Oni tu są

Zabójca z wyspy Ut?ya zamordował z zimną krwią kilkadziesiąt osób i - wszedł do historii.

02.08.2011

Czyta się kilka minut

Wielu ludzi głosi podobne poglądy jak on: boi się napływu obcych, biada nad zepsuciem zachodniej cywilizacji, wietrzy międzynarodowe spiski. Czasem też wskazuje domniemanych wrogów i zapowiada, że dosięgnie ich kara. Straszna prawda jest taka, że tylko ci, którzy realizują swoje groźby, wchodzą do historii na trwałe.

Śmierć to jedyne, czego nie da się odwrócić. Można odprawić żałobę, można osądzić sprawcę, można nawet spróbować mu wybaczyć. Można też zastanowić się, jak w przyszłości zapobiec podobnym zdarzeniom. Sama zbrodnia jest nieodwracalna. Dlatego im większe żniwo zbiera śmierć, tym większe prawdopodobieństwo, że o zbrodniarzu szybko nie zapomnimy. "To było okrutne, ale konieczne", miał powiedzieć, gdy go aresztowano. Można te słowa zrozumieć i tak: to było konieczne, żebyście mnie zapamiętali, żebym pozostał znakiem dla następnych pokoleń, żebym stał się nieśmiertelny.

Nie wiem, czy zmuszę się, żeby przeczytać jego manifest. Z omówień, jakie pojawiły się w mediach, wynika, że w głowie zabójcy z wyspy Ut?ya panuje niezły chaos. Nic dziwnego, że jedni zobaczyli w nim "syjonistę" i "masona", a inni "chrześcijańskiego fundamentalistę". Nie jest on ani jednym, ani drugim; to człowiek-echo, który łapie różne głosy, różne idee oraz fakty i łączy je w teorie, których zasadą porządkującą jest lęk i wypływająca z lęku nienawiść.

Przypominam sobie, jak 15 lat temu w Kopenhadze brałem udział w międzynarodowym spotkaniu dziennikarzy poświęconym wielokulturowości. Było to zaledwie trzy lata po schwytaniu i osądzeniu osławionego "Lasermana", który w okolicach Sztokholmu i Uppsali postrzelił kilkanaście osób o nienordyckim wyglądzie. ("Laserman", przypomnę, też miał w głowie niezłą sieczkę: do jego ulubionych filmów należały produkcje spod znaku Monty Pythona, a jednocześnie seria thrillerów "Death Wish", w której Charles Bronson grał obywatela na własną rękę wymierzającego sprawiedliwość przestępcom). Już wtedy rozmawialiśmy głównie nie o zaletach różnorodności, ale o niepowodzeniach polityki integracyjnej. Jak refren powtarzano, że Europa nie jest przygotowana na kolejne fale imigrantów. I ktoś zauważył przytomnie: oni już tu są, zmarnowaliśmy mnóstwo czasu, a teraz prawdopodobnie będziemy popełniać kolejne błędy.

Integracja przybyszów z różnych stron świata jest procesem szalenie trudnym, nawet w społeczeństwach, w których etos otwartości budowany jest od wielu pokoleń i które stać na szczodrość wobec imigrantów. Dobrze pokazuje to reportaż Macieja Zaremby "Gimo - czarny zaścianek Szwecji?" z wydanego przed trzema laty tomu "Polski hydraulik". W czasie kiedy trwał proces "Lasermana", małe przemysłowe miasto na północ od Uppsali stało się symbolem budzącej się ksenofobii. Zaremba pokazuje, jak wskutek wadliwie prowadzonej polityki integracyjnej doszło do stopniowej eskalacji konfliktu między lokalną społecznością a kilkusetosobową grupą uchodźców, których władze imigracyjne osiedliły w ich sąsiedztwie. "Urząd Imigracyjny wkupił się w Gimo, proponując czynsz za setkę stojących pusto mieszkań oraz pracę dla bezrobotnych przedszkolanek. Poza tym nie było żadnych dyskusji ani wtedy, ani później", pisze Zaremba. Urzędnicy założyli, "że nikomu nie trzeba przemawiać do serca, że wystarczy apelować do rozsądku; że zwyczaje są po to, by je ujednolicać, a różnice, by je niwelować. A jakby tak zrobić ośrodek na 120 tys. uchodźców w centrum Sztokholmu? Odpowiadałoby to pięciuset osobom w Gimo".

Wtedy, w Kopenhadze, ktoś powiedział, że "Laserman" to dopiero początek problemów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2011