Ostatni Angelus

Czas oczekiwania na konklawe media wypełniają informacjami o skandalach, oskarżeniach, podejrzeniach dotyczących kardynałów, oraz o tajnym raporcie na ich temat, który miał wstrząsnąć papieżem...

25.02.2013

Czyta się kilka minut

Papież Benedykt XVI, plac św. Piotra, 24 lutego 2013 r.  / Fot. Vincenzo Pinto / AFP / EAST NEWS
Papież Benedykt XVI, plac św. Piotra, 24 lutego 2013 r. / Fot. Vincenzo Pinto / AFP / EAST NEWS

Jakby chodziło o podważenie autorytetu elektorów, a więc i samego wyboru.

Papież znika z pierwszych stron gazet, a pewnie także i z pola uwagi. Dziś (20 lutego) koncelebrowałem Mszę św. w kościele franciszkanów (pięć minut od Watykanu). Zakonnik przewodniczący koncelebrze w długim wprowadzeniu do Mszy ani słowem nie wspomniał o papieżu i o konklawe: mówił o potrzebie modlitwy „za nasz kraj i polityków”. Wszystko w rękach Boga – powiedział. Nie ludzie, ale On sam decyduje o biegu historii. To oczywiście w związku z niedzielnymi wyborami we Włoszech.


Wszyscy, wielcy i mali, wypowiedzieli się na temat dymisji i w ogóle pontyfikatu Benedykta XVI. Wszyscy wyrażali na ogół mniej więcej te same pochwały. Ciekawa była wypowiedź kard. Waltera Kaspera, jednego z najwybitniejszych teologów w Kolegium Kardynalskim, od 2001 do 2010 r. odpowiedzialnego w Watykanie za relacje z innymi wyznaniami chrześcijańskimi i z judaizmem. Z papieżem Ratzingerem łączy go 40 lat znajomości i przyjaźni oraz, jak powiada, pojedynków intelektualnych. Kardynał Kasper 5 marca kończy 80 lat. Będzie uczestniczył w konklawe, bo granica 80 lat dotyczy ogłoszenia sede vacante, nie wejścia na konklawe.

Zdaniem kardynała gest Benedykta XVI rzuca nowe światło na papiestwo. Urząd następcy Piotra jest ustanowiony przez Jezusa i nie może się zmienić. Zmienić się może aura sakralności wokół papiestwa, jaka panowała w ciągu ostatnich dwóch stuleci. Teoretycznie papież zawsze mógł zrezygnować, ale to co innego niż faktyczna rezygnacja. Ona zmusza do nowej refleksji o Kościele, do refleksji nad sposobem (nie „tak czy nie?”, lecz „jak?”) sprawowania prymatu. Do takiej refleksji zachęcił Jan Paweł II w encyklice „Ut unum sint”.

Konieczna jest więc refleksja nad wymogami, które stawia nowa sytuacja: sekularyzacja, odchodzenie od Kościoła i to, że większość katolików żyje na innej półkuli. Kuria wymaga lepszej koordynacji i kolegialności. Przemyślenia wymagają relacje między Kurią a Kościołami lokalnymi, realizowanie komunii i polepszenie komunikacji w Kościele. Należy przemyśleć rolę Synodu Biskupów, którego obecna forma rozczarowała wielu hierarchów: tematy są tam traktowane zbyt naskórkowo. Ostatni Synod np. zajmował się nową ewangelizacją ogólnie, gdy tymczasem musi ona inaczej przebiegać w Europie, inaczej w Azji, Afryce czy Ameryce Łacińskiej. Synod, oczywiście, nie może w żaden sposób szkodzić prymatowi.

Dziś – uważa kard. Kasper – potrzebny jest papież o głębokiej duchowości, charyzmatyczny, by pociągnął ludzi, ale także umiał poprowadzić Kościół. Musi mieć znajomość całego Kościoła: nie wystarczy znajomość jednego kraju czy jednej diecezji. W decyzji Benedykta XVI budzi podziw odwaga i pokora. Długo nie będziemy mieli papieża o takim wymiarze intelektualnym i duchowym. Z pewnością jednak nie będzie się wybierało papieża na czas ograniczony. Następcą Piotra jest się wybranym na całe życie.


O utracie sił... Peter Seewald, przygotowując biografię Benedykta XVI, kilkakrotnie z nim rozmawiał. Na łamach „Corriere della Sera” wspomina ostatnie spotkanie z papieżem (w sierpniu, w Castel Gandolfo): „Pogorszył mu się słuch, nie widzi na lewe oko, wychudł tak, że krawcy z trudem nadążają z robieniem nowych ubrań. Jest jeszcze bardziej delikatny niż dawniej, uprzejmy i pokorny. Bardzo powściągliwy. Nie wygląda na chorego, ale trudno było nie zauważyć jego zmęczenia. Ciało i duszę ogarnęło wielkie zmęczenie”.

Na pytanie, czy bardzo dotknęła go afera „Vatileaks”, odpowiedział, że nie wpadł w rozpacz ani nie jest totalnie zbolały. „Po prostu jest to dla mnie niepojęte, także biorąc pod uwagę osobę (Paolo Gabrielego), nie rozumiem”. Powiedział, że nie potrafi przeniknąć psychiki tego człowieka. Dodał, że „takie rzeczy zawsze się mogą zdarzyć”. Na pytanie, czego jeszcze należy się spodziewać ze strony Benedykta XVI, papież odpowiada, że już niczego specjalnego: „dość już zrobiłem”. Wręczając Seewaldowi na pożegnanie trzeci tom dzieła o Jezusie, powiedział melancholijnie: „Moja ostatnia książka”.


Teraz papież zapowiada, że zniknie z ludzkich oczu. Przez dwa miesiące będzie mieszkał w papieskim pałacu w Castel Gandolfo, potem osiądzie w byłym klasztorze „Mater Ecclesiae” w ogrodach watykańskich. Klasztor powstał z inicjatywy poprzednika, który chciał, by w Watykanie zaistniał „ośrodek milczenia, pokuty i modlitwy”. Klasztor zamieszkiwały więc mniszki z zakonów kontemplacyjnych, co pięć lat z innego. Skład wspólnoty zawsze miał być międzynarodowy.

Pierwsze siostry zainstalowały się 13 maja 1994 r. (w rocznicę objawień fatimskich i zamachu na papieża) i trwały tu do wyjazdu sióstr wizytek w 2012 r.: gdy w październiku zakończyły swoje pięciolecie, przystąpiono do prac – jak mówiono – remontowych, ale w rzeczywistości do transformacji klasztoru w rezydencję. Nie będzie już sióstr, będzie emerytowany biskup Rzymu, którego – tak się twierdzi w Watykanie – będziemy nadal tytułować „Wasza Świątobliwość”.

Budynek jest zbudowany z jasnobrązowej cegły, poprzedzielanej pasami białego marmuru. Cztery piętra, 12 cel zakonnych (sióstr zwykle przebywało osiem), kaplica, chór zakonny, na parterze i w suterenie kuchnia, spiżarnia, refektarz i archiwum. Furta, rozmównica. Wnętrze surowe, bez ozdób, z wyjątkiem witraży i krzyża ofiarowanego przez sycylijskiego rzeźbiarza Francesco Messynę. Przy domu, osłonięty wysokim murem, ogród.

Wiadomo, że nowemu mieszkańcowi klasztoru będzie towarzyszył dawny sekretarz, abp Georg Gänswein, oraz dotychczas pracujące w papieskim apartamencie członkinie instytutu „Memores Domini”. Miejsce spokojne, niedostępne dla dziennikarzy i natrętów.

Po aferze „Vatileaks” wprowadzono w Watykanie mnóstwo nowych przepisów i zabezpieczeń. Czasy, gdy pracując w „L’Osservatore Romano” mogłem bez problemu oprowadzać moich gości po watykańskich ogrodach, minęły bezpowrotnie.

Jednak wybór miejsca pobytu odchodzącego papieża budzi wątpliwości. Jeden z kurialnych kardynałów powiedział mi, że jego zdaniem lepszy byłby np. klasztor Monte Cassino. Ta obecność – powiedział – może być pewnego rodzaju ciężarem dla następcy. Ktoś inny napisał, że nie będzie ciężarem, lecz nieustannym pytaniem, czy zdoła sprostać temu, na co zabrakło sił Benedyktowi.

Co po złożeniu urzędu Benedykt XVI zrobi w pierwszej kolejności? Być może ukończy znacznie już zaawansowaną encyklikę poświęconą wierze. Teraz już nie encyklikę, tylko po prostu książkę. Dziwne: ta sama myśl, ten sam autor...


Uwaga mediów już nie koncentruje się na abdykacji papieża, lecz na konklawe. 25 lutego Benedykt ogłosił dokument motu proprio, zezwalający na rozpoczęcie procedury wyboru przed upływem przepisanych 15 dni od rozpoczęcia sede vacante. Zmienić ten przepis mógł tylko papież.

Taki czas jest wymagany po to, by się mogło zebrać całe Kolegium elektorów. Dawniej był to okres 10 dni. Przedłużył go Pius XI, kiedy Amerykanie nie zdążyli dotrzeć na konklawe, które go wybrało. Było to zresztą najdłuższe konklawe w XX wieku, trwało pięć dni. Jednak do zmiany terminu nie jest konieczna decyzja papieża, bo w czasie sede vacante może podjąć ją Kolegium Kardynalskie. Prawdopodobnie już na pożegnanie Benedykta XVI zjadą się niemal wszyscy kardynałowie elektorzy, więc nie będzie na kogo czekać (kard. Julius Riyadi Darmaatmadja, arcybiskup Dżakarty, już zawiadomił, że nie przyjedzie z powodu ciężkiej choroby). Nie wszyscy kardynałowie zresztą są za rozpoczęciem przyspieszonym. Niektórym bardziej odpowiada możliwość namysłu i konsultacji poza czekającą ich ścisłą klauzurą. W tym duchu wypowiedzieli się np. kardynałowie André Vingt-Trois, arcybiskup Paryża, i Christoph Schönborn, arcybiskup Wiednia. Kompletna izolacja elektorów papieża (con clave – pod kluczem) ma ich chronić przed wszelkimi zewnętrznymi naciskami.

W sprawie nacisków zabrał głos Sekretariat Stanu, wydając w tej sprawie komunikat. W przeszłości – czytamy – na poszczególnych elektorów i na całe Kolegium nacisk wywierały potęgi polityczne. Dziś to należy do przeszłości, lecz wybór papieża usiłuje się uzależnić od stanowiska opinii publicznej, „często w oparciu o oceny, które pomijają duchowy wymiar tego momentu w życiu Kościoła. Godnym ubolewania jest to, że w miarę zbliżania się rozpoczęcia konklawe, gdy kardynałowie elektorzy będą musieli w sumieniu i przed Bogiem w sposób całkowicie wolny dokonać wyboru, szerzą się informacje często niezweryfikowane i niemożliwe do zweryfikowania, czy też wręcz fałszywe, wyrządzające poważną szkodę osobom i instytucjom”.

Porównanie z naciskami mocarstw wydaje się lekko przesadzone (wtedy polityczna rola papiestwa była całkowicie inna), podobnie jak potępianie w czambuł nacisków opinii publicznej. Dzięki niej nastąpiło ujawnienie „brudów w Kościele” (o których mówił kard. Ratzinger), co w znacznej mierze było dziełem mediów, i dzięki niej Kościół mógł podjąć drastyczne środki zaradcze. Trudno też się spodziewać, że przy dzisiejszym, globalnym systemie szybkiej komunikacji środki przekazu będą pomijały rzeczy dla Kościoła nieprzyjemne.

Z drugiej strony jednak trudno się nie zgodzić, że czas oczekiwania na konklawe media wypełniają informacjami o skandalach, oskarżeniach, podejrzeniach dotyczących kardynałów. Jakby chodziło o podważenie autorytetu elektorów, a więc i samego wyboru. Wciąż więc powraca sprawa kard. Mahony’ego, emerytowanego arcybiskupa Los Angeles, oskarżanego o to, że w latach 80. „ukrył” 129 przypadków pedofilskich nadużyć księży. Przy okazji wymienia się jeszcze dwóch elektorów, kard. Danneelsa – oskarżanego o zaniedbania w tej materii, i kard. prymasa Irlandii Brady’ego – uznanego winnym ukrywania przestępstw 30 lat temu. Amerykańskie stowarzyszenie „Catholics United” domaga się, by Mahony nie uczestniczył w konklawe. Włoski tygodnik katolicki „Famiglia Cristiana” (sprzedaż blisko pół miliona egzemplarzy) zainicjował na ten temat debatę, która wykazała, że ogromna większość czytelników jest podobnego zdania.

Bez większego echa przeszedł zaś zamieszczony 20 lutego w „La Repubblica” wywiad z biskupem Charlesem Scicluną, który od 10 lat w Kongregacji Nauki Wiary zajmuje się sprawami przestępstw pedofilskich księży. Debatę na temat kard. Mahony’ego sprowadza na grunt bardziej rzeczowy i wyjaśnia, że do roku 2002 biskupi amerykańscy nie mieli w tej materii wspólnej strategii. Wspólną strategię („zero tolerancji”) przyjęli dopiero w Dallas, w 2002 r. Mahony jako arcybiskup Los Angeles popełnił błędy, np. w pierwszym zapale walki z pedofilią opublikował listę podejrzanych księży, umieszczając na niej także siebie (podejrzenie wyszło od dwóch prałatów z Watykanu). Potem informował Kongregację o każdym przypadku. Rzeczywiście wysyłał oskarżanych o przestępstwa seksualne księży na leczenie do stanów, w których terapeuci nie byli zobowiązani donosić o pacjentach prokuratorowi, ale zawsze o przestępstwach informował – zgodnie z ówczesną procedurą – watykańską Kongregację ds. Kleru, na której czele stał kard. Castrillón Hoyos, ten sam, który jednemu z francuskich biskupów gratulował chronienia przed wymiarem sprawiedliwości księdza-pedofila ze swojej diecezji.


Kolejnym preferowanym tematem mediów jest raport z dochodzenia prowadzonego przez komisję trzech kardynałów: Salvatore De Giorgi, Jozefa Tomko i Juliána Herranza w związku z „Vatileaks”. Purpuraci złożyli go Benedyktowi XVI w grudniu. Dokument jest objęty ścisłą tajemnicą (segreto pontificio): jego treść znają wspomniani trzej kardynałowie, sekretarz komisji, kapucyn o. Luigi Martignani i Benedykt XVI.

Na temat przechowywanego w papieskim sejfie dokumentu mnożą się relacje. Krążą sugestie, że to lektura raportu doprowadziła papieża do decyzji złożenia urzędu (czemu więc zarządził przygotowywanie swojej przyszłej rezydencji w październiku?). „Ojciec Święty postanowił, aby akta dochodzenia, których treść zna jedynie Jego Świątobliwość, pozostały do dyspozycji wyłącznie nowego papieża” – poinformowało w poniedziałek Biuro Prasowe.


Tymczasem w drugą niedzielę Wielkiego Postu Benedykt XVI spotkał się po raz ostatni z wiernymi na modlitwie „Anioł Pański”. Pogoda, wbrew oczekiwaniom, dopisała. Plac już godzinę przed rozpoczęciem modlitwy był wypełniony ludźmi, których wciąż przybywało. Nawiązując do opisu Przemienienia Pańskiego u św. Łukasza, Benedykt powiedział o sobie: „Odczuwam, że to Słowo Boże skierowane jest szczególnie do mnie, w tym momencie mojego życia” – wtedy ludzie zaczęli klaskać, wznosić okrzyki tak, że pierwsza próba podjęcia przemówienia się nie powiodła. Papież podziękował za życzliwość i mówił dalej: „Pan wzywa mnie, bym »wyszedł na górę«, abym jeszcze bardziej się poświęcił modlitwie i medytacji. Nie oznacza to jednak porzucenia Kościoła, wręcz przeciwnie, jeśli Bóg mnie do tego wzywa, to właśnie po to, abym mógł nadal Jemu służyć z takim samym oddaniem i taką samą miłością, z jaką się starałem to dotychczas czynić [w tekście napisanym i rozdanym dziennikarzom było: „z jaką to czyniłem” – przyp. AB], ale w sposób bardziej dostosowany do mojego wieku i sił”...

Kiedy papież skończył, pozdrowił pielgrzymów w ich językach, także po polsku, pobłogosławił i znikł z oczu zgromadzonych – niewidzialna ręka wciągnęła do wnętrza apartamentu dywan z papieskim herbem: muszlą, czarną głową i niedźwiedziem świętego Korbiana. Znikł i już nigdy nie powróci.


ZA SPIŻOWĄ BRAMĄ

oglądaj wideorelacje ks. Adama Bonieckiego na stronie powszech.net/konklawe2013 oraz na www.tvn24.pl

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2013