, ba, nawet zza wykłutych w płótnie, abstrakcyjnych dziur.

O przemijalności (niezbywalnym elemencie pamiętnika) mówi agresywny, zimno niebieski, wypełniony po brzegi znakami tryptyk, w którym pojawiają się, porządkując tę przestrzeń, Prządki Przeznaczenia. Puste szpule po niciach nie budzą jednak grozy. Może dlatego, że ostatnia Prządka, przerywająca nić życia, tak bardzo przypomina Anioła ze sceny Zwiastowania. A może dlatego, że rozwijająca się, niknąca nić prowadzi przecież do celu - którym w tej alchemicznej twórczości jest poznanie. To samo, zdobywane w trudzie niezależności, które stało się udziałem największych mistrzów Makowskiego - Odyseusza, Leonarda, Giordana.

Zbigniew Makowski “Ariadna. Malarstwo, 1971-2003", Kraków, Galeria Zderzak, wystawa czynna do 20 listopada 2003.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2003