Ocaliła ją wiara

Kłócą się nasi uczeni i badacze Pisma często, a między innymi i o to, jak rozumieć takie oto zdanie z Ewangelii Łukasza: "Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała". Jej, to znaczy kobiecie, która na przyjęciu wydanym na cześć Jezusa przez faryzeusza Szymona namaściła stopy Jezusa drogim olejkiem, a przedtem obmyła je łzami. Sprzeczają się więc nasi uczeni faryzeo-saduceusze o to, czy ta kobieta dostępuje odpuszczenia grzechów dlatego, że kocha, czy też kocha dlatego, że jej odpuszczono? Biorąc sprawę na chłopski rozum, można powiedzieć, że ten spór trochę przypomina inny - co było najpierw: jajko czy kura?

08.06.2010

Czyta się kilka minut

Było, co było, ale szczęście uśmiechnęło się do owej grzesznicy w tym momencie, gdy spotkała kogoś, kto nie miał do niej żadnego interesu. Uczciwego czy nieuczciwego, nieważne. Ważne, że ten ktoś obudził w niej coś, czego się nie spodziewała, o czym zapewne nie śmiała marzyć ani podejrzewać. Choć kto wie, przecież grzeszymy również, a może przede wszystkim nie dlatego, że mamy upodobanie w pomnażaniu zła. Przeciwnie, grzeszymy z pragnienia szczęścia i dobra. Jeśli więc jest prawdą, że jej grzeszność związana była ze świadczeniem usług seksualnych, to rzeczywiście ten gest względem Jezusa, czyli zraszanie Jego stóp łzami, wycieranie włosami, namaszczanie pachnidłami, zaczyna nabierać dodatkowych znaczeń.

Ta kobieta naraz staje się nieprzyzwoicie rozrzutna. Nie zważa już na nic, nie obchodzi ją, że łamiąc pewne tabu, gorszy innych biesiadników, zjawiając się w biesiadnej sali z rozpuszczonymi włosami. Idzie na oślep, bo spotkała kogoś, komu zaufała, komu uwierzyła, że nie będzie chciał jej kupić ani nie wykorzysta. I choć zachowuje się względem Jezusa, tak jak potrafi, jak to robiła dotychczas, nie przekracza granicy, poza którą gest czułości, przyjaźni, uwielbienia, stałby się swoim zaprzeczeniem. Już nie o zarobek, interes chodzi, ale o bezinteresowność. Spotkawszy Jezusa, nie wiemy, czy dopiero w domu Szymona, czy może gdzieś wcześniej zrozumiała, że jej dotychczasowe życie chadzało błędnymi drogami.

Może więc, zamiast się kłócić, co jest najpierw, miłość czy przebaczenie, a tym samym ograniczać Boże prawo do wolności działania, warto zobaczyć, jak miłość i przebaczenie całkiem dobrze radzą sobie w parze, a grzech też potrafi rodzić dobre owoce. Czy powstałyby psalmy, gdyby nie wcześniejszy grzech Dawida? Paskudny grzech, wieloetapowy. Najpierw uwiedzenie cudzej żony, gorzej, nie cudzej, ale przyjaciela, a na końcu podstępne zamordowanie jego samego.

Owszem, Dawid psalmy pisał już po tym, jak dotarła do jego świadomości obrzydliwość swoich czynów. Niemniej ich źródło bije również w grzechu, a z tego wynika, że również diabeł pracuje dla Boga.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2010