Wielkanoc do wstrzyknięcia

Do XIX wieku w Wielką Niedzielę z ambon opowiadano zabawne historyjki, dowcipy, bywało sprośnie. Żywiołowy śmiech miał wyrażać radość ze zmartwychwstania Chrystusa. Ten zwyczaj jest jeszcze podtrzymywany w niektórych kościołach katolickich i ewangelickich. Dr Gisela Matthiae, ewangelicka teolog i pedagog teatralny, mówi, że sam Marcin Luter „w jednym z toastów powiedział cudowne zdanie: »Tam gdzie wiara, tam jest także radość i uśmiech«. (...) Są to zjawiska o wiele bardziej ze sobą spokrewnione, niż to się nam wydaje”.
Przemawiając do pracowników włoskich lunaparków i mobilnych parków rozrywki i dziękując im za ich pracę, papież Franciszek oświadczył: „Jeżdżąc z karuzelami po wioskach i miastach, dajecie dzieciom oraz dorosłym chwile relaksu, odciągając ich nieco od trosk nękających ich w codziennym życiu. (...) W świecie, gdzie często oddychamy szarą oraz ciężką atmosferą, zapraszacie ludzi do wyjścia, do spotkania na placu, do wspólnej zabawy, do świętowania, a Bóg cieszy się, gdy świętujemy razem jako bracia w prostocie. A wasze powołanie to śmiać się i sprawiać, żeby ludzie się uśmiechali. To jest piękne: odsłaniać bardziej pozytywne perspektywy niż te, którymi być może ludzie żyją w danym momencie. Naprzód z radością!”. Ta radość ma mocne podstawy.
Teologowie żydowscy za serce Biblii uważają erotyk Pieśń nad Pieśniami: „Oto nadchodzi! Skacze przez góry, przesadza wzgórza! Mój drogi jest jak gazela, jak rączy jelonek! Przybył! Już stanął – za naszą ścianą! Zagląda przez okno, patrzy przez kraty! (...) Wstań, najmilsza! Chodź, moja piękności! Bo już minęła zima i przestał padać deszcz. Wokół kiełkują kwiaty i przyszedł czas na pieśń (...) winorośl rozsiewa woń. Wstań, najmilsza! Chodź, moja piękności! (...) daj mi usłyszeć twój głos!”.
Tak też Bóg mówi do ludzi. Jeśli ta Pieśń jest sercem Biblii, to znaczy, że jest również kluczem otwierającym wszystkie pozostałe księgi Pisma Świętego. Jest również kluczem otwierającym życie Pana Jezusa, a co za tym idzie, również nasze. Ktoś powiedział, że na Golgocie to się umiera, ale żyje się w Jeruzalem. Słusznie, ale pod warunkiem, że wierzy się jedynie w życie, i że marzenie o szczęściu nie jest ucieczką od realiów tego świata, ale najprawdziwszym pragnieniem rozumu, czyli biblijnego serca.
Pamiętam z dzieciństwa, że na Wielkanoc, tam, gdzie były dzieci, stawiano na podwórzach huśtawki. Można sobie wyobrazić, co myśmy, wypuszczeni z zimowego uwięzienia, na tych huśtawkach wyrabiali. Razem z nami huśtało się wszystko wokół nas. Po to jest Wielkanoc – wytrącić świat z martwej równowagi i śpiewać jednocześnie Requiem i Exsultet. ©
Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Masz konto? Zaloguj się
365 zł 115 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)