Orędownicy zamiast naśmiewców

Jednym z elementów naszego spotkania ewangelizacyjnego na stadionie Cracovii była liturgia pokutna – wspólna celebracja sakramentu pojednania.

12.11.2012

Czyta się kilka minut

Choć zalecana usilnie przez ostatnich papieży – rzadko niestety bywa przeżywana. Obraz stu pięćdziesięciu kapłanów spowiadających naraz – i to nie w miejscach dyskretnych, ale wokół płyty boiska, „na widoku” kilkunastotysięcznej rzeszy „widzów” (?), był wydarzeniem niesłychanym. Żyjemy przecież w czasach prywatnej pokuty za prywatne grzechy, sekretnego wyznawania grzechów w zaciemnionym konfesjonale, cichego rozgrzeszenia i zadośćuczynienia i najczęściej niewidocznej dla innych modlitwy/ / pokuty. Grzech przestaje być prywatny jedynie tam, gdzie chodzi o odpowiedzialność – tę chcielibyśmy rozłożyć możliwie na wszystkich.

Tymczasem Kościół starożytny traktował grzech i pokutę zgoła inaczej. Na początku praktyki pokutnej Kościoła znajduje się publiczne wyznanie grzechów wobec zgromadzonej wspólnoty (tajemnicę spowiedzi usankcjonował ostatecznie dopiero Sobór Laterański IV w roku 1215). Później, gdy w V w. odstąpiono od publicznej spowiedzi, pokuta nadal pozostała sprawą publiczną. Kanon jedenasty Soboru w Nicei (325 r.) wyróżnia cztery grupy pokutujących. Pierwsza grupa to tzw. „opłakujący” (swoje grzechy) – ich miejsce jest poza drzwiami kościoła. Druga to „słuchający” – stoją w przedsionku kościoła i muszą opuścić wspólnotę po Liturgii Słowa. Kolejna grupa to „klęczący” – nie wolno im modlić się w pozycji stojącej, czyli w postawie wolnych dzieci Bożych. Gdy zgromadzenie wstaje do modlitwy, oni muszą uklęknąć. W kościele zajmują miejsce na końcu nawy. Ostatnia grupa to „współstojący”. Mają oni miejsce we wspólnocie, ale nie mogą przystępować do Komunii świętej.

Poza tymi ostatnimi, jak widać, pokutujący byli ludźmi w sposób widoczny wydzielonymi ze wspólnoty. Czy tego chcieli, czy nie, ich pokuta była publiczna, a ich wina odkryta. Dlaczego? Dla większego przygnębienia? Dla lepszego samopoczucia pozostałych?

„Pokutujący niech upadnie do stóp prezbiterium i uklęknie przed tymi, którzy są bliscy Bogu, aby wszyscy bracia stali się jego orędownikami przed Bogiem”, pisał Tertulian. Pokuta publiczna, a więc w jakimś sensie także wspólna celebracja sakramentu pojednania, ma wielki sens. Przez nią człowiek zyskuje nie naśmiewców, ale „orędowników przed Bogiem”. Celebrując wspólnie sakrament pojednania Kościół ukazuje się jako wspólnota braci i sióstr, którzy ufają sobie na tyle, by nie kryć przed sobą nawzajem swych problemów, i którzy mają w sobie tyle miłości, aby je wspólnie rozwiązywać.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kardynał, arcybiskup metropolita łódzki, wcześniej biskup pomocniczy krakowski, autor rubryki „Okruchy Słowa”, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Doktor habilitowany nauk humanistycznych, specjalizuje się w historii Kościoła. W latach 2007-11… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2012