Optymista na gorzkie czasy

Europejskie prawosławie, boleśnie doświadczone przez historię, może wzbogacić chrześcijaństwo zachodnie swoim poczuciem tajemnicy Boga i ludzkiego losu oraz sakralności przyrody - przekonuje Bartłomiej I, nowy doktor honoris causa KUL.

17.08.2010

Czyta się kilka minut

Patriarcha Bartłomiej I na Kubie, gdzie uroczyście otworzył prawosławną katedrę św. Mikołaja. Hawana, 21 stycznia 2004 r. / fot. Alejandro Ernesto, EPA, PAP /
Patriarcha Bartłomiej I na Kubie, gdzie uroczyście otworzył prawosławną katedrę św. Mikołaja. Hawana, 21 stycznia 2004 r. / fot. Alejandro Ernesto, EPA, PAP /

Jako arcybiskup Konstantynopola, pierwszej stolicy w Kościele prawosławnym, Bartłomiej I jest honorowym i duchowym przywódcą prawosławia - "pierwszym pośród równych". Doświadczenia prawosławnego chrześcijanina i patriarchy, a zarazem obywatela państwa tureckiego, od lat skłaniają go do podejmowania dialogu. Chodzi nie tylko o dialog z innymi Kościołami chrześcijańskimi, ale również o dialog międzyreligijny, dialog i współpracę z ludźmi nauki oraz dialog ze światem ludzi niewierzących.

20 sierpnia Katolicki Uniwersytet Lubelski uhonoruje więc człowieka o szerokich teologicznych horyzontach i ekumenicznej otwartości, zasłużonego dla pojednania Kościołów, religii i kultur oraz dla ochrony środowiska naturalnego. Człowieka okazującego szczególną troskę krajom o przeważającej liczbie ludności prawosławnej, które przeszły przez dziesięciolecia zniewolenia i prześladowań komunistycznych (po rozpadzie ZSRR, w nowej sytuacji, pojawiło się tam wiele problemów, zwłaszcza w stosunkach między Patriarchatem Ekumenicznym a Patriarchatem Moskiewskim).

Kilkakrotnie zwoływał hierarchów w trosce o to, aby prawosławie było w stanie sprostać wyzwaniom nowego tysiąclecia: by było głębokie, wolne od nienawiści i obaw, skruszone i pokorne. Potępiał przejawy przemocy, nacjonalizmu, fanatyzmu i ekskluzywizmu wyznaniowego. Apelował o życzliwość i współczucie we wzajemnych relacjach.

Europa świata prawosławnego

Jest orędownikiem wzajemnego zrozumienia i pokoju między "dziećmi Abrahama" - wyznawcami trzech religii monoteistycznych. Równocześnie nie przestaje przypominać, że Europy nie wolno ograniczać jedynie do Zachodu, wyrastającego w kręgu kultury Rzymu i Reformacji. Istnieje także Europa zrodzona z chrześcijańskiego hellenizmu, boleśnie doświadczana przez historię, która może duchowo wzbogacić chrześcijaństwo zachodnie swoim poczuciem tajemnicy Boga i ludzkiego losu, głęboką świadomością sensu istnienia, sakralności przyrody i daru powierzonego nam stworzenia Bożego, aby człowiek nie odczuwał Boga jako konkurenta i wroga swojej wolności. Duchowe bogactwo prawosławia może pomóc Europejczykom w pogodzeniu inteligencji i serca. Czuje się ono współodpowiedzialne za kształt zjednoczonej Europy, aby mogła stać się "katedrą Bożego humanizmu" ("Modlitwa za Europę", Strasburg, 21 IV 1994 r.).

Patriarcha podkreśla, że tożsamość narodową trzeba dziś przeżywać w kontekście pluralistycznym i wielokulturowym, gdyż narody są bogactwem ludzkości. Wolność religijna nie powinna być ograniczana w imię ideologii sekularyzmu, bowiem człowiek jest nie tylko istotą rozumną, zdolną do myślenia, miłości, twórczości, śmiechu i płaczu, ale także zdolną do modlitwy, adoracji i powołaną do uczestnictwa w życiu Boga. Dlatego również prawosławie jest czynnikiem stabilizującym w procesie kształtowania się nowej rzeczywistości europejskiej, jednoczącej kultury i tradycje chrześcijaństwa zachodniego i wschodniego.

Wszyscy potrzebujemy przyjaznego dialogu i wzajemnego zrozumienia, pokojowej i konstruktywnej koegzystencji z islamem i judaizmem. Patriarchat Ekumeniczny ma rolę szczególną, jako pomost między Europą a islamem. "Wolność, szacunek, godność i integralność każdej osoby ludzkiej jest czymś fundamentalnym w naszej wizji zjednoczonej Europy. (...) Nie możemy być prawdziwie wolni, prawdziwie osobami, jeżeli nie jesteśmy w komunii z innymi osobami" - przekonywał Patriarcha 3 listopada 2005 r. w London School of Economics and Political Science.

Tajemnica osoby ludzkiej

W teologicznej wizji Patriarchy na pierwszym planie znajduje się żywe doświadczenie tajemnicy Boga i człowieka. Uczy on, że prawda religijna dana jest nam przede wszystkim do kontemplacji, a nie do czysto intelektualnego rozumienia i teoretycznych rozważań. Piękno trzeba postrzegać i odczuwać w sobie samym, a nie tylko abstrakcyjnie o nim rozmyślać. Każda osoba ludzka została stworzona na obraz i podobieństwo Boga, i dlatego nosi w sobie cząstkę Jego niezgłębionej tajemnicy. Nie da się jej zdefiniować ani wyrazić przy pomocy kategorii naukowych. Pozostanie zawsze czymś więcej niż nasze wyjaśnienia i opisy.

Szczególną cechą osoby jest otwartość: "Aby być sobą, potrzebuję ciebie. Jeśli nie patrzymy sobie wzajemnie w oczy, nie jesteśmy prawdziwie ludzcy" - podkreśla Patriarcha. Sam Bóg jest Bytem istniejącym w relacji i komunii. My także jesteśmy prawdziwie sobą, kiedy zwracamy się ku innym, kiedy mówimy: "Na tej planecie stworzonej dla wszystkich nas przez Boga jest miejsce dla nas wszystkich" (słowa z marca 2002 r. wypowiedziane w Nowym Jorku podczas nabożeństwa upamiętniającego ofiary zamachu terrorystycznego).

Do pełnego rozwoju człowiek potrzebuje wolności. Nasze człowieczeństwo realizuje się dzięki możliwości wyboru, dobrowolnej relacji i komunii z innymi. Wolność jest darem, a jednocześnie nieustannym zadaniem. Moja własna wolność musi iść w parze z poszanowaniem wolności innych. Nie możemy być prawdziwie wolni w izolacji, wyrzekając się relacji z innymi wolnymi osobami. Wolność wyraża się i realizuje w spotkaniu. Jest nieodłączna od miłości. Zaangażowanie w sprawę wolności oznacza zmaganie na rzecz wszystkich "biednych" tego świata, uciśnionych i pokrzywdzonych. Stąd bliskie i drogie Patriarsze jest stare powiedzenie: "Mój brat jest moim życiem". Nasze losy są wzajemnie ze sobą powiązane. Każdy człowiek jest naszym bliźnim. Jako osoby jesteśmy stworzeni dla spotkania i dialogu - przekonuje w książce "Encountering the Mystery" (Nowy Jork 2008).

Praktyczny personalizm Patriarchy jest wyrazem jego duchowego doświadczenia i przyjaznego stosunku do wszystkich ludzi. Teologia relacji i spotkania stała się inspiracją dla zaangażowania w dialog między chrześcijanami i między religiami. Pełen ufności uważa, że prawdziwy dialog, jakkolwiek trudny, jest darem Boga. Nasz wiek jest nie tylko czasem niepokoju, ale również wiekiem dialogu i nadziei.

Dialog katolicko-prawosławny

Patriarcha Ekumeniczny wraz z Janem Pawłem II gorliwie zabiegał o postęp na drodze pojednania Kościoła rzymskokatolickiego i prawosławnego. Kontynuuje te starania z równym oddaniem także za pontyfikatu Benedykta XVI. Nie ignoruje przy tym dialogu z protestantami, którzy, przypominając o wyższości Ewangelii, mogą pomóc prawosławnym przezwyciężyć pokusę rytualizmu i statyczności. Wypowiada się z taktem i umiarem o najbardziej kontrowersyjnych problemach, które czekają na cierpliwą debatę i rozwiązanie w dialogu.

Dotyczy to zwłaszcza prymatu i nieomylności Biskupa Rzymu. Jego słowa mają szczególną wagę w międzywyznaniowej dyskusji, która rozpoczęła się wokół zagadnienia prymatu po zaproszeniu skierowanym przez Jana Pawła II w encyklice "Ut unum sint" z 1995 r. W czerwcu 1996 r. Patriarcha odpowiedział na dwa pytania postawione mu na temat prymatu przez redakcję "Tygodnika" (nr 26). Nawiązał do tradycji pierwszego tysiąclecia oraz wizji Papieża jako "Patriarchy Kościoła wśród innych prastarych stolic apostolskich świata". Uznał "roszczenie do prymatu światowego w sensie jurysdykcji" za nieuzasadnione z teologicznego punktu widzenia.

Będąc z wizytą w Watykanie 29 czerwca 1995 r., Bartłomiej I wygłosił homilię w Bazylice św. Piotra podczas Eucharystii, której przewodniczył Jan Paweł II. Podkreślił potrzebę pokory i skruchy, które mogą uczynić nas mądrzejszymi w dochowaniu wierności Chrystusowi, który "umniejszył samego siebie" (Flp 2, 7) dla zbawienia świata. Zakończył słowami: "Tylko wówczas, kiedy w historycznym Kościele w przekonujący sposób przeważy priorytet etosu kenotycznego [opartego na wyrzeczeniu], nie tylko przywrócimy z łatwością tak upragnioną jedność w wierze, ale równocześnie staniemy się godni doświadczyć tego, co objawienie Boże obiecało tym, którzy miłują Pana".

Swoje stanowisko wyjaśnił szerzej z punktu widzenia egzegezy Nowego Testamentu w czasie spotkania z rzymskokatolickimi biskupami szwajcarskimi w Zurychu 14 grudnia 1995 r. Unikając stylu polemicznego podkreślał, że nie ma podstaw dla rozumienia prymatu w taki sposób, jakoby oznaczał on władzę nad innymi biskupami: "Idea, wedle której Pan wybierając dwunastu apostołów powierzył jednemu z nich zadanie rządzenia (gouverner) nimi - nie ma żadnej podstawy w Piśmie Świętym".

Słowa Patriarchy wydawać się mogą zbyt radykalne tylko komuś, kto nie bierze pod uwagę wielowiekowego stanowiska prawosławia w stosunku do jurydycznie rozumianego prymatu papieża. Osobiście odczytuję te wypowiedzi jako dramatyczny apel o większą kolegialność i synodalność w Kościele, gdyż tylko ona może zapobiec przerostom centralizmu i zasady prymacjalnej. Nieprzypadkowo dialog katolicko-prawosławny koncentruje się na tych właśnie zagadnieniach. Istnieje pilna konieczność podjęcia na nowo gruntownej, rzetelnej i prawdziwie ekumenicznej analizy tekstów Nowego Testamentu dotyczących osoby Piotra. Musi to być wysiłek wspólny, w przeciwnym razie nie wyjdziemy poza ramy lektury wyznaniowej i apologetycznej. Aby mogła urzeczywistnić się prawdziwa i trwała jedność, musimy uczyć się jedni od drugich i wraz z drugimi.

Innym delikatnym problemem w dialogu katolicko-prawosławnym jest kwestia uniatyzmu  (stosunku do unii, rozumianej jako uznanie przez część prawosławnych zwierzchnictwa papieża) i właściwego modelu zjednoczenia. Bartłomiej I apelował o zrozumienie stanowiska prawosławia, dla którego unia była bolesnym doświadczeniem. Przyznawał jednak, że może Bóg posłużył się nią, aby wyzwolić Kościół zachodni z izolacji łacińskości i doprowadzić do kontaktu z prawosławiem oraz z myślą Ojców greckich. W czasie wizyty w Watykanie w czerwcu 1995 r., już podczas pierwszego spotkania z Janem Pawłem II, mówił o trudnościach dialogu obydwu Kościołów z powodu uniatyzmu. Słowa te świadczyły o przekonaniu strony prawosławnej, że problem uniatyzmu i prozelityzmu nie został bynajmniej definitywnie rozwiązany i domaga się dalszego dialogu. Bartłomiej podkreślał wielokrotnie, że należy odróżnić prozelityzm ignorujący godność i wolność innych chrześcijan od prawdziwej ewangelizacji, opartej na wzajemnym współdziałaniu. "Nigdy nie tracę nadziei. Jestem zawsze usposobiony optymistycznie, że znajdzie się rozwiązanie" (przemówienie z 6 marca 2002 r. w Waszyngtonie).

Znana jest także wypowiedź Patriarchy na temat tradycyjnej doktryny eschatologicznej zawartej w Katechizmie Kościoła Katolickiego. To właśnie o tej nauce mówił w jednym z wywiadów, krótko po ukazaniu się Katechizmu w 1992 r. Pytał wówczas: "Dlaczego nie powiedzieć nic o nadziei i modlitwie o zbawienie powszechne, które odnajdujemy u Ambrożego z Mediolanu, Grzegorza z Nyssy, Dionizego Areopagity, Izaaka Syryjczyka, Julianny z Norwich oraz u tylu wielkich teologów współczesnych, takich jak Hans Urs von Balthasar? Problemy te są istotne dla dzisiejszego człowieka, który oscyluje w tragiczny sposób między strachem przed nicością a zwodniczymi obietnicami reinkarnacji".

Słowa Patriarchy Konstantynopola przypomniały o tradycji, która nie wygasła w chrześcijaństwie, zarówno wschodnim, jak i zachodnim. O tradycji tej nie wolno zapominać: miała ona odwagę stawiania pytań bardzo istotnych dla kształtu wiary i duchowości chrześcijańskiej. Człowiek zbawia się nie jako wyizolowana jednostka, lecz z całą ludzkością i całym wszechświatem.

Prawosławie otwarte

Temat obecnej fazy dialogu katolicko-prawosławnego ("Rola biskupa Rzymu we wspólnocie Kościołów pierwszego tysiąclecia") został wybrany za zgodą autokefalicznych i autonomicznych Kościołów prawosławnych. Tymczasem, zwłaszcza w Grecji, fakt ten wywołał pod koniec 2009 r. duże poruszenie i wiele dezinformacji. Odżyły stare niepokoje, że dialog z katolikami zagraża prawosławiu. Pojawiło się nawet "Wyznanie wiary przeciwko ekumenizmowi", a w nim stwierdzenie, że "papizm jest macierzą herezji i błędów".

W tej sytuacji Patriarcha Ekumeniczny wydał specjalną encyklikę synodalną na Niedzielę Ortodoksji 2010 r. Podjął w niej odważną próbę obrony dialogu przed bezpodstawnymi atakami, w poczuciu odpowiedzialności za jedność Kościoła prawosławnego. Przypomniał historyczne, daremne próby zniewolenia i unicestwienia prawosławia, które nie jest muzealnym skarbem, ale żywym dziedzictwem dla współczesności. To dziedzictwo należy przekazywać z pokorą oraz wyjaśniać w świetle egzystencjalnych pytań i potrzeb ludzkości w każdym okresie historii i sytuacji kulturowej.

Dlatego właśnie, podkreślił Patriarcha, prawosławie musi trwać w dialogu ze światem. Gdyby prawosławie zamknęło się w sobie, zawiodłoby tym samym w pełnieniu swojej misji i przestałoby być Kościołem w jego powszechności; stałoby się jedynie gettem na marginesie historii. Wielcy Ojcowie Kościoła nie bali się dialogu z kulturą swego czasu, także z myślą ówczesnych filozofów pogańskich. Kościół prawosławny wezwany jest dzisiaj do kontynuacji tego dialogu ze światem i do dawania żywego świadectwa wiary. W tym celu dialog musi jednak najpierw zakorzenić się głęboko w świadomości samych chrześcijan, aby nauczyli się rozmawiać między sobą i przezwyciężać istniejące różnice. Bez tego nasze świadectwo nie będzie wiarygodne dla świata. Skoro Chrystus pragnie jedności swoich uczniów, nie możemy pozostać obojętni wobec Jego woli.

W tym duchu Patriarchat Ekumeniczny, z udziałem prawosławnych Kościołów lokalnych, od dziesięcioleci prowadzi rozmowy z chrześcijańskimi Kościołami i wyznaniami. Obecnie ich sens jest kwestionowany w sposób zgoła fanatyczny - podkreślił w encyklice Bartłomiej I - przez niektóre środowiska prawosławne. Chcą one zawłaszczyć miano rzeczywistych obrońców prawosławia, wbrew patriarchom i synodom Kościoła popierającym sprawę dialogu. Zwodząc i podburzając wiernych, nie cofają się przed fałszowaniem rzeczywistości. Atakują jedynie Patriarchat Ekumeniczny, pomijając milczeniem fakt, że dialogi teologiczne prowadzone są za jednomyślną zgodą wszystkich Kościołów prawosławnych. Rozsiewają fałszywe pogłoski, że zjednoczenie z Kościołem rzymskokatolickim ma wkrótce nastąpić, choć dobrze wiedzą, że liczne rozbieżności doktrynalne wymagają długiej debaty i że decydujący głos mają w tej sprawie nie komisje dialogowe, ale synody Kościoła. Przeciwnicy utrzymują, że przez dialog papież ujarzmi prawosławnych. Mówią o "wszech-herezji ekumenizmu" i potępiają uczestników dialogu z nieprawosławnymi jako "heretyków" i "zdrajców" prawosławia.

Przedstawiłem treść tegorocznej encykliki synodalnej, aby pokazać, przed jak trudnym wyzwaniem staje Patriarcha Bartłomiej w ramach samego prawosławia; jak kwestionowany jest jego autorytet. On zaś wytrwale wyjaśnia, że w dialogu prawosławie nie porzuciło nauki soborów powszechnych i Ojców Kościoła; że ono we własnej obronie nie potrzebuje ani fanatyzmu ani bigoterii; że w dialogu prawda nie jest zagrożona. Podkreśla, że kiedy w całym świecie problemy i rozbieżności są rozwiązywane na drodze dialogu, prawosławie nie może kierować się nietolerancją i ekstremizmem.

W stanie ukrzyżowania

Trudności nie brakuje. Mimo że Patriarcha opowiada się od lat za przyjęciem Turcji do Unii Europejskiej, władze państwowe nie uznają ekumenicznego statusu Patriarchy i prawnego statusu samego Patriarchatu, wbrew głoszonym ideałom demokracji i wolności religijnej. Skonfiskowano wiele dóbr i posiadłości należących do Patriarchatu. Nadal, mimo licznych obietnic, nie została otwarta Szkoła Teologiczna na Chalki, przymusowo zamknięta przez rząd w 1971 r.

Mówił o tym z wielką pokorą i bez śladu wrogości sam Patriarcha w godzinnym wywiadzie dla CBS News w grudniu 2009 r. Przyznał, że boleśnie odczuwa ten stan "ukrzyżowania", ale zapewniał: "Po ukrzyżowaniu przychodzi Zmartwychwstanie. Wierzymy w Zmartwychwstanie".

Świadom swojej ponadnarodowej roli, Patriarcha uważa, że jego siedziba w kraju o laickiej konstytucji i z przewagą ludności muzułmańskiej jest mimo wszystko błogosławieństwem dla Patriarchatu i jego służebnej misji - błogosławieństwem, które skłania do życia w pokorze i chroni przed pokusą władzy.

Zielony Patriarcha

Najbardziej znaną w świecie formą działalności Patriarchy są jego wysiłki zmierzające do ochrony środowiska naturalnego. To on współorganizował z wybitnymi osobistościami świata polityki międzynarodowe seminaria i sympozja ekologiczne, żeglując po wodach zagrożonych kontynentów, rzek i mórz (Dunaj, Morze Czarne, Morze Bałtyckie, Adriatyk, Amazonka, Missisipi). Religia i nauka muszą, według Bartłomieja, zjednoczyć wysiłki w tym wielkim i dziejowym zadaniu.

"Pochodzę z małej wyspy Imvros przed Dardanelami - mówił Bartłomiej I w udzielonym KNA wywiadzie w 2008 r. - Od małości musiałem oszczędzać wodę, troskliwie doglądać roślin i zwierząt, skoro mieliśmy przeżyć my i nasze skromne środowisko. Morze dawało nam ryby i inne owoce morskie. Ta zasadnicza postawa dziękczynienia względem Stwórcy poprzez gospodarowanie Jego stworzeniami, postawa ekologii jako Eucharystii, naznaczyła mnie od młodości. Później dowiedziałem się, że zbawcze dzieło Jezusa Chrystusa obejmuje nie tylko nas ludzi, ale wszystkie stworzenia i stanowi uświęcenie całego stworzenia. To jest specyficzna prawosławna wizja ochrony środowiska".

Co roku Patriarcha wydaje specjalne orędzie na 1 września, dzień modlitwy o zachowanie tego wielkiego dobra i piękna, jakim jest środowisko naturalne. Jest wizjonerem, niestrudzenie nawołującym do tworzenia nowego modelu cywilizacyjnego, który byłby w stanie przezwyciężyć niepohamowany pęd do konsumpcji i destrukcji. Jeżeli nie teraz, to kiedy? Działalność Patriarchy przypomina o samoograniczeniu w podziale dóbr i o potrzebie postaci profetycznych w dzisiejszym świecie, ukazujących prawdziwy sens i kierunek dziejów. Po katastrofie ekologicznej w Zatoce Meksykańskiej napisał: "kto szkodzi środowisku naturalnemu, grzeszy przeciwko Bogu".

***

Bartłomiej I jest Patriarchą czasów dialogu, człowiekiem nadziei na dobrą przemianę. Wierzy, że historia jest w rękach Boga, do którego zawsze należy ostatnie słowo. Sam siebie określa mianem optymisty. Przekonuje, że Boży dar nadziei jest niezbędny dla życia. To ona nadaje godność i szlachetność naszemu istnieniu. Nigdy nie jest za późno. "Potrzebujemy wiary, aby mieć nadzieję - pisał. - To największy dar, jaki mamy do zaofiarowania naszym dzieciom: że wierzymy i mamy nadzieję na lepszy świat (...). Nawet jeśli wszystko wokół nas zdaje się przeczyć nadziei, którą mamy w sobie, z łaski Boga słońce zawsze wzejdzie i głęboka ciemność nocy ustąpi światłu dnia".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2010