Odpowiedzialność czy wina

Nie trzeba wierzyć w zamach lub powtarzać tezy o „zdradzonych o świcie”, by mówić o katastrofie państwa. I o tym, że błędem byłoby ograniczanie jej tylko do 10 kwietnia.

01.10.2012

Czyta się kilka minut

Prezydencki tupolew rozbił się z mnóstwa powodów, wśród których były także zwyczaje panujące w 36. Pułku, system szkolenia załóg itd. Wkrótce po wypadku Centrum Operacyjne MSZ nie było w stanie przesłać ministrowi Sikorskiemu listy pasażerów, bo w resorcie... nie działała poczta elektroniczna („Zostaliśmy odcięci w ogóle, centrala od prądu, powikłania po pogodowej awarii” – tłumaczył szefowi dyplomacji jeden z podwładnych na nagraniu upublicznionym przed paroma miesiącami). Najważniejsza już wtedy osoba w państwie wracała do Warszawy z domku letniskowego własnym samochodem, bez ochrony, rozmawiając za kierownicą przez telefon komórkowy. Prokurator generalny spóźnił się na samolot. Nie było wiadomo, na jakich umowach międzynarodowych oprzeć dochodzenie i czy będzie ono wspólne – wyliczankę można ciągnąć, nie dochodząc wcale do tragicznej historii z zamianą zwłok Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej.

Mówiąc o katastrofie państwa, nie zakładamy niczyjej złej woli. Jesteśmy przekonani np., że Ewa Kopacz robiła w Moskwie wszystko, co mogła, żeby wesprzeć rodziny ofiar. Rozumiemy skrajnie trudne zadanie, przed jakim stanęli przeczesujący smoleńskie pole funkcjonariusze rosyjskich i polskich służb. Na każdym kroku widzimy jednak, jak działają – a raczej jak nie działają struktury urzędnicze, jakie procedury są lekceważone albo po prostu nie zostały dotąd przygotowane. „Pełne zawierzenie Rosjanom, rezygnacja z wykonania urzędniczej rutyny, nawet jeśli bolesnej dla rodzin, to ogromny błąd” – mówi cytowany w tekście Roberta Zielińskiego (patrz dział "Kraj") jeden z kluczowych urzędników polskiego rządu. Rezygnując z kategorii winy i pozostając przy kategorii odpowiedzialności, jesteśmy przekonani, że premier rzeczywiście ma za co przepraszać.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, redaktor wydań specjalnych i publicysta działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w pisaniu o piłce nożnej i o stosunkach polsko-żydowskich, a także w wywiadzie prasowym. W redakcji od 1991 roku, był m.in. (do 2015 r.) zastępcą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2012