Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie można porównywać tych rozmów. Tamte pierwsze, spontaniczne, improwizowane, prawdziwe dialogi Jana Pawła II, i te Benedykta – a teraz Franciszka – są inne. Bo i oni się różnymi ludźmi. Niezależnie jednak od formy, zawsze w tych spotkaniach przejawia się – choć inaczej – owa pierwotna spontaniczność.
Wczoraj padły pierwsze słowa papieża Franciszka do młodych. Te wyczekiwane spotkania rozpoczęły się od wspomnienia zmarłego autora symbolu ŚDM i innych grafik związanych z Dniami, młodego artysty Macieja Cieśli. Prosta opowieść, odczytana z niebywałym przejęciem przez Franciszka, ustawiła cały dalszy ciąg spotkań w perspektywie rzeczy ostatecznych. Ostatecznych, ale bardzo dla każdego osobistych.
Zastanawiałem się, kto opowiedział Franciszkowi o zmarłym artyście, który tak bardzo chciał doczekać Dni Młodzieży, a obchodzi je – jak zapewnił nas Papież – z nami w niebie. Jak znam kardynała Dziwisza, to z pewnością on opowiedział papieżowi o Cieśli. Dziwny początek radosnych spotkań z młodzieżą. Czy można było wymyślić lepszy? Ten przyniosło życie.
I jeszcze jedno. O ile dobrze zauważyłem, Papież pod koniec powiedział młodym, żeby teraz szli spełniać swoją powinność – to znaczy, dodał, by całą noc hałasowali, pokazując, co to znaczy radość chrześcijańska. Tłumacz przełożył to jako polecenie, żeby... zbytnio nie hałasowali po nocy.
Miałem wrażenie, że w większości jednak słuchacze zrozumieli Franciszka właściwie. Hałasowali.
Poniżej publikujemy całość przemówienia papieża Franciszka w Oknie Papieskim przy ul. Franciszkańskiej 3, 27 lipca 2017 r.
(za KAI, tekst wygłoszony, nieautoryzowany)
Dobry wieczór! Witam Was serdecznie. Widzę, że jesteście pełni entuzjazmu i wielkiej radości, ale teraz powiem wam coś, co bardzo zasmuci wasze serca. Opowiem was historię jednego z was. Maciej Szymon Cieśla miał trochę więcej niż 22 lata. Studiował grafikę i porzucił swoją pracę, żeby zostać wolontariuszem Światowych Dni Młodzieży. To on przygotował wszystkie projekty graficzne, flagi, pakiet pielgrzyma, wizerunki świętych patronów, które teraz zdobią miasto. W tej swojej pracy odnalazł wiarę. W listopadzie zdiagnozowano u niego raka. Lekarze nie mogli nic zrobić. Nie pomogła nawet amputacja nogi. Chciał dożyć wizyty papieża. Nawet miał zarezerwowane miejsce w tramwaju, którym będzie podróżował papież, ale 2 lipca zmarł. Wszyscy byli tym bardzo poruszeni, bo uczynił wiele dobra. Teraz wszyscy w ciszy wspomnijmy naszego przyjaciela, który włożył tak dużo pracy w przygotowanie Światowych Dni Młodzieży. I w ciszy módlmy się, z głębi naszego serca. On jest tutaj z nami.
Ktoś może pomyśleć: papież psuje nam wieczór. Ale prawda jest taka, że powinniśmy przyzwyczaić się do tego, że spotyka nas i dobro, i zło. Takie jest życie, Drodzy Młodzi. Ale w jedno nie powinniśmy nigdy wątpić. Wiara tego chłopca, naszego przyjaciela, który pracował z oddaniem na rzecz Światowych Dni Młodzieży, zaprowadziła go do nieba i teraz on jest z Jezusem i patrzy na Was. To jest wielka łaska. Brawa dla naszego przyjaciela.
Także i my pewnego dnia go spotkamy. I powiemy: „aaa, to Ty, bardzo mi miło”.
Dzisiaj jesteśmy tutaj, a jutro będziemy tam.
Problem polega na tym, żeby wybrać właściwą drogę życia. Tak, jak on wybrał. Dziękujmy Bogu, że daje nam takie przykłady, ludzi młodych i odważnych, którzy pomagają nam iść w życiu naprzód. I nie bójcie się, nie bójcie się.
Bóg jest wielki, dobry. W każdym z nas jest dobro.
Teraz was żegnam, jutro znów się spotkamy. Wykonujcie swoje obowiązki, róbcie raban przez całą noc, czyli okazujcie swoją chrześcijańską radość, radość wspólnoty, która idzie za Jezusem.
Teraz udzielę Wam błogosławieństwa, tak jak przyzwyczailiśmy się od dziecka, kiedy przed snem żegnaliśmy się z mamą.
Módlmy się do Maryi. Każdy w swoim języku.
Zdrowaś Maryjo…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec, Syn i Duch Święty.
Dobranoc. Dobranoc.
I módlcie się za mnie.