Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie kojarzony z rządem, a więc z jego porażkami, znany z krytycznych uwag wobec szefa SLD, jowialny i pogodny, wydaje się być tym, kogo partia potrzebuje, zwłaszcza na Mazowszu, gdzie była targana skandalami poprzedniego lidera Mariusza Łapińskiego. “Będzie wam dane przywództwo ludzkie, ciepłe, aczkolwiek będą bezwzględne wymagania" - mówił Oleksy po wyborze. W sobotę stał się osobą nr 2 w SLD i prawdopodobnym rywalem Millera w walce o przywództwo partii. Czy zjazd mazowieckich struktur Sojuszu oznacza początek końca afer w jego szeregach i odnowę partii? I czy faktycznie Miller ma się czego obawiać?
Sukcesy Oleksego wynikają z niezadowolenia działaczy obecną sytuacją Sojuszu, ale niekoniecznie sytuacją w Sojuszu. Oleksy nie jest też “młodym gniewnym" lewicy. Od początku tej formacji jest jednym z głównych jej liderów - pełnił najwyższe stanowiska tak w partii, jak w państwie - był w SLD, gdy zawłaszczał państwo, był w SLD, gdy rodziły się w nim aferalne powiązania. Jest więc za nie odpowiedzialny tak, jak pozostali politycy partii. Wreszcie: Oleksego wybrali ci sami ludzie, którzy niedawno popierali Łapińskiego, i którzy wołali: dość uderzania się we własne piersi! Nowy szef mazowieckiego Sojuszu (będący jednocześnie przewodniczącym sejmowej Komisji Europejskiej i członkiem Konwentu Europejskiego) może więc nie mieć wystarczająco dużo woli i siły by poprowadzić partię ku odnowie, a przede wszystkim może napotkać opór działaczy, gdy tylko zacznie spełniać zjazdowe obietnice oczyszczenia partii. Wtedy wszystko wróci do normy: działacze zwrócą się do Millera, Oleksy zajmie się Europą i wróci na pozycję sumienia partii, a szefem na Mazowszu zostanie prawdziwy baron.