Niepełnosprawni intelektualnie też chcą żyć

Właściwie nie lubię słowa "tolerancja", zwłaszcza w kontekście tolerancji wobec osób niepełnosprawnych, ponieważ z jego etymologii (po łacinie tolero oznacza "znoszę") wynika, że zaledwie znosimy obecność tych osób w naszym otoczeniu, ewentualnie okazujemy im wyrozumiałość czy pobłażanie na zasadzie poprawności politycznej - nie do końca godząc się z tym, jacy są czy jak się zachowują. Wyczuwam w takim podejściu protekcjonalizm czy rodzaj fałszywej łaskawości: "nie lubię cię, czy jesteś mi obojętny, ale cię toleruję". Myślę, że osoby z niepełnosprawnościami oczekują od nas nie tolerancji, ale akceptacji, a przynajmniej szacunku dla ich godności i przysługujących im praw człowieka.

15.11.2010

Czyta się kilka minut

Debaty Tetazusza X /
Debaty Tetazusza X /

Na szczęście w naszym kręgu kulturowym coraz powszechniej akceptowane jest stwierdzenie, że osoby niepełnosprawne są pełnoprawnymi obywatelami swoich społeczności, a więc mają prawo do uczestnictwa w życiu społecznym na równi ze wszystkimi innymi ludźmi. Mówią o tym liczne dokumenty międzynarodowe, których ukoronowaniem jest ONZ-owska Konwencja o Prawach Osób Niepełnosprawnych, ustanowiona w roku 2006 i ratyfikowana już przez 95 państw. Jednak Polska ciągle jeszcze - co symptomatyczne - nie ratyfikowała tej Konwencji, a nawet nie podpisała protokołu fakultatywnego. Nie ratyfikowała także Konwencji Bioetycznej Rady Europy ani protokołu 12 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka zakazującego dyskryminacji, nie przystąpiła także do Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Co więcej, nie wdrożyliśmy jeszcze unijnych dyrektyw w zakresie równego traktowania, a przygotowywana aktualnie naprędce ustawa jest skandalem prawnym, dyskryminującym osoby niepełnosprawne w dostępie do służby zdrowia, dóbr i usług (zob. Gazeta Wyborcza nr 259, 7077 z dnia 5 listopada 2010).

Rozziew między ustawodawstwem unijnym i światowym w zakresie traktowania osób niepełnosprawnych a polskimi zapisami legislacyjnymi - zawartymi w takich oficjalnych dokumentach, jak Konstytucja RP, Karta Praw Osób Niepełnosprawnych, Ustawa o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych, czy szczegółowe akty prawne regulujące w sposób chaotyczny, a nie systemowy sytuację tych osób - jest więc ogromny. Ogólne zapisy mówiące o prawie osób niepełnosprawnych do niezależnego i aktywnego życia w społeczeństwie wolnym od dyskryminacji i tendencji segregacyjnych nie mają przełożenia ani na rozwiązania systemowe, autentycznie wspierające te osoby w sferze realnych warunków bytowych i społecznych, ani na sferę świadomości i postaw społecznych wobec niepełnosprawności i samych osób niepełnosprawnych. Traktując warunki te i postawy jako twarde i miękkie wskaźniki tolerancji wobec tych osób, chciałabym przedstawić krótką analizę tych zjawisk w Polsce i na świecie, koncentrując się głównie na sytuacji ludzi, wobec których polska (i nie tylko polska) tolerancja ma na swym koncie największe uchybienia, a mianowicie ludzi z niepełnosprawnością intelektualną - najsilniej dyskryminowanych wśród wszystkich grup osób niepełnosprawnych.

Zacznijmy od spraw związanych z edukacją, od której w ogromnej mierze zależy pozycja społeczno-ekonomiczna i sytuacja życiowa tych osób w społeczeństwie. Odsetek osób niepełnosprawnych intelektualnie z wykształceniem co najwyżej podstawowym przekracza 80% - gdy tymczasem w zbiorowości wszystkich osób niepełnosprawnych odsetek ten wynosił ok. 60%, a w całej populacji Polaków - nie więcej niż około 40%. System kształcenia dzieci z niepełnosprawnością intelektualną w Polsce ma nadal charakter wyraźnie segregacyjny - wbrew tendencjom światowym promującym edukację włączającą. Wprawdzie liczba dzieci niepełnosprawnych uczących się w szkołach zwykłych i integracyjnych stopnia podstawowego wzrosła w ostatnich latach, jednak na poziomie gimnazjalnym i średnim ciągle jeszcze większość dzieci uczy się w szkołach specjalnych. Niechlubną praktyką polskiego szkolnictwa jest skazywanie dziesiątków tysięcy dzieci niepełnosprawnych na indywidualne nauczanie domowe - izolujące je od rówieśników i normalnego życia szkolnego.

Kolejnym mankamentem jest brak jakichkolwiek propozycji rozwiązań systemowych dla osób kończących edukację i wchodzących w dorosłe życie (tzw. transition services oraz form edukacji ustawicznej) - co prowadzi często do zaprzepaszczenia dotychczasowych osiągnięć edukacyjnych i odbija się negatywnie na i tak nikłych szansach tych osób na zatrudnienie.

Niezwykle istotną kwestią utrudniającą odpowiednią edukację osób z niepełnosprawnością intelektualną jest też nikła w społeczeństwie wiedza na temat możliwości rozwojowych i przystosowawczych takich osób. Dość powszechne jest przekonanie, że niewiele można się po nich spodziewać. Tymczasem nawet w najcięższych przypadkach niepełnosprawności intelektualnej okazuje się, że rozwój jest możliwy, choć jego zakres jest oczywiście zróżnicowany i w znacznym stopniu uzależniony właśnie od tego, gdzie zakreślimy jego pułap. Z doświadczeń osób pracujących z niepełnosprawnymi intelektualnie wynika, że są oni w stanie osiągnąć tym więcej, im szersze i bardziej stymulujące możliwości uczestniczenia w życiu społecznym im stwarzamy. Niezbędnym warunkiem jest tu jednak bogata oferta edukacji ustawicznej - m.in. w zakresie edukacji prawnej, ekonomicznej, informatycznej czy obywatelskiej - dzięki której osoby te będą miały szansę na pełniejszy rozwój osobowości i kompetencji i na rzeczywiste zaistnienie w przestrzeni społecznej. Świadomość tę warto rozpowszechniać nie tylko wśród ogółu społeczeństwa; potrzebują jej także niekiedy sami rodzice osób niepełnosprawnych intelektualnie, a zwłaszcza ci z nich, którzy uważają, że ich dzieciom potrzebna jest wyłącznie miłość i opieka świadczona w bezpiecznym kręgu rodzinnym. Postawa taka, określana mianem nadopiekuńczości, skutecznie ogranicza możliwości rozwojowe dzieci, młodzieży i dorosłych niepełnosprawnych intelektualnie i zaprzepaszcza w znacznej mierze ich szanse na możliwie pełne uczestnictwo w życiu społecznym, zwłaszcza w kwestii zatrudnienia.

Jak wynika z danych, wskaźnik zatrudnienia wynosi w zbiorowości osób niepełnosprawnych intelektualnie zaledwie 7%, tymczasem odsetek ten w grupach osób z innymi niepełnosprawnościami kształtuje się na poziomie 17-35%, a w całej populacji wynosi ok. 50%. Skąpa oferta pracy zarobkowej dla osób z niepełnosprawnością intelektualną - to otwarty rynek pracy i zakłady pracy chronionej (w których pracują w zasadzie tylko osoby lekko niepełnosprawne). Nieliczni "szczęśliwcy" pracują w kilkudziesięciu zaledwie w skali kraju Zakładach Aktywności Zawodowej - prowadzonych głównie przez organizacje pozarządowe, zaś większość siedzi po prostu bezczynnie w domu lub trafia do warsztatów terapii zajęciowej.

Prezentowane dane ilustrują drastycznie niższy poziom edukacji i zatrudnienia w przypadku osób z niepełnosprawnością intelektualną, niż ma to miejsce w odniesieniu do pozostałych niepełnosprawnych, nie mówiąc już o reszcie społeczeństwa. Trudno więc się dziwić, że podstawowym źródłem utrzymania są w tej sytuacji renty socjalne i rodzinne oraz pomoc rodzin - głównie rodziców (często w podeszłym wieku) - z którymi mieszka zdecydowana większość osób z niepełnosprawnością intelektualną. Tylko nieliczni z nich zakładają własne rodziny - co zresztą jest źle widziane w społeczeństwie odmawiającym im na ogół prawa do życia seksualnego i rodzinnego, a zwłaszcza do rodzicielstwa.

Czy tak być musi i czy tak jest w innych krajach Unii Europejskiej?

Nie chcę stwarzać złudnego obrazu, że we wszystkich krajach sytuacja przedstawia się zdecydowanie lepiej. Nie ma jednak wątpliwości, że w wielu z nich, a zwłaszcza w krajach skandynawskich, ogólny klimat wokół osób niepełnosprawnych jest zupełnie inny. To, co najbardziej charakterystyczne, określić można jako wolę polityczną i powszechne zrozumienie - tak wśród decydentów, jak i ogółu społeczeństwa - iż niepełnosprawność jest jednym z naturalnych przejawów ludzkiej kondycji i że ludziom niepełnosprawnym przysługują takie same prawa, jak wszystkim innym. W ślad za tym idą konkretne rozwiązania - w sposób systemowy, a nie doraźny czy fragmentaryczny - regulujące kwestie ich wszechstronnego wspierania. W odniesieniu do interesujących nas tu kwestii edukacji, zatrudnienia, mieszkalnictwa i wspierania w niezależnym życiu generalne trendy sformułować można następująco.

W odniesieniu do edukacji w wielu krajach Unii Europejskiej nastąpiły rewolucyjne zmiany polegające na prawnym uznaniu zasady, że każde dziecko ma prawo uczyć się w szkole najbliższej miejsca zamieszkania (a więc zasada włączania uczniów niepełnosprawnych - również intelektualnie - w powszechny nurt nauczania przewidziany dla wszystkich innych dzieci). Szkoły specjalne bądź ulegają likwidacji, bądź przekształcane są w centra wspierające nauczycieli szkół powszechnych w wychodzeniu naprzeciw dzieciom o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Tam, gdzie szkoły specjalne zachowano, ograniczono wydatnie ich rolę do sytuacji, w których absolutnie niemożliwe jest zapewnienie dziecku nauki w warunkach szkoły powszechnej. Tendencje integracyjne i włączające wspierane są odpowiednimi rozwiązaniami legislacyjnymi, organizacyjnymi i finansowymi (np. w Holandii rząd wycofuje się z odgórnego finansowania szkół specjalnych na rzecz finansowania usług specjalnych dla konkretnego dziecka).

W kwestii zatrudnienia rzeczą najbardziej charakterystyczną jest dostrzeżenie w wielu krajach Unii faktu, że osoba niepełnosprawna intelektualnie (przy odpowiednim wspieraniu w procesie przygotowania do podjęcia pracy i w samym miejscu pracy - tzw. model zatrudnienia wspomaganego) może być bardzo wartościowym, cenionym i lojalnym pracownikiem. Na przykład we Włoszech czy w Wielkiej Brytanii istnieje spójny systemy poradnictwa i wspierania w zatrudnieniu. Odpowiednie służby pośredniczą w znalezieniu pracy, przygotowują do jej podjęcia i pomagają w jej utrzymaniu, wspierając także - co ważne - pracodawców. Podobną działalność podjęły ostatnio w Polsce Centra "DZWONI", zorganizowane przez Polskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym i finansowane ze środków unijnych. Ośrodkom tym w czasie kilkuletniej zaledwie pracy udało się znaleźć zatrudnienie na otwartym rynku dla ponad tysiąca osób z niepełnosprawnością intelektualną. To bezprecedensowe osiągnięcie może niestety zostać zniweczone, ponieważ dalsza działalność "DZWONI" jest poważnie zagrożona w związku z brakiem stabilnych środków finansowania.

Jeżeli chodzi o formy mieszkalnictwa - tu rozziew między realiami polskimi a unijnymi jest bodaj największy. W nowoczesnych rozwiązaniach przodują zdecydowanie kraje skandynawskie, a zwłaszcza Norwegia, w której dzięki starannie zaplanowanej i zrealizowanej reformie do roku 1995 zamknięto wszystkie duże zakłady opiekuńcze dla osób niepełnosprawnych intelektualnie, zapewniając wszystkim potrzebującym dostosowane do indywidualnych potrzeb formy mieszkalnictwa w społecznościach lokalnych (hostele czy małe "domy grupowe" dla najwyżej 4-6 osób, a także własne bądź wynajmowane samodzielne mieszkania). W zależności od potrzeb, osobom tym zapewniane jest konkretne wsparcie w codziennych czynnościach dozowane tak, by mobilizować ich do maksymalnie samodzielnej egzystencji. Co istotne, wspomniane formy mieszkalnictwa oferowane są nie tylko osobom przenoszonym z zakładów opiekuńczych, ale także osobom mieszkającym dotychczas w domach rodzinnych, co stwarza szanse na uniezależnienie się od nadopiekuńczych często rodzin. Na tle tych rozwiązań polskie realia mieszkalnictwa, w których oferuje się, i co gorsza, promuje nadal duże zakłady opiekuńcze dla kilkuset nawet osób (vide na przykład inicjatywa Anny Dymnej), jawią się jako szczególnie anachroniczne. A jednocześnie organizacjom pozarządowym, które prowadzą małe formy mieszkalnictwa, rzuca się kłody pod nogi, nie zapewniając stabilnych źródeł finansowania.

Dochodzimy wreszcie do ostatniego ważnego wymiaru sytuacji społecznej osób z niepełnosprawnością intelektualną, a mianowicie do wspierania w niezależnym życiu. Warto pamiętać o generalnej zasadzie, że każdy człowiek, a zwłaszcza człowiek niepełnosprawny intelektualnie, funkcjonuje na miarę formułowanych pod jego adresem oczekiwań. W miarę wzrostu oczekiwań i rozszerzania zakresu doświadczeń okazuje się, iż osoby niepełnosprawne intelektualnie mogą, potrafią znacznie więcej, niż można by się było spodziewać. Umożliwienie im funkcjonowania (z niezbędnym wsparciem) w normalnych rolach społecznych w otwartym, akceptującym środowisku prowadzi do niebywałego wręcz rozwoju ich kompetencji i rozkwitu całej osobowości. Obok trudnych do przeliczenia zysków moralnych, wzrost samostanowienia i autonomii tych osób przynosi konkretne profity ekonomiczne - w miejsce bowiem klientów pomocy społecznej stają się oni obywatelami wnoszącymi swój wkład w życie społeczne. Prawda ta jest akceptowana znacznie powszechniej w krajach Unii, niż ma to miejsce u nas, gdzie zarówno w rodzinach, jak i w szkołach, miejscach pracy, rozrywki, kultury, kultu religijnego i w całym życiu społecznym częściej tolerujemy (w złym znaczeniu tego słowa) ograniczenia i deficyty tych osób, niż szukamy ich talentów i rozwijamy możliwości. W związku z tym wśród bliskich dominują tendencje ochraniające, a generalnie w społeczeństwie - tendencje izolujące i segregacyjne. Tymczasem najbardziej charakterystycznym rysem nowej polityki społecznej wobec osób niepełnosprawnych intelektualnie w świecie jest włączanie (inclusion). Niezbędnym warunkiem realizacji tego procesu są - obok wspierania w zakresie problemów społeczno-bytowych - życzliwe, akceptujące bądź choćby tylko tolerancyjne postawy społeczne wobec tych osób.

Jednak kwestia przemian świadomości jest ciągle jeszcze zaniedbana i wymaga intensywnych działań edukacyjnych - świadczą o tym szczególnie dobitnie postawy wobec osób niepełnosprawnych intelektualnie. Ta właśnie grupa osób, obok chorych psychicznie, budzi najsilniejsze reakcje negatywne i największą chęć dystansowania się od nich. Z badań Ostrowskiej wynika, że angażowanie się w pomoc osobom z upośledzeniem umysłowym i chorobą psychiczną rodzi znacznie więcej oporów niż pomoc osobie niewidomej czy na wózku. Co charakterystyczne, opory te przejawiają silniej ci, którzy nigdy nie mieli styczności z takimi osobami.

Obok obojętności bądź jawnie okazywanej niechęci, mamy często do czynienia - tak w Polsce, jak i w innych krajach - ze zjawiskiem, które w literaturze zachodniej określane jest jako society’s death wish, a więc z płycej lub głębiej skrywanym życzeniem, by osoby z niepełnosprawnością intelektualną bądź w ogóle się nie rodziły, bądź by jak najprędzej umarły. Życzenie to, tkwiące korzeniami w niechlubnym ruchu eugenicznym, swój najbardziej dramatyczny wyraz znalazło w eksterminacyjnych praktykach wobec osób upośledzonych i chorych psychicznie w hitlerowskich Niemczech. W nieodległej przeszłości i w czasach nam współczesnych miejsce jawnej eksterminacji zajęły różnorodne sposoby ingerowania w możliwości reprodukcyjne takich osób - od izolowania ich i uniemożliwiania kontaktów intymnych, poprzez antykoncepcję, aż do sterylizacji. O praktykach "zadawania śmierci" (deathmaking) rozumianych jako "działania podejmowane szczególnie przez służby i agendy społeczne, które powoduje, przyspiesza lub umożliwia śmierć osób pokrzywdzonych, upośledzonych lub dewaluowanych społecznie" pisał znany propagator idei normalizacji Wolf Wolfensberger we wstrząsającej monografii zatytułowanej Nowa zagłada osób niepełnosprawnych i dotkniętych nieszczęściem (1987).

O tym, że praktyki sterylizacyjne w odniesieniu do osób z niepełnosprawnością intelektualną czy psychiczną aktualne są do dziś, i to nie tylko za granicą, ale także w Polsce, przekonaliśmy się ostatnio w związku z bulwersującą sprawą ubezpłodnienia niepełnosprawnej psychicznie Wioletty Woźnej, po urodzeniu przez nią ósmego dziecka. Lekarze dokonali zabiegu bez poinformowania i uzyskania jej zgody, tłumacząc, że działali dla dobra pacjentki. Co więcej, sąd rodzinny odebrał niemowlę nieporadnej, ale kochającej się i dbającej o dzieci rodzinie. Trzeba było nagłośnienia sprawy przez media oraz interwencji Rzecznika Praw Dziecka, całej wsi i opinii biegłych, domagających się wsparcia dla rodziny, a nie jej rozbijania, żeby sąd wycofał się z krzywdzącej rodzinę decyzji.

Ten drastyczny przykład ilustruje dobitnie pokutujący nadal wśród społeczeństwa - w tym także wśród profesjonalistów medycznych i prawnych - stosunek do osób o obniżonej sprawności intelektualnej. Dominujący we współczesnej cywilizacji kult zdrowia, piękna, inteligencji i sukcesu sprawia, że wszyscy, którzy od tego wzorca odbiegają, bywają narażeni na różnego stopnia uprzedzenia czy dyskryminację. Postawy takie są najczęściej efektem braku kontaktów z osobami niepełnosprawnymi i braku wiedzy o przyczynach, istocie i konsekwencjach ich niepełnosprawności, a także na temat rzeczywistych możliwości i mocnych stron tych osób. Brak wiedzy i kontaktów stanowi naturalną pożywkę dla uprzedzeń, lęku, niechęci czy wręcz wrogości - przekładających się w krańcowych przypadkach na mniej czy bardziej świadome życzenia śmierci, kierowane pod adresem takich osób.

Charakterystycznych przykładów tego rodzaju życzeń dostarcza analiza postaw społecznych wobec rodzin, w których rodzi się dziecko z niepełnosprawnością intelektualną. Postawy te znajdują swój wyraz w całej gamie stwierdzeń typu: "Co za nieszczęście", "Czy nie można było temu zapobiec?", "Czemu nie poddała się Pani badaniom prenatalnym?" (z ukrytą sugestią, że wczesne zdiagnozowanie wady płodu umożliwiłoby jego aborcję), czy wręcz "Może lepiej, żeby się długo nie męczyło" (czytaj: "by umarło"). Postawy takie nieobce są też lekarzom, którzy - nie mając często wystarczającej wiedzy na temat rzeczywistych szans rozwojowych dziecka i możliwości wsparcia rodziny - nakłaniają do aborcji bądź w raniący uczucia rodziców sposób informują o jego niepełnosprawności (sugerując np. żeby oddać dziecko do zakładu, bo nic z niego nie będzie, albo by modlić się, żeby umarło) .

Mniej czy bardziej otwarte society’s death wish daje się zaobserwować nie tylko w braku poszanowania dla wartości życia osób niepełnosprawnych intelektualnie, ale i w lekceważeniu bądź zaniedbywaniu starań na rzecz poprawy jego jakości. W takich właśnie kategoriach jawią się na przykład wyraźne niedostatki w zakresie opieki lekarskiej i dentystycznej, trudności w dostępie do badań przesiewowych i do szpitali oraz nieumiejętność i niechęć personelu medycznego do zajmowania się osobami z niepełnosprawnością intelektualną - co powoduje m.in. późną diagnozę chorób, zwłaszcza chorób terminalnych.

Kolejnych przykładów nietolerancji wobec osób z niepełnosprawnością intelektualną dostarczyły wyniki badań podjętych z inicjatywy Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym, a dotyczących praktyk polskich sądów - pochopnie szafujących całkowitym ubezwłasnowolnianiem tych osób, często z zaniedbaniem elementarnych procedur prawnych i wbrew oczywistemu ich interesowi.

Co robić, żeby zmienić postawy wobec osób niepełnosprawnych intelektualnie na bardziej otwarte i akceptujące?

Konieczna jest przede wszystkim szeroko zakrojona edukacja społeczeństwa nakierowana na to, by:

·        poszerzać wiedzę na temat zjawiska niepełnosprawności intelektualnej - jego przyczyn, specyfiki oraz możliwości rozwojowych osób nią dotkniętych,

·        umożliwić i stymulować kontakty z tymi osobami,

·        pokazywać te osoby tak, by budzić wobec nich pozytywne emocje.

Jeżeli chodzi o wiedzę - jednym z najczęściej występujących nieporozumień jest mylenie niepełnosprawności intelektualnej z chorobą psychiczną. Większość ludzi na ogół utożsamia te dwa zjawiska, nie zdając sobie sprawy z istotnych różnic i odmiennych oddziaływań leczniczych i rehabilitacyjnych oraz form wspierania, których każda z grup dotkniętych nimi osób potrzebuje.

Kolejne pole niewiedzy i wręcz przesądów dotyczy przyczyn niepełnosprawności intelektualnej. Nadal pokutują w społeczeństwie przekonania o karze za grzechy i przewinieniach rodziców - zbyt mało natomiast wiadomo o genetycznych, okołoporodowych i środowiskowych przyczynach niepełnosprawności, jak i o tym, że w około 30% przypadków nie potrafimy wskazać konkretnych przyczyn tego zjawiska i że stanowi ono często przypadek statystyczny, za który rodzice nie ponoszą żadnej odpowiedzialności.

Jeżeli chodzi o kontakty z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie warto podkreślić, że kontakty te powinny być inicjowane jak najwcześniej - a więc już w okresie przedszkolnym i szkolnym. Z licznych badań nad integracją i włączaniem dzieci niepełnosprawnych w normalny nurt nauczania wynika, że dobrze zaplanowana integracja - a więc taka, do której przygotowani są wszyscy jej aktorzy: zarówno niepełnosprawne dzieci i ich rodzice, sprawni rówieśnicy i ich rodzice, jak i cały personel szkoły, a zwłaszcza nauczyciele i osoby wspierające - owocuje bardziej pozytywnymi postawami wobec niepełnosprawnych dzieci i tworzy dobre podstawy utrzymywania się takich postaw w życiu dorosłym.

W wypadku osób dorosłych szczególnie ważne jest kształtowanie pozytywnych postaw wśród potencjalnych pracodawców osób niepełnosprawnych intelektualnie. Z badań wynika na przykład, że pracodawcy, którzy nie mieli doświadczeń z zatrudnianiem tych osób, dziesięciokrotnie częściej niż pracodawcy, którzy podjęli wcześniej takie "ryzyko", wyrażali obawy, iż przyjęcie takiej osoby do pracy będzie się wiązało z różnymi kłopotami. Popularyzacja dobrych doświadczeń w tym względzie, pokazujących jak oddanymi, lojalnymi i efektywnymi pracownikami mogą być odpowiednio przygotowane i wspierane osoby niepełnosprawne intelektualnie, dobrze służy przełamywaniu barier i umożliwianiu uczestnictwa tych osób w otwartym rynku pracy.

Powtórzmy raz jeszcze, że przez nawiązywanie i stymulowanie kontaktów z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie w miejscu zamieszkania, przez wspólną zabawę, naukę i pracę oraz kontakty w miejscach publicznych, a także przez osobiste świadectwo osób, które mają dobre doświadczenia wyniesione z takich kontaktów, najskuteczniej dochodzi do ukształtowania pozytywnych postaw społecznych i do zakwestionowania tym samym irracjonalnych często przekonań i stereotypów na temat niepełnosprawnych intelektualnie.

I wreszcie emocjonalny wymiar postaw społecznych wobec osób niepełnosprawnych intelektualnie. Zarówno z psychologii społecznej, jak i z własnego doświadczenia wiemy o tym, że emocje wobec danej osoby czy zjawiska mogą stać się elementem dominującym, sterującym poznaniem i zachowaniami. W obliczu silnych emocji racjonalne argumenty schodzą często na dalszy plan.

Źródłem postaw zdominowanych przez emocje są najczęściej wyznawane przez ludzi wartości, a więc to, co cenią i do czego dążą. Jeżeli więc uświadomimy sobie, że sprawność intelektualna jest wartością wysoko cenioną w naszym kręgu cywilizacyjnym - m.in. ze względu na to, że osoby nią obdarzone z większym prawdopodobieństwem osiągają tzw. sukces życiowy - łatwiej przychodzi nam zrozumieć, dlaczego niepełnosprawność intelektualna tak często budzi emocje negatywne. Podyktowane są one lękiem, że niepełnosprawność ta uniemożliwi osiągnięcie w życiu sukcesu, rozumianego najczęściej w kategoriach wysokiego wykształcenia, znaczącej pozycji zawodowej i zamożności. Tymczasem warto pamiętać, że osoby z niepełnosprawnością intelektualną potrafią nadspodziewanie dobrze kompensować swoje deficyty poznawcze wysokim potencjałem emocjonalnym, dzięki czemu wiele z nich całkiem nieźle funkcjonuje w życiu społecznym.

Innym źródłem lęku i niewygody psychicznej, generującej negatywne postawy wobec osób niepełnosprawnych intelektualnie, są też takie czynniki, jak nieatrakcyjny niekiedy wygląd zewnętrzny, sprzężone niepełnosprawności i deformacje ciała, utrudniające kontakt zaburzenia mowy oraz budzące lęk zachowania. Te ostatnie lęki można redukować głównie przez pokazywanie w mediach mocnych stron osób niepełnosprawnych - ich talentów, wrażliwości emocjonalnej, cech charakteru - oraz przez poszerzanie naszych wzajemnych kontaktów.

Wracając zaś do kluczowego problemu wartości, chcę powiedzieć tyle: jeśli w naszym własnym systemie wartości - a także, czy przede wszystkim w systemie wartości młodego pokolenia - znajdą się takie wartości, jak tolerancja i szacunek dla odmienności; jeśli wypracujemy w sobie i naszych dzieciach odmienną wizję sukcesu życiowego, opartą o empatyczne relacje z innymi ludźmi, a nie zdominowaną przez sukces materialny czy zawodowy; jeśli uznamy, że ludzie niepełnosprawni mają takie same prawa jak inni obywatele i naszym solidarnym obowiązkiem jest wychodzenie naprzeciw ich specjalnym potrzebom, a nie wtłaczanie we wzorce, którym nie ze swej winy nie mogą sprostać - wówczas pojawi się szansa na taki klimat emocjonalny wokół osób niepełnosprawnych intelektualnie, który sprzyjać będzie akceptacji i przyzwoleniu na ich maksymalnie pełne uczestnictwo w życiu społecznym. I w takim właśnie klimacie i społeczeństwie chciałabym żyć.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Podobne artykuły