Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W Warszawie odbyła się niedawno konferencja zatytułowana "Prawa osób niepełnosprawnych w Polsce". Zorganizowała ją Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego. Nie mogłem osobiście uczestniczyć w obradach, polegam więc tylko na relacjach prasowych, mając nadzieję, że większość materiałów znajdzie się z czasem w internecie. Temat, wydawałoby się, pasjonujący, bo dotyczy naprawdę sporej grupy obywateli; przyjmuje się, że w Polsce żyje około 5 milionów osób dotkniętych takim czy innym rodzajem niepełnosprawności. Ale jakiegoś szczególnego szumu wokół konferencji nie było. Najobszerniejszą relację napisała Ewa Siedlecka z "Gazety Wyborczej", nadając jej znamienny tytuł: "Rzeczpospolita niepełnosprawna".
Niestety, w dziedzinie, o której mowa, robimy - jako państwo i jako społeczeństwo - krok w przód, krok w tył, a najczęściej drepcemy w miejscu. Na państwie pewne decyzje wymusza obecność w UE. Te wymuszenia są dobre, bo zmienia się prawo (np. w kolejnych wyborach niewidomi nie będą już potrzebować asystencji drugiej osoby), ale mają i złe strony: kiedy jakieś rozwiązania przyjmuje się w pośpiechu, bo "terminy nagliły", nietrudno zrozumieć opór urzędników i niedostatek wiedzy wśród samych zainteresowanych. Bywa i tak, że rozwiązawszy problem w jednym miejscu, tworzy się go w innym. Podczas konferencji mówiło się m.in. o e-wykluczeniu, czyli o barierach, jakie istnieją nawet w tak nowoczesnym medium jak internet (przykład najświeższy: osoby niewidome lub z niesprawnymi rękami nie mogły skorzystać z internetowej formy spisu powszechnego). Życie osoby niepełnosprawnej to nieustające pasmo upominania się o swoje: kiedy otworzą się jedne drzwi, kolejne okazują się zatrzaśnięte. I tak bez końca.
Najbardziej poruszające wystąpienie na konferencji dotyczyło jednak przemocy wobec niepełnosprawnych. Okazuje się, że aż 30 proc. ankietowanych Polaków zna takie przypadki z własnego otoczenia. Bicie, szarpanie, zamykanie w osobnym pomieszczeniu, okradanie, wyśmiewanie, wykorzystywanie seksualne... Renata Dura z zajmującej się ofiarami przemocy "Niebieskiej Linii" powiedziała coś szokującego: blisko 80 proc. osób, które wiedzą o takich sytuacjach, nie robi nic, by im zapobiec. Twierdzą, że "byłoby to dla niepełnosprawnego jeszcze gorsze". Oznacza to, że niepełnosprawni - w szczególności niepełnosprawni intelektualnie - są na samym końcu łańcucha zachowań przemocowych: to na nich bezkarnie można wyładować złość, frustrację, odreagować lęk, niepowodzenia, poczucie własnej bezwartościowości.
Prawa osób niepełnosprawnych to prawa, o które możemy walczyć wszyscy. Inne sprawy nas dzielą, ta na pewno mogłaby nas połączyć. Ale walkę trzeba wydać najpierw samym sobie. Z naszej wyobraźni tworzy się wyobraźnia państwa. To w naszej wyobraźni musi dokonać się zasadnicza zmiana: niepełnosprawny to nie jakiś "biedny", "gorszy", "potrzebujący" człowiek, lecz ktoś, kto chce żyć jak ja. Dopiero taka zmiana pociągnie za sobą kolejne.